Ewakuacja w środku dnia z powodu pożaru
Pożar został zauważony we wtorek (23 maja) przed godziną 15. Paliło się na strychu, gdzie znajdują się komórki lokatorskie. Pożarem szybko objęty został jednak również dach, a istniało niebezpieczeństwo, że ogień rozprzestrzeni się także na resztę budynku.
Część lokatorów zdołała sama opuścić mieszkania na I pietrze i parterze, innym pomogli w tym strażacy oraz strażnicy miejscy i policjanci. Pomocy medycznej wymagała jedna osoba, która podtruła się duszącym dymem. Ten wdzierał się na korytarze i klatkę schodową, stąd interweniujący na miejscu strażacy musieli pracować w aparatach ochrony górnych dróg oddechowych.
W mieście zwołany został sztab kryzysowy. Część ewakuowanych z budynku mieszkańców noc z wtorku na środę spędziła w lokalach zastępczych, m.in. w Ośrodku Interwencji Kryzysowej. Inni znaleźli tymczasowe schronienie u bliskich i sąsiadów.
- W wyniku pożaru z użytkowania wyłączona została jedna klatka budynku – z 27 mieszkaniami. To oznacza konieczność zapewnienia tymczasowego lokum dla około 60 osób – tłumaczy Bernard Karasiewicz, dyrektor Miejskiego Zarządu Budynków, do którego należy spalony blok.
Kiedy ruszą naprawy spalonego budynku?
Mimo że mieszkania nie uległy spaleniu to jednak ewakuowani z nich lokatorzy na razie nie mogą do nich wrócić. W wyłączonej z użytkowania części budynku nie ma bowiem prądu, ani gazu, część drzwi podczas działań ratowniczych musiała zostać wyważona przez strażaków, w innych są zawilgocone ściany i posadzki przez duże ilości spływającej wody, której użyto podczas akcji gaśniczej.
- Chcemy jak najszybciej przeprowadzić proces związany z oszacowaniem szkód, przystąpić do koniecznych napraw, osuszania budynku oraz wymiany instalacji, aby właściciele mogli wrócić do siebie – zapewnia Bernard Karasiewicz.
Wstępne ustalenia policji wskazują na to, że przyczyną pożaru przy ul. Spytki z Melsztyna mogło być niezamierzone zaprószenie ognia lub podpalenie. - O tym, czy było to umyślne czy też nieumyślne działanie wykażą ustalenia biegłego i wszczęte postępowanie. Jest ono konieczne ze względu na duże straty w mieniu oraz zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi – tłumaczy asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy KMP w Tarnowie.
Magistrat szacuje, że koszty naprawy uszkodzeń wyrządzonych przez pożar w bloku mogą wynieść nawet 250 tysięcy złotych.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Oto mieszkańcy Tarnowa i regionu, którzy zabłysnęli talentem w telewizyjnych show
- Dwór Sanguszki pod Tarnowem to ruina. Gmina chce zmienić jego oblicze
- Najwyżej oceniane parafie z Tarnowa, Bochni, Brzeska i Dąbrowy Tarnowskiej w Google
- Tak kiedyś wyglądał Tarnów! Niektórych budynków już nie ma lub przeszły duże zmiany
- W tych restauracjach w Tarnowie zjesz dwudaniowy obiad za nie więcej niż 32 złote
Najmłodsi z tarnowskiego Krzyża mają wreszcie nowoczesne przedszkole!
