- Będziemy budować bez względu na warunki atmosferyczne. Nie przeszkodzi nam ani śnieg, ani mróz, termin zostanie więc dotrzymany - deklaruje Witold Miśtak, menedżer projektu ze Skanska - firmy, która wygrała przetarg na budowę infrastruktury w BSAG.
Roboty w Smykowie rozpoczęły się nieco ponad rok od podpisania umowy pomiędzy miastem a firmą Skanska. - W tym czasie trwały prace projektowe, konieczne było też uzyskanie wszystkich niezbędnych pozwoleń - wyjaśnia Rafał Nosek, koordynator budowy. Dodaje, że firma realizuje to zadanie w formule "zaprojektuj i wybuduj".
Ta olbrzymia inwestycja pochłonie 16 milionów złotych. - Większą część tej kwoty (65 procent) udało się nam pozyskać z funduszy unijnych - zapewnia Stefan Kolawiński, burmistrz Bochni.
Pozostałą część miasto dołoży z własnej kieszeni, wykorzystując fundusze z tegorocznego i przyszłorocznego budżetu miasta. Nikt nie ma wątpliwości, że to konieczność. Wszyscy radni zdają sobie sprawę, że BSAG jest olbrzymią szansą dla miasta, ale również regionu.
- Dlatego ta inwestycja jest w tej chwili absolutnie priorytetowym zadaniem dla nas - zadaniem, które otworzy nam wiele możliwości na przyszłość. Pod Bochnią powstaje przecież drugie miasteczko - przekonuje Kazimierz Ścisło, przewodniczący Rady Miejskiej w Bochni.
Do tej pory samorząd sprzedał dwie działki w BSAG. Pierwszą z nich kupiła firma Werner Kenkel (producent opakowań tekturowych), która już postawiła olbrzymią fabrykę - drugą firma Gór-Stal (producent płyt warstwowych) która przymierza się do budowy.
Samorządowcy liczą, iż po uzbrojeniu terenu zainteresowanie inwestowaniem w Bochni zwiększy się, że do 30-tysięcznego miasta uda się ściągnąć inwestorów, którzy stworzą nowe miejsca pracy.
W tej chwili największym zakładem produkcyjnym w Bochni jest Stalprodukt, mocna jest także branża chłodnicza - rozdrobniona na kilka rodzinnych firm. Władze miejskie liczą na inwestorów z zewnątrz, których skusi bardzo dobra lokalizacja.
- Strefa znajduje się przecież w bezpośrednim sąsiedztwie węzła komunikacyjnego autostrady A4 - przekonuje Stefan Kolawiński, burmistrz Bochni.
Przedstawiciele miasta zdradzają, że już w tej chwili jest dość duże zainteresowanie działkami, wielu inwestorów czeka jednak na zakończenie prac, które uzbroją teren w niezbędną infrastrukturę.
- Dla nas idealnie byłoby pozyskać kogoś z branży motoryzacyjnej. Byłaby to szansa nie tylko dla mieszkańców na znalezienie nowych miejsc pracy, ale także dla funkcjonujących już firm - mówi Kazimierz Ścisło. W strefie samorządowcy widzieliby chętnie kogoś ze wspomnianej branży chłodniczej. Dla lokalnych przedsiębiorców nie przewidują żadnych ulg przy zakupie działek. Zastrzegają jednak, że to może się zmienić.
Szansę w BSAG upatrują także sami mieszkańcy. - W tej chwili pracy nie jest za wiele. Tylko jedna fabryka może poprawić sytuację na rynku, a jeśli będzie ich więcej, to tylko moglibyśmy się cieszyć - mówi Wojciech Mucha z Bochni.
Na pracę w strefie liczą też uczniowie bocheńskich szkół. Marek Firek w przyszłym roku kończy szkołę o profilu mechanicznym. Na studia się nie wybiera. - Jeśli tylko byłaby szansa na pracę, to chętnie bym z takiej propozycji skorzystał - mówi mieszkaniec Proszówek koło Bochni.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
