Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóżmy Mateuszkowi przerwać ciszę. By mógł słyszeć potrzebuje implantu za 100 tys. zł

Krystyna Trzupek
Krystyna Trzupek
Mateuszek Wojcieszczak z Młyńczysk jest głuchy od urodzenia. Rok temu udało się wszczepić mu jeden implant na prawe ucho. Teraz musi przejść drugą operację wszczepienia implantu na lewe ucho, którego koszt przekracza ponad 100 tys. złotych.

Cisza. To ona towarzyszyła mu od urodzenia. Do roku czasu nie usłyszał głosu mamy ani taty, nie ukołysała go do snu nigdy żadna kołysanka ani bajka na dobranoc. Nie odróżniał głosów braci ani siostry, nie słyszał szczekania Saby i Dody, domowych czworonożnych przyjaciół. Cisza, największy wróg, to z nim się budził i z nim zasypiał. Teraz ma szansę by go pokonać.

Przerwać ciszę

Nic nie wskazywało na to, że chłopiec urodzi się chory. Ciąża przebiegała planowo. Maluch urodził się 31 października 2015 roku w Roztoce. Podczas porodu dostał wylew do mózgu, konsekwencją czego jest paraliż lewej strony twarzy, także lewa strona ciała jest mniej rozwinięta od prawej. W trzeciej dobie po urodzeniu lekarze zaczęli podejrzewać, że chłopiec może nie słyszeć. Podejrzenia lekarzy potwierdziły badania.

- Mateuszek nie reagował na żaden dźwięk – podkreśla mama chłopca, pani Alicja.
- Do roku czasu synek żył w całkowitej ciszy, zakładane aparaty słuchowe nie dawały żadnego efektu, dopiero rok temu, 2 stycznia Mateuszek przeszedł operację wszczepienia implantu ślimakowego na prawe ucho – dodaje.

Po tej operacji maluch zaczął reagować na głośniejsze dźwięki, podniesiony ton głosu, ale to dopiero połowa sukcesu, by rehabilitacja przyniosła oczekiwane rezultaty, niezbędna jest druga operacja wszczepienia implantu. Niestety Narodowy Fundusz Zdrowia taką operację może sfinansować dopiero za dwa lata.

- Nie możemy tyle czekać, dla Mateuszka to będzie stracony czas w rozwoju, którego może już nigdy nie nadrobić, gdyż pierwsze lata w życiu dziecka są najważniejsze – podkreśla ze smutkiem mama chłopca.

Walka o każdy miesiąc

Rodzina rozpoczęła zbiórkę. Swój apel o pomoc rozesłała do wszystkich znajomych i wielu fundacji w całej Polsce. Rodzice kserują ulotki i zostawiają w sklepach, galeriach handlowych…
- Czas jest naszym największym wrogiem, im wcześniej Mateuszek przejdzie operację, tym szybciej będzie można zacząć pełną rehabilitację, tutaj każdy dzień, tydzień, miesiąc jest niewyobrażalną stratą dla jego rozwoju – tłumaczy pani Alicja.

Nasze żywe srebro

Mateusz jest dzieckiem bardzo ruchliwym, wymagającym wiele uwagi, wszędzie go pełno.
- Żywe srebro – uśmiecha się mama, kiedy chłopiec wchodzi do pokoju pokazując swoje ulubione pluszaki: misia w piżamce w kropki i zajączka w niebieskim kubraczku, z którymi bardzo rzadko się rozstaje. W jego dużych, niebieskich oczach widać zainteresowanie. Za chwilę znika i znów pojawia się jadąc na dużym, żółtym samochodziku. W domu robi się gwarno, gdy do zabawy przyłącza się pozostała trójka maluchów. Najstarszy, 4-letni Antoś z racji wieku z dumą pełni rolę przywódcy.
- Ja urodziłem się jako pierwszy – śmieje się. Basia ma trzy latka, najmłodszy Filipek siedzący w foteliku z ciekawością przygląda się brykającemu rodzeństwu.
- Synek często lubi bawić się sam, może dlatego, że długo w jego świecie nie było żadnych głosów… Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się to wszystko nadrobić – dodaje.
Pani Alicja trzy razy w tygodniu jeździ z synkiem do Sącza na rehabilitację. Z chłopcem pracują logopedzi, niestety póki co rehabilitacja nie przynosi oczekiwanych postępów. Mateuszek mimo, że ma ponad dwa lata nie mówi, nawet nie sylabizuje.
- Lekarzom trudno powiedzieć, czy synkowi uda się nadrobić zaległości, ale wszyscy zgodnie podkreślają, że czas jest na wagę złota – wtrąca pani Alicja.

Liczy się każdy grosz

Rodzina kieruje do wszystkich prośbę o pomoc w pokryciu kosztów rehabilitacji. Wpłaty można kierować na konto Limanowskiej Akcji Charytatywnej: Bank Spółdzielczy Limanowa, numer rachunku: 53 8804 0000 0000 0021 9718 0001 z dopiskiem Mateusz Wojcieszczak. Można także przekazać 1 procent z podatku (KRS 0000 212 400)
- Głęboko wierzę, że nie braknie ludzi o wielkim sercu, którzy zechcą nam pomóc w naszej walce o lepsze jutro dla naszego synka – kończy pani Alicja.

ZOBACZ KONIECZNIE:

[a]WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 13. "Cymbergaj"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska