Tegoroczna edycja festynu, który odbywa się w ramach Tatrzańskich Wici, ściągnął do Po-ronina wielkie rzesze ludzi. Byli zarówno miejscowi, jak i turyści wypoczywający pod Tatrami. Sporo było także wystawców oferujących najróżniejsze miody, także pitne.
Oprócz dobrej zabawy, występów góralskich kapel, najważniejszą częścią tego dnia były wybory nowej królowej miodu. - W tym roku do walki o ten tytuł stanęły cztery kandydatki - mówi Andrzej Buńda, wicewójt gminy Poronin.
Dziewczyny przede wszystkim musiały wykazać się znajomością sposobu produkcji miodu. - Taka królowa musi się znać na pszczołach i bartnictwie. Do tego muszą to być góralki z krwi i kości, tak żeby umiały gwarą mówić, do tego zatańczyć i zaśpiewać - mówi Jan Świdroń, prezes Podhalańskiego Zrzeszenia Pszczelarzy.
Jednak to nie był konkurs piękności. Dziewczyny musiały wykazać się sporą wiedzą o pszczołach. - Musiały między innymi pokazać, że potrafią rozpoznać gatunki miodów, co nie dla każdego jest łatwe - zaznacza Świdroń. Do tego była także konkurencja w rozpalaniu podkurzacza, czyli przyrządu do odymiania pszczół. To, zdaniem startujących dziewczyn, było najtrudniejsze.
Wygrała ostatecznie Klaudia Maciata. - Wystartowałam, bo mnie namówiła do tego rodzina. Mój dziadek i ojciec są bartnikami. Na co dzień mam więc do czynienia z pszczołami. Nie boję się ich - zaznacza nowa królowa.
W trakcie festynu można było kupić także najróżniejszego rodzaju miody. - Mamy miody mniszkowe, malinowo-lipowe, wielokwiatowe, leśne, czy wrzosowe - wylicza Krystyna Bobek, pszczelarka z Odrowąża Podhalańskiego. - Są one specyficzne, typowe dla naszego regionu.
Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!