Rozpadający się mostek to jedyna przeprawa przez strumyk. Największą grozę budzi to, że kiedy na most wjedzie samochód, to pieszy musi się usunąć prawie na brzeg mostu.
- Jezdnia tuż przy krawędzi zapada się, a przecież w dole jest kilkumetrowa przepaść - mówi pan Andrzej, jeden z mieszkańców Woźnik, który codziennie odprowadza swoje dzieci do szkoły. O remont mostu i barierek od dawna apelują władze gminy Tomice, do której wieś należy, oraz sołtys. - Obudzą się dopiero wtedy, gdy wydarzy się jakiś wypadek - martwi się Józef Szafran, sołtys Woźnik.
Okazuje się, że już pół roku temu Urząd Gminy w Tomicach zwrócił się do władz powiatu wadowickiego z prośbą o remont barier.
W Woźnikach już w sierpniu pojawiła się komisja wysłana tu przez starostwo. Efektów nie ma. - Pracujemy nad projektem remontu barier i naprawy pobocza - zapewnia Mirosław Nowak, wicestarosta wadowicki. Podkreśla, że starostwo nie zapomniało o problemie mieszkańców Woźnik, ale wszystko musi odbyć się zgodnie z procedurami.
W Woźnikach mają nadzieję, że niebawem urzędnicy uporają się z "papierkową robotą" i wreszcie zabiorą się do pracy w terenie. "Krakowska" niebawem sprawdzi postęp robót.