- Piszemy pisma, żeby służby odpowiedzialne za rzekę, coś z nią zrobiły - opowiada. - Dostajemy odpowiedź, że na bieżący rok skończyły się fundusze. Rowy melioracyjne po powodzi w 1997 r. były co jakiś czas koszone i sprzątane. Ale od dawna już nikt się nimi nie interesuje. W rzece zbierają się śmieci, gałęzie, które blokują przepływ wody - mówi z wyrzutem.
Mieszkańcom nie chodzi o odszkodowanie i doraźne zażegnanie kryzysu. Zbierają podpisy pod petycją o uregulowanie koryta rzeki i zrobienie wałów przeciwpowodziowych. - W przeciwnym razie niech nas przesiedlą - mówi z determinacją Barbara Zagórska.
W tym roku w Opatkowicach podczas powodzi woda zalała 17 domów. Iwona Gizicka-Jarek, przewodnicząca dzielnicy X przekonuje, że wielokrotnie interweniowała w sprawie rzeki. - Nie wiem, jakimi priorytetami kieruje się zarząd melioracji - mówi. - To teren zalewowy, nie rozumiem, jak to się stało, że umożliwiono tam budowanie domów - dodaje.
Filip Szatanik, szef magistrackiego biura prasowego tłumaczy, że bez planu zagospodarowania przestrzennego urzędnicy są bezsilni. Obowiązuje zasada dobrego sąsiedztwa. - Wydział architektury nie może odmówić wydania zgody na budowę, jeśli nie ogranicza jej plan - wyjaśnia. - Ludzie często lekceważą ryzyko. Mają działkę i chcą się budować.
Adam Cebula, zastępca dyrektora Małopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych zapewnia, że regulacja Wilgi jest ujęta w programie na lata 2013-2020. - Co nie znaczy, że prace nie mogą zacząć się wcześniej - podkreśla. - Mamy nadzieję, że do 2013 r. uda się przygotować inwestycję: znaleźć pieniądze, zrobić projekt budowlany, wykupić teren. Korowody prawne, uzyskiwanie decyzji, pozwoleń trwa. Problemem jest też pozyskanie terenu pod inwestycję.