Zdaniem Izabeli Dąbrowskiej-Kasiewicz z Banku Gospodarki Żywnościowej, powódź nie będzie miała istotnego wpływu na wysokość cen zbóż i rzepaku, gdyż są one zależne od sytuacji na rynkach europejskich i światowych, a tam występuje nadwyżka.
- Nawet gdyby produkcja w Polsce spadła znacząco, nie będzie to miało zasadniczego wpływu na ceny zbóż i rzepaku w całym sezonie - podkreśla Izabela Dąbrowska-Kasiewicz. - Niemniej jednak powódź w południowych województwach kraju może w krótkim okresie wpłynąć na nastroje rynkowe i wahania cen zbóż. Inaczej wygląda sytuacja w przypadku warzyw i owoców. Oczekujemy, iż ich ceny mogą wzrosnąć. To wynik dużych opadów i niskich temperatur. Zawiązywanie owoców może być słabsze, co znajdzie odzwierciedlenie w wielkości i jakości tegorocznych zbiorów. Opady sprzyjają rozwojowi chorób grzybowych zarówno w uprawach zbóż i rzepaku, jak i owoców i warzyw. Trudno jednak szacować, o ile mogą wzrosnąć ceny.
Elżbieta Bryszewska z działu marketingu Łódzkiego Rynku Hurtowego "Zjazdowa" podkreśla, że jeśli pogoda się nie poprawi, dłużej utrzymają się wysokie ceny nowalijek.
- W tym roku owoców i warzyw może być mniej, przez co będą droższe - mówi Bryszewska. - Jeśli pola będą zalane, warzywa zaczną gnić, będzie też problem z ich wyjęciem z ziemi.
Kilogram truskawek kosztuje obecnie 15-20 zł, kapusta krajowa - 3 złote za główkę, a kalafior i brokuły - 5 zł. To ceny wyższe nawet o kilka złotych w porównaniu z cenami z ubiegłego roku. W szczycie ubiegłorocznego sezonu truskawki kosztowały 1,5 - 2 zł za kilogram, w tym roku mogą być dwa razy droższe. Jeśli zabraknie słońca, nie będą słodkie.
W niebo z niepokojem patrzą także sadownicy. Ryszard Kaźmierczak z Rogowa, ze Związku Sadowników RP, podkreśla, że wskutek niskich temperatur drzewa owocowe nie mogą zawiązać owoców.
- W tym roku zbiory gruszek będą niższe o połowę w porównaniu z ubiegłym rokiem, walczymy, by uratować jabłonie - mówi Kaźmierczak.
Optymistą nie jest także Janusz Steinhoff, były minister gospodarki. - Część upraw mocno ucierpiała, a do tego dojdą kłopoty z transportem, gdyż częściowo zniszczone zostały drogi - tłumaczy.