Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóż zapełnić Szlachetną Paczkę. Spełnisz czyjeś marzenie

Marta Paluch
Rodzina pana Mirka z Krakowa ucieszy się z prezentów
Rodzina pana Mirka z Krakowa ucieszy się z prezentów Andrzej Banaś
8-letnia Sandra marzy o książce, Zuzia - o lalce, pan Leszek - o słowniku i aspirynie. Mówią, że nie można mieć wszystkiego. Możesz pomóc im i setkom innych potrzebujących. Do 10 grudnia Szlachetna Paczka stowarzyszenia "Wiosna" zbiera dla nich prezenty.


Chcesz pomóc potrzebującym? Wejdź na stronę www.szlachetnapaczka.pl. Możesz wybrać rodzinę i zrobić dla niej paczkę, wpłacić na konto "Paczki" lub wysłać SMS-a.

54-letni pan Andrzej siedzi z córką Sandrą w chłodnym mieszkaniu. Na meblach ze sklejki stoi domek dla lalek, który dziewczynka zrobiła z pudełka po butach. Stół, krzesła oraz mieszkańcy zostali wycięci z papieru wyrwanego z zeszytu w kratkę i namalowani czarnym pisakiem. W zeszycie tym samym mazakiem Sandra narysowała zwierzęta. - Łosoś Łukasz, żubr Żaneta, gil Grzegorz, zebra Zuzia, pegaz Patryk... - pokazuje.

Zobacz Szlachetną Paczkę od Wiślaków

- Sama rysuję. Czasem trochę z książek odgapiam - tłumaczy dziewczynka. Żywa, inteligentna, mówi bez przerwy. Jej największym marzeniem jest album ze zwierzętami. - Komputer? Nie, po co? - pyta. Sandra i tak się cieszy, że jest tutaj, a nie w pogotowiu opiekuńczym. Spędziła tam trzy lata. Gdy tata przyjechał, żeby ją zabrać do domu...

- Tego się nie da opisać, co wtedy czułem - mówi jej ojciec. Przez te lata walczył o córkę zębami i pazurami. Jeździł busem pod Limanową, potem szedł 4 km pieszo pod górę. Sam spędził wiele lat w domu dziecka. - Nie użalam się i nie skarżę. Było, jak było - kwituje.

Dla ukochanej córeczki sześć lat temu przestał pić. - Sam, bez żadnych szczepionek. Trzeba było i tyle - tłumaczy pan Andrzej. Teraz codziennie odprowadza córkę do szkoły. Dla Sandry chce jak najlepiej. Nie proszę o drogie zabawki, przydałaby się natomiast używana pralka, proszek do prania... - Najważniejsze, że jesteśmy razem. Myślę sobie, że inni mają dużo gorzej - kwituje pan Andrzej.

64-letni pan Leszek myśli podobnie. Wystarczy mu jedna świeca na wieczór. W wersji luksusowej - dwie. Najdłużej się palą takie niemieckie, 90 gr za sztukę. - Mógłbym się doktoryzować z tych świec - śmieje się. Prądu nie ma od trzech lat. Nie stać go. Mieszkanie ma ciemne, w starej kamienicy. Zniszczone szafki w kuchni, w pokoju tylko łóżko i stół zrobiony z maszyny "Singer". W łazience piecyk nie działa, więc wodę trzeba grzać. Kąpiel też przy świecach. Jedyny luksus w tym mieszkaniu to piękne czerwone radio na baterie z lat 70. Z baterii pan Leszek mógłby zrobić drugi doktorat.

- Najlepsze są płaskie, starczają na 10 dni. 5 zł wychodzi za dwie do radia i mogę sobie słuchać "Trójki". I na "Trójce" dłużej da się słuchać, bo krótszy zasięg - uśmiecha się. - Nawet pani sobie nie wyobraża, jak człowiekowi potrzeby się kurczą, gdy trzeba. Ja w zasadzie nic nie potrzebuję. Nawet cukier mam dyżurny. Dla gości, bo ja mam cukrzycę - dodaje.
Jego potrzeby nie tyle się skurczyły, co spadły na łeb, na szyję. Z prawie 5 tys. zł miesięcznie do 500 zł. - Człowiek zarabia i ani myśli o tym, że to się skończy. Gdy w 2001 r. straciłem pracę, nie sądziłem, że to na zawsze. Od tamtej pory szukam nowej - opowiada. Dziś ma 440 zł renty. Cieszy się, że może zapłacić za gaz, bo w domu grzeje kuchenką kupioną okazyjnie od znajomej za 20 zł. Co by chciał na św. Mikołaja?

- Chyba wszystko mam... Może tylko glukometr do mierzenia poziomu cukru, kosztuje jakieś 50 zł. I takie rzeczy do apteczki - aspiryna, plaster, jodyna. I... słownik języka polskiego. Bo coraz mniej umiem - wylicza.

Trzyletnia Zuzia chciałaby lalkę. - Taką dużą. I gumę! - szczerzy drobniutkie zęby i wiesza się na nodze taty, Mirka. Na ręce wisi mu już Ania, a do drugiej nogi łasi się spaniel Koks. Mama, Władysława, siedzi z pięcioletnim Michałem u szyi, obok Asia i Kuba oglądają "Bolka i Lolka". W dwóch pokojach w starej kamienicy dzieci jest dziewięcioro, rodziców dwoje, do tego babcia i pies. I mimo że jedna ściana jest czarna od grzyba, a druga - mokra od wody i ciasno jak pieron, humory dzieciakom dopisują. - Ludzie jakoś tak lubią do nas przychodzić, bo wesoło u nas zawsze - mówi babcia Danuta. - I nie chorujemy! - dorzuca Ania. - Ja też nie choruję - przekrzykuje ją Michał. - Byłem jedynakiem i dlatego chciałem mieć dużo dzieci... Przynajmniej nie jest nudno. Zuzia, przestań skakać! - mówi pan Mirek.

- Wielsyk umiem: Na stolicku w pokoicku lezy mlecko i jajecko. Psysedł kotek, wypił mlecko, stuk jajecko! - triumfuje Zuzia. Cała rodzina marzy tylko, by wynieść się do suchego, ciepłego mieszkania w bloku socjalnym. Mama już pracuje, tata może wyjedzie do Norwegii pracować, a dzieci będą miały trochę miejsca.

Co chcą pod choinkę? - "Monopol" by się nam przydał. Uwielbiamy grać całą rodziną. Tylko Magda nie może, bo nie lubi przegrywać! - mówi pani Władysława. - A ja chcę lalkę Barbie! - dodaje Asia. - Coś ty, Barbie już dawno wyszła z mody! - strofują ją siostry.

Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Rzucił się z nożem na kolegę przy grillu
Maciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą. Wejdź na szumowski.eu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska