https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Złość wiślaków po remisie w Gdyni, czyli pomeczowe wnioski

Bartosz Karcz
PRZEMYSŁAW ŚWIDERSKI
Wisła Kraków zremisowała 2:2 w Gdyni z Arką, ratując punkt w ostatniej chwili. Ktoś mógłby pomyśleć, że to wywołało w wiślakach radość, bo to remis na wyjeździe u wicelidera itp., itd. Nic bardziej mylnego, krakowianie po końcowym gwizdku byli po prostu wściekli. Bo byli w tym meczu po prostu lepsi i powinni wygrać. Czas na pomeczowe wnioski.

Wejście w mecz tym razem z błędem

Tak jak ułożył się dla Wisły bardzo dobrze mecz w Chorzowie, tak w Gdyni popełniła ona błąd już na samym początku, co przyniosło gola Arce i pozwoliło jej grać swoją piłkę. Piłkę, która - tak jak to podkreślał na pomeczowej konferencji Mariusz Jop - polegała głównie na przeszkadzaniu. Wicelider na swoim stadionie nie starał się kreować gry, a właśnie przede wszystkim przeszkadzać krakowianom w grze.

PRZEMYSŁAW ŚWIDERSKI

Udało się dość szybko pozbierać

Cenne było w grze Wisły to, że mimo niekorzystnego wyniku już na samym początku, pozbierali się dość szybko, przejęli inicjatywę i ruszyli do ataku. Efektem tego było gol Angela Rodado. Minusem było to, że krakowianie nie wykorzystali jeszcze przynajmniej jednej sytuacji z tych, które mieli przed przerwą. Gdyby wyszli w tym spotkaniu choć raz na prowadzenie, jego obraz mógłby się bardzo szybko zmienić, bo Arka nie mogłaby już zabetonować się w swoim polu karnym. I jeszcze taka konkluzja. W pierwszej rundzie też padł remis 2:2 w meczu obu drużyn. Ale jakże inny był to mecz… Wtedy w piłkę chciały grać oba zespoły, teraz tylko jeden.

Strata Makro Poletanovicia to może być duży cios

Marko Poletanović nie dograł nawet do przerwy, bo sfaulowany przez Szymona Sobczaka odniósł kontuzję kolana. To pewien symbol tego meczu i tego jak arkowcy próbowali odebrać wiślakom ochotę do gry. Twarde wejścia, często na pograniczu brutalności. I co niestety smutne, sędzia Paweł Raczkowski nie do końca nad tym panował, nie potrafił w zdecydowany sposób wkroczyć do akcji swoimi decyzjami, żeby zadbać po prostu o zdrowie piłkarzy. Wracając do Poletanovicia, dopiero dowiemy się, jak poważny jest to uraz i na ile wykluczy Serba z gry. Gdyby miało to potrwać dłużej, byłby to dla Wisły duży cios. Dobrze przynajmniej, że udaną zmianę dał Kacper Duda.

Ogromna kontrowersja, dziwne tłumaczenie sędziego

W 22 min meczu spadającą w polu karnym piłkę wyraźnie zagrał ręką Tornike Gaprindaszwili. To nie było zagranie w stylu, że piłka na tę rękę spadła, futbolówka została przez piłkarza Arki po prostu wybita, był wyraźny ruch ręką. Dlatego tłumaczenie Pawła Raczkowskiego, jak przekazał Mariusz Jop, że zawodnik gospodarzy piłki nie widział, kompletnie nie przekonuje, jest wręcz tłumaczeniem dziwnym. Nawet niektórzy arkowcy przyznawali po meczu nieoficjalnie, że to był po prostu ewidentny rzut karny. Dlatego pozwolimy nie zgodzić się z Dawidem Szwargą, że sędzia dobrze prowadził zawody. Nie można tak powiedzieć o arbitrze, który popełnił tak ogromny błąd.

PRZEMYSŁAW ŚWIDERSKI

Wiślacy też powinni uderzyć się w piersi

Duża przewaga, dużo sytuacji i tylko remis. Przyczyną tego, że krakowianie nie wygrali w Gdyni nie było tylko słaba skuteczność. Była nią również słabsza gra w obronie przy stałych fragmentach gry. Bo Wisła za łatwo dała sobie wbić te dwie bramki po rzutach rożnych, stanowczo za łatwo.

Znów nie przegrali z drużyną z góry tabeli

Mecz w Gdyni potwierdził, że Wisła w tym sezonie radzi sobie z zespołami z czołówki, a przynajmniej z nimi nie przegrywa. No i mimo wszystko, nawet jeśli jest żal za dwoma straconymi punktami, to z perspektywy krakowian to spotkanie pokazało, że bardzo dobry występ w Chorzowie nie był dziełem przypadku. Bo Wisła w Gdyni zagrała dobry mecz, a cztery punkty w dwóch tak trudnych wyjazdach to też nie jest najgorszy wynik. Jeśli wiślacy będą tak się prezentowali w kolejnych spotkaniach, to wygrane powinny przyjść.

PRZEMYSŁAW ŚWIDERSKI

Kibice Wisły Kraków dotarli na mecz

Choć kibice Wisły nie mogli pojawić się na stadionie w Gdyni w zorganizowanej grupie, to w takiej pojawili się pod obiektem. I biorąc pod uwagę fakt, że mieli świadomość, że na stadion nie wejdą, liczba około 300 osób, która pojechała na drugi koniec Polski, jest imponująca. Sektor gości natomiast poza wyciągniętymi dwoma elementami nie sprawiał wrażenia remontowanego, no ale zapewne Arka przedstawi dowody, że absolutnie nie mogła kibiców gości przyjąć… Miejscowi przygotowali na ten mecz specjalną oprawę, która nawiązywała do 50-lecia ich fan klubu w Tczewie. Poza tym było mnóstwo wyzwisk pod adresem wiślaków, a w drugiej połowie również jej prezesa Jarosława Królewskiego. Ten ostatni podpadł gdynianom, bo przed meczem na portalu X polubił i podał dalej kilka grafik, wygenerowanych przez sztuczną inteligencję, które przedstawiały Arkę jako… świnię. Sam też zresztą jedną wygenerował i wstawił… Trzeba przyznać, że było to ze strony prezesa Wisły zupełnie niepotrzebne.

A czy wiślacy pojadą na kolejny wyjazd do Legnicy na mecz z Miedzią? No zobaczymy, co tam teraz wymyślą. I przede wszystkim zobaczymy jak do tematu podejdą organy PZPN, bo skoro zmieniły się nieco przepisy, to może czas wreszcie zacząć je egzekwować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska