Przyjęty właśnie przez rząd projekt ustawy o wspieraniu nowych inwestycji przewiduje rozszerzenie zachęt podatkowych na całą Polskę - z kilkoma istotnymi „ale”.
Preferencje będą zależeć od miejsca, w którym przedsiębiorca zamierza inwestować oraz rodzaju inwestycji i jakości tworzonych miejsc pracy. Budujący pod Limanową nowoczesną fabrykę smartfonów lub elementów do rakiet kosmicznych, oferujący zarobki na europejskim poziomie, otrzyma dużo wyższe wsparcie niż ten, kto chce stworzyć fabrykę konewek w Krakowie i płacić załodze stawki zbliżone do płacy minimalnej.
Takie podejście - zgodne ze strategią Unii Europejskiej, wyraźnie preferującej zrównoważony rozwój (temu służą m.in. środki z programów unijnych) - ma doprowadzić do poprawy innowacyjności i konkurencyjności lokalnych gospodarek, a nie tylko rozkwitu metropolii, które zasysały dotąd z terenu wszystko, co najlepsze.
Pomysł na przekształcenie Polski w „jedna wielką strefę ekonomiczną” jest generalnie przez przedsiębiorców i ekspertów chwalony. Wątpliwości budzi jedynie to, że przepisy decydujące o udzieleniu wsparcia i jego wysokości będą każdorazowo interpretowane i stosowane przez urzędników. Co oznacza na przykład „wysoka jakość miejsc pracy”? Przedsiębiorca może rozumieć to pojęcie inaczej, a urzędnik decydujący de facto o rentowności danej inwestycji - inaczej.
Przedsiębiorców cieszy natomiast przestawienie akcentu z dużych i wielkich inwestorów na małe i średnie firmy - właśnie one mogą teraz szerzej sięgnąć po wsparcie, co powinno być impulsem dla ich rozwoju.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Barometr Bartusia, odc. 24
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolski