Tegoroczny sezon jesienno-zimowy cechuje ogromny wzrost zachorowań. Lekarze mówią wręcz o tridemii czyli nałożeniem się wirusów RSV, grypy i COVID-19.
- Sytuacja jest rzeczywiście trudna. Od kilku tygodni jesteśmy w pełni obłożeni. Aktualnie na 30 miejsc mamy zajętych 39 łóżek. Nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy postawić dostawki, bo nie było gdzie kłaść dzieci. Gdy tylko zwolni się jakieś miejsce, niemal od razu przyjmowany jest na nie kolejny mały pacjent – mówi nam dr Lidia Stopyra szefowa oddziału chorób infekcyjnych i pediatrii szpitala im. Żeromskiego w Krakowie.
I dodaje, że ponad połowa hospitalizowanych na jej oddziale dzieci to te z powikłaniami po grypie. Tylko ostatniej doby na oddział trafiło 13 takich małych pacjentów. By zrobić miejsce dla dzieci z infekcjami w szpitalu już jakiś czas temu wstrzymano planowe przyjęcia na dermatologię.
Trudna sytuacja jest też w innych szpitalach w Małopolsce. Dla przykładu Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie od połowy listopada przyjął o 100 procent więcej dzieci niż w tym samym okresie w roku ubiegłym. Lecznica dysponuje 409 łóżkami, ale w ostatnim czasie posiłkuje się także dostawkami, które również są cały czas zajęte. Łącznie w regionie jest ok. 600 łóżek pediatrycznych. We wtorek (27 grudnia) w całym województwie wolnych było 69 miejsc.
- U nas nominalnie mamy 20 miejsc. Jednak bywają dni, że mamy 30-35 małych pacjentów. Musimy robić dostawki łóżek. My generalnie hospitalizujemy dzieci z Podhala, choć zdarzają się sytuacje, że przywożeni są do nas mali pacjenci z odległych rejonów Małopolski – mówi nam Marek Wierzba, dyrektor Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu. I dodaje, że to oznacza wzmożoną pracę dla całego personelu szpitala.
Dług immunologiczny
Zdaniem lekarzy przepełnienie szpitalnych oddziałów to efekt nałożenia się na siebie zachorowań na grypę, RSV i COVID-19 w jednym czasie ale także znacznie zmniejszonej odporności małych pacjentów z powodu pandemii.
- Noszenie maseczek, częste mycie rąk, zachowywanie dystansu i wszelkie środki ostrożności, związane z pandemią, okazały się skuteczną obroną również przed innymi wirusami przenoszonymi drogą kropelkową - tłumaczy dr Stopyra.
Pełne pacjentów przychodzących różnymi infekcjami wirusowymi są także przychodnie Podstawowej Opieki Zdrowotnej.
- Obecnie mamy wysyp chorób związanych z górnymi drogami oddechowymi takimi jak grypa, zapalenia krtani czy też oskrzeli oraz płuc. Szacujemy, że aktualnie zgłasza się do nas aż dwa razy więcej dorosłych pacjentów. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja wśród dzieci, gdzie zauważyliśmy aż trzykrotny wzrost liczy udzielanych porad – mówi nad doktor Jerzy Radziszowski [/cy]
COMPONENT {"params":{"text":"Ponad 67 tys. zachorowań w Małopolsce ","id":"ponad-67-tys-zachorowan-w-malopolsce"},"component":"subheading"}
Mimo iż szczyt zachorowań na grypę przypada w Polsce zazwyczaj w styczniu i lutym, ale w tym sezonie zakażeń jest bardzo dużo już od kilku tygodni. Tylko w ciągu pierwszych trzech tygodni grudnia w samej Małopolsce potwierdzono ponad 67 tys. zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę. Dla przykładu w analogicznym okresie w ubiegłym roku było ich niewiele ponad 21 tys. Te dane z uwagi na trwającą wówczas lockdown mogą być jednak niedoszacowane. Statystyki jednak jasno pokazują, że w grudniu tego roku grypa zaatakowała dwa razy mocniej niż nawet 2019 roku, a więc w czasie przed pandemii, gdy nie było obostrzeń. Wystąpił więc zapowiadany przez ekspertów efekt epidemii wyrównawczej, czyli odbicia po wcześniejszym spadku.
Lekarze nie mają wątpliwości, że najskuteczniejszą metodą walki z grypą są więc wciąż szczepienie. I tłumaczą, że choć samo przyjęcie preparatu nie gwarantuje, że się na nią nie zachoruje, to zdecydowanie zwiększy prawdopodobieństwo łagodniejszych objawów.
[cyt] - Żadne z przyjętych przez nas dzieci nie było zaszczepione przeciwko grypie. To pokazuje jak skuteczne jest szczepienie w zapobieganiu ciężkim i powikłanym przypadkom choroby. Tymczasem w krajach zachodnich na grypę szczepi się kilkadziesiąt procent społeczeństwa, a u nas mniej niż 10 proc. więc nie możemy oczekiwać, że nie będziemy chorować i że uda nam się przed zachorowaniami ochronić dzieci – dodaje dr Stopyra.
Niestety, w Polsce niewiele osób stosuje tę profilaktykę. Chociaż w tamtym roku mieliśmy największą od wielu lat wyszczepialność, to była ona nadal niewielka na tle krajów europejskich. W sumie zaszczepiło się około 7 proc. populacji, plasując nas na jednym z ostatnich miejsc w Europie. W tym roku statystyki są jeszcze gorsze. Do tej pory zaszczepiło się tylko około 600 tys. osób.
- Trzeba pamiętać, że szczepienie na grypę musi być odnawiane co roku, ponieważ wirusy grypy mutują i co roku w szczepionkach są inne wirusy grypy – przypomina dr Radziszowski.
430 punktów w Małopolsce
Jak słyszymy w aptekach, szczepionki mimo wysokiej liczby zachorowań wciąż zalegają na półkach.
- W tym sezonie szczepionek jest więcej niż zainteresowanych. O ile w ubiegłym roku musieliśmy tworzyć listy rezerwowe, bo preparatów brakowało, o tyle w tym obawiamy się, że większość towaru straci ważność i będzie musiała zostać zutylizowana - mówi nam farmaceutka z jednej z aptek przy ul. Długiej w Krakowie.
W sumie w całej Polsce dostępnych jest ponad 2 mln preparatów. W Małopolsce miejsc, gdzie można zaszczepić się przeciw grypie, jest ponad 430. Aktualną listę można znaleźć na stronie małopolskiego Narodowego Funduszu Zdrowia. Na ten moment, aby się zaszczepić, trzeba otrzymać receptę od lekarza. Jednak jak zapowiedział wczoraj wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, w resorcie aktualnie trwają prace nad tym, aby tak jak w ubiegłym roku uprościć tę procedurą. Jeszcze w styczniu skierowanie na szczepienie będzie wystawiane automatycznie w Internetowym Koncie Pacjenta. Procedura będzie więc taka sama, jak w przypadku skierowania na szczepienie przeciwko COVID-19.
Sama szczepionka przeciw grypie jest bezpłatna dla osób powyżej 75. roku życia i kobiet w ciąży. Na częściową refundację mogą liczyć m.in. pacjenci w wieku 18–65 lat, narażeni na wystąpienie powikłań pogrypowych, a także ci powyżej 65. roku życia oraz dzieci. Pozostałe osoby muszą za nią zapłacić od ok. 50 zł do ok. 100 zł, w zależności od preparatu. Za samo podanie płaci już NFZ.
Kolejną zmianą zapowiadaną przez MZ w związku z trwającym sezonem infekcyjnym są bezpłatne testy dla lekarzy rodzinnych różnicujące typ zakażenia. Ich celem jest wykazanie czy pacjent choruje na COVID-19, grypę czy RSV – co z kolei pozwalana na dobranie skutecznego leczenia. Testy w gabinetach internistów mają pojawić się 1 stycznia. Do tej pory można było je kupić w aptekach, ale były bardzo trudno dostępne.
- Te osoby nie dostaną ślubu kościelnego
- Tak wyglądał Kraków 1000 lat temu! Oto rekonstrukcja
- Tak oszukują nas sklepy spożywcze. TOP 10 nieczystych zagrań!
- Horoskop miesięczny na grudzień 2022 dla wszystkich znaków zodiaku
- Otwarto nowy prywatny akademik w Krakowie. Prawdziwy wypas dla studentów z kasą
- Budowa S7 na północy Małopolski. "Ekspresówka" widziana z góry robi wrażenie
Wyższy podatek od nieruchomości od 2023 roku
