Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski Mikołaj przedszkolny

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Przemek Franczak
Przemek Franczak fot. Andrzej Banaś
I znowu to samo. "Tato, bo ten Mikołaj, co był u nas w przedszkolu, to był jakiś dziwny". Dziwny? "No taki dziwny". A jak wyglądał? "No, dziwnie". To znaczy nie miał czerwonego ubrania, czerwonej czapy, brody i zaprzęgu reniferów? "Miał brodę. Taką szarą i brudną". A jak był ubrany? "W złoto. I miał taką długą, złotą czapkę. I kij". Aaa, wszystko jasne. No więc, kochanie, to był tak zwany polski Mikołaj przedszkolny.

"To znaczy, że to nie był Święty Mikołaj?" Nie no, święty to on był bez wątpienia, nawet bardziej niż ten od elfów. "Nie rozumiem". Po prostu ten w przedszkolu był biskupem, a ten drugi... "Czyli jak był biskupem, to nie był Świętym Mikołajem?". Nie, to znaczy tak, bo był biskupem Świętym Mikołajem, a ten drugi Święty Mikołaj nie jest biskupem. "A kim?". No, św. Mikołajem z Laponii. "Ale który daje prezenty?". W sumie córeczko to sam już nie wiem. Obaj? "Nic z tego nie rozumiem". Ekhm, ja też nie.

Zaiste, intrygujący jest świąteczny dysonans poznawczy u dzieci. Tak to jest, gdy poprawność religijna zderza się z poprawnością popkulturową. Na dodatek mętlik w dziecięcych głowach potęgują amerykańskie kreskówki i filmy, w których św. Mikołaj - ten lapoński - prezenty rozdaje w pierwszy dzień Bożego Narodzenia, a nie jak we wszystkich cywilizowanych krajach 6 grudnia. "Tato, a dlaczego do nas w święta przychodzi Gwiazdka, a nie Mikołaj?". Bo świat jest duży i Mikołaj by nie zdążył opędzić wszystkich dzieci.

W mordę renifera, nie można by tego wszystkiego jakoś ujednolicić?

Dawniej wszystko było proste. Mikołaj był jeden, jak na ironię amerykański, choć amerykańska kultura z trudem tu docierała. O biskupie z Miry mało które dziecko słyszało, a implementacja radzieckiego Dziadka Mroza na polski grunt zakończyła się całkowitym fiaskiem.

Dziś to pole kulturowej wojny, której skutkiem jest właśnie polski Mikołaj przedszkolny, no, powiedzmy sobie szczerze, że zupełnie niemikołajowy. A już na pewno ni cholery nie wzbudzający w rodzicach tych dzieci, które w przedszkolu odwiedza, tęsknoty za dzieciństwem. Lapońskiego Mikołaja z kolei dyskredytuje się zarzutami, że jest symbolem komerchy i konsumpcji, bo został stworzony przez Coca-Colę, co akurat prawdą nie jest. Amerykański koncern jedynie upowszechnił wizerunek Santa Clausa, narysowanego niespełna dwa wieki temu przez Thomasa Nasta, amerykańskiego rysownika niemieckiego pochodzenia.
I bądź tu, dziecko, mądre.

"Tato, tato, ale przyjdzie do nas Mikołaj?".

Tak, kochanie. Jakiś na pewno przyjdzie.

Wyniki wyborów 2014. Powyborcza mapa Małopolski. Komu wyborcy zaufali, komu podziękowali

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska