Początkowo nic nie zapowiadało porażki drużyny z Tarnowa, w szeregach której znakomicie spisywali się zawodnicy prowadzący pary Greg Hancock, Martin Vaculik i Janusz Kołodziej. Ostatni z wymienionych miał bardzo udane dwa i pół wyścigu, później spisywał się jednak dużo słabiej, co od razu odbiło się na wyniku meczu. - Janusz w swoim drugim starcie jadąc na prowadzeniu wpadł w jakąś dziurę, na szczęście opanował sytuację i chcę wszystkich uspokoić, że z jego zdrowiem jest wszystko w porządku. W kolejnych wyścigach miał jednak ogromne problemy ze sprzętem i stąd jego słabe wyniki - podsumował występ Janusza Kołodzieja kierownik drużyny "Jaskółek" Bartłomiej Pabjan.
Najrówniej w całych zawodach jechali Hancock i Vaculik. Amerykanin dwukrotnie stracił wprawdzie punkty, przegrywając z Piotrem i Przemysławem Pawlickimi, ale i tak był najlepiej jeżdżącym zawodnikiem w drużynie tarnowskiej.
W trakcie zawodów bardzo ofensywnie jeździł Vaculik, który poprawił nawet rekord leszczyńskiego toru. - Słowak był praktycznie jedynym zawodnikiem w naszej drużynie, który odważnymi atakami wyprzedzał rywali na dystansie. Nie bał się twardej walki i nawet w wyścigach, w których przyjeżdżał na metę na drugich miejscach, nieznacznie przegrywał rywalizację z Przemysławem Pawlickim i jego młodszym bratem Piotrem. Należy jednak podkreślić, że obaj bracia Pawliccy dysponowali znakomicie dopasowanymi do leszczyńskiego toru motocyklami i byli na dystansie niesamowicie szybcy - stwierdził rzecznik prasowy tarnowskiego klubu Kamil Morydz.
Wracając jeszcze do występu Vaculika trzeba przyznać, że zawiódł on w decydującym momencie zawodów, w 14. wyścigu, gdy zespół tarnowski miał jeszcze szansę na zwycięstwo. Słowak słabo wyjechał wtedy spod taśmy i przyjechał na metę na końcu stawki.
Bardzo dobre i słabe występy podczas leszczyńskich zawodów notował także najlepszy junior Azotów Tauronu Maciej Janowski. - Przyznam, że trochę pogubiłem się na początku zawodów i nie wiedziałem za bardzo jak ustawić swoje motocykle do przyczepnej nawierzchni toru, na jakiej przyszło nam rywalizować. Było to widać po moich wynikach w pierwszych startach. Później zrobiliśmy pewne korekty, byłem już bardzo szybki na dystansie i mogłem walczyć z zawodnikami Unii Leszno jak równy z równym - ocenił swój występ Maciej Janowski.
Mimo porażki w Lesznie, zespół Azotów Tauronu zachował pozycję lidera Enea Ekstraligi, wyprzedzając drugą w tabeli drużynę Stelmetu Falubazu Zielona Góra o cztery punkty.
W kolejnym meczu ligowym, w niedzielę (godz. 18.45), tarnowianie zmierzą się na wyjeździe z przedostatnim w tabeli zespołem Dospelu CKM Włókniarza Częstochowa.
Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!