Reprezentacja Polski koszykarzy zmierzy się w czwartek w Warszawie z Chorwacją (g. 18.30) w pierwszym meczu w grupie E prekwalifikacji mistrzostw Europy 2025. Sztab trenerski i zawodnicy po środowym treningu podkreślali, że zespół jest gotowy do rywalizacji.
- Zrobiliśmy postępy od pierwszego sparingu i naprawdę zaczęło bardzo dobrze to wszystko funkcjonować. Myślę, że w każdym elemencie się poprawiliśmy. Na pewno obrona jest dużo lepsza, a atak funkcjonuje już na niezłym poziomie. Można więc powiedzieć, że we wszystkim po trochu. Najważniejsze jednak, że jesteśmy zdrowi i głodni gry - powiedział nam dyrektor sportowy kadry Łukasz Koszarek.
W ostatnich dniach Biało-Czerwoni rozegrali łącznie pięć spotkań. Dwa w Stambule (porażki z Ukrainą i Turcją) i trzy w ramach 31. edycji Turnieju Akropolu. Z Grecją w Atenach podopieczni Igora Milicicia przegrali w słabym stylu 101:78. Lepiej było w dwóch kolejnych meczach - pokonali Gruzję (87:76) oraz za drugim podejściem Turcję (87:86) i zajęli 2. miejsce w turnieju. Wcześniej brali w nim udział w 1998 i 2000 roku - w obu przypadkach zajęli 3. lokatę.
- W sparingach co mecz wymagaliśmy dodatkowych rzeczy od drużyny. Pierwszy z Ukrainą rzeczywiście nie wyszedł nam ani mentalnie, ani fizycznie, ani taktycznie. Może i dobrze, że stało się to wtedy, gdy mieliśmy jeszcze szanse poprawy, mogliśmy pokazać zawodnikom, co musimy skorygować. Zareagowali bardzo dobrze i z meczu na mecz podnosiliśmy nasze wymogi wobec nich. Wyniki nie są najważniejsze w takich meczach. Ważne jest to, że idziemy w dobrym kierunku, Wiemy, jak się znaleźć na boisku, i w obronie, i w ataku - podkreślił trener Igor Milicic.
Powrót duetu Slaughter - Ponitka?
Okres przygotowawczy w Stambule i Atenach ominął jeden z głównych kreatorów ofensywy reprezentacji A.J. Slaughter. Amerykanin z polskim paszportem borykał się z urazem stawu skokowego i rehabilitował się w swoim klubie Gran Canaria.
- Chcę nadal występować w drużynie narodowej. To dla mnie prestiż, satysfakcja i radość. Przez siedem lat budowałem fajne relacje z zawodnikami, sztabem, federacją. Gra w kadrze to możliwość rywalizacji z najlepszymi w Europie, na świecie. To mnie naprawdę cieszy - powiedział na środowym treningu.
35-letni Slaughter jest w obecnej drużynie narodowej drugim strzelcem - 872 pkt (za Mateuszem Ponitką 1379) i czwartym pod względem liczby rozegranych meczów - 75 (wyprzedzają go Ponitka - 134, Aaron Cel - 98 i Michał Sokołowski - 83). To właśnie kapitan reprezentacji i Amerykanin mają być głównymi kreatorami naszego zespołu w zamyśle taktycznym trenera.
- Mateusz jest w tej drużynie najlepszy na rozegraniu. Nie musi to oznaczać, że musi przeprowadzać piłkę przez linię środkową boiska [...]. Dołączył A.J., ale tu jest pewien kłopot. Zobaczymy, jak wygląda zdrowotnie. Na pewno będziemy z niego korzystać w zadaniach strzeleckich[...] A.J. jest taką postacią i osobowością tej drużyny, że jakby dołączył pięć minut przed meczem… Drużyna go akceptuje i szanuje. Zawodnicy dobrze się czują w jego towarzystwie. On nie może nic zaburzyć. To od nas będzie zależało, jak szybko się wkomponuje. Najbardziej istotny jest jego stan zdrowotny. Gdyby był w stu procentach zdrowy, nie miałbym problemu, gdyby dołączył nawet w połowie meczu - powiedział trener Milicic.
Nawet jeśli Slaughter jest w pełni zdrowy, to jeszcze musi wrócić do formy meczowej - fizycznie i mentalnie. Po środowym treningu trener dawał mu wskazówki jak to zrobić.
- Robiłem "crossovera" podczas gierki, ale trochę zbyt zachowawczo przez kostkę. Trener powiedział mi, że ciało musi być zsynchronizowane z umysłem. Przy niektórych zagraniach muszę jeszcze uważać świeżo po urazie - zdradził nam Slaughter.
Dla trenera Igora Milicica Slaughter zagrał tylko dwa mecze - w czerwcu w eliminacjach MŚ z Izraelem i Niemcami (i był czołowym zawodnikiem w obydwu). Wcześniej zabrakło go z powodów zdrowotnych oraz z powodu narodzin pierworodnego syna (w lutym).
Weterani NBA na Torwarze
Wśród Biało-Czerwonych próżno szukać zawodnika NBA - Jeremy Sochan, co zrozumiałe, musi się skupić na przygotowaniach do sezonu z San Antonio Spurs, a Aleksander Balcerowski jeszcze czeka na telefon. Chorwaci mają trzech: świetnego "shootera" Bojana Bogdanovicia (Utah Jazz) oraz centrów Ivica Zubaca (LA Clippers) i Dario Saricia (Phoenix Suns), który dobrze rozciąga grę. Do tego możemy doliczyć Jaleena Smitha (MVP Bundesligi) czy Mario Hezonję, który do końca życia będzie pamiętał blok na LeBronie Jamesie w końcowych sekundach meczu w Madison Square Garden, gdy grał dla nowojorskich Knicks. Powiedzieć, że Polaków czeka trudne zadanie to jak nie powiedzieć nic, ale trzeba pamiętać, że z jakiegoś powodu Chorwacja znalazła się w tym samym miejscu (w prekwalifikacjach do eliminacji) co my.
Największą bolączką wydają się być Zubac i Sarić, których najpewniej będą kryli Balcerowski i Cel. Dla tego pierwszego będzie to też dobra rozgrzewka przed starciem z Serbią i 2-krotnym MVP NBA Nikolą Jokiciem.
- To na pewno będzie też robota dla całej drużyny, bo go to są naprawdę dobrzy zawodnicy i czasami samemu jest trudno. My nie możemy pozwolić, żeby Olek został sam w tej obronie, bo też nie chcemy, żeby miał za dużo fauli. Wiemy, że były z tym problemy w sparingach, a chcemy go mieć jak najwięcej na parkiecie. Cała drużyna będzie potrzebna do sukcesu - ocenił Łukasz Koszarek.
- Będziemy chcieli dużo biegać szczególnie, że mamy 12 zawodników do gry i możemy nimi rotować. To jest nasza siła i musimy się z nich dobrze korzystać, żeby wycisnąć maksimum - dodaje dyrektor kadry.
Chorwaci, wicemistrzowie olimpijscy z Barcelony (1992), lata koszykarskiej świetności mają za sobą - nie awansowali do MŚ 2019 i 2023, zaś w Eurobaskecie najwyższe miejsce w ostatnich dwóch dekadach - czwarte - zajęli w 2013 roku; wówczas przegrali o brąz z Hiszpanią 66:82. W spotkaniach towarzyskich przed meczami prekwalifikacji pokonali Węgrów 84:64 oraz Bułgarów 98:68, a przegrali ze Słowenią 88:94 i Czechami 83:95.
Serce Milicicia bije dla Polski
Mecz z Chorwacją będzie też wyjątkowy dla naszego trenera, który stamtąd pochodzi.
- Jako szkoleniowiec jestem polskim trenerem. Od początku do tej pory w tym względzie nie mam nic wspólnego z Chorwacją. Mam tam wielu znajomych, przyjaciół, członków rodziny – wszyscy będą jutro kibicować drużynie w czerwonych koszulkach z orłem na piersi - powiedział Milicic.
Co ciekawe jego rodacy już szykują mu małą niespodziankę na rewanż.
- Nawet jest przymiarka, że rewanż odbędzie się w moim rodzinnym mieście. Ja jednak całym sercem jestem oddany kadrze Polski - powiedział trener.
Polska - Chorwacja i co czeka Biało-Czerwonych
Mecz Polska-Chorwacja odbędzie się o godzinie 18:30. w czwartek 25 sierpnia na stołecznym Torwarze. Transmisja na kanale TVP Sport.
W niedzielę, trzy dni po meczu w Warszawie, Polacy w drugim meczu prekwalifikacji ME zmierzą się na wyjeździe z Austrią w Schwechat pod Wiedniem. Potem zespół Milicica czeka już występ w EuroBaskecie, przeniesionym z ubiegłego roku ze względu na pandemię. W grupie D w Pradze (2-9 września) rywalizować będą z gospodarzem turnieju Czechami oraz Finlandią, Izraelem, Holandią i Serbią.
- Przygotowywaliśmy się specjalnie na to spotkanie. Oczywiście mecze na EuroBaskecie są zupełnie innej rangi, w końcu to trzecia największa impreza na świecie. Natomiast zrobiliśmy wszystko, być gotowymi na Chorwatów, mających naprawdę piekielnie mocny skład, z trzema graczami NBA z olbrzymimi kontraktami czy z Krunoslavem Simonem, który w ostatnich dwóch latach triumfował w Eurolidze i Mario Hezonją z Realu Madryt. My jako zespół mamy spójność i energię. Jesteśmy gotowi, by z nimi powalczyć i sprawić niespodziankę – podkreślił Igor Milicic.
