Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar miejskiego archiwum. Skala zniszczeń jest ogromna. "Wydobyto około 80 metrów akt". Co straciliśmy?

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Spalone budynki miejskiego archiwum
Spalone budynki miejskiego archiwum Andrzej Banas
Trwa wydobywanie dokumentów ze spalonej hali miejskiego archiwum. Wyciągnąć udało się jak na razie ok. 80 metrów bieżących akt. To tyle, co nic - biorąc pod uwagę, że w budynkach było zgromadzone około 20 kilometrów dokumentów. Na jaw wychodzą kolejne informacje o aktach, które przepadły bezpowrotnie w pożarze. Zniszczeniu uległa m.in. dokumentacja z 2006 roku, dotycząca rewaloryzacji parku Jordana. Nam udało się zapoznać z ekspertyzą, dotyczącą spalonych budynków. Dokument sporządzili eksperci z Politechniki Krakowskiej. Pokazuje on ogrom strat. Część stropów po pożarze trzymała się jeszcze tylko dzięki temu, że wsparły się one o regały z cennymi dokumentami.

FLESZ - Polacy łatwiej i szybciej będą mogli się zaszczepić

Pożar archiwum miejskiego. Trwa rozbiórka spalonej hali

Jeszcze w tym tygodniu ma zakończyć się wydobywanie dokumentów ze spalonej hali miejskiego archiwum przy ulicy Na Załęczu. Z kolei do przyszłego tygodnia potrwa częściowa rozbiórka budynku - konstrukcja w znacznym stopniu zostanie wyburzona. Z wyliczeń urzędników wynika, że do tej pory ze zniszczonej przez ogień hali udało się wyciągnąć ok. 80 metrów bieżących akt "w stanie pozwalającym na ich zachowanie".

Tymczasem w archiwum przechowywano około 20 kilometrów akt w czterech magazynach. Wydobyte dokumenty, które - jak określają to urzędnicy - zostały zakwalifikowane do ratowania, są zachowane w całości lub w niewielkiej części nadpalone. - Stan tych dokumentów umożliwia wydanie na ich podstawie odpowiednich zaświadczeń lub potwierdzeń w toku postępowań administracyjnych - twierdzą w magistracie.

Na zdjęciu widoczne regały z uszkodzonymi dokumentami
Na zdjęciu widoczne regały z uszkodzonymi dokumentami Ekspertyza techniczna budynków miejskiego archiwum

- Część z nich została przekazana do komór mrożących w Archiwum Narodowym w Krakowie. Pozostała uratowana dokumentacja kategorii A jest składowana w komorze, zainstalowanej na terenie Archiwum Zakładowego UMK. Kilka metrów dokumentów kategorii niższych jest już suszona - przekazuje Antoni Fryczek, sekretarz miasta Krakowa.

Akcja gaszenia pożaru miejskiego archiwum

Pożar miejskiego archiwum w Krakowie. Kto zawiódł?

Urzędnicy za najcenniejsze uznają dokumenty kategorii A - czyli wieczystego przechowywania, oraz kategorii BE 50, które miały być przechowywane w nowoczesnym, wartym miliony złotych archiwum przez 50 lat. Akta, które udało się wydobyć oraz zamrozić, pochodzą z Wydziałów: Skarbu, Geodezji czy Edukacji i Budżetu Miasta oraz kancelarii prezydenta Krakowa.

Udało się nam zapoznać z ekspertyzą, dotyczącą zabezpieczenia i usunięcia skutków katastrofy budowlanej, spowodowanej pożarem Archiwum Urzędu Miasta Krakowa. Wykonali ją specjaliści z Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej. Dobitnie pokazuje ogrom zniszczeń.

Eksperci skupili się na dwóch spalonych halach, których budowa kosztowała ponad 15 mln zł.

Z dokumentu wynika, że niektóre elementy hal uległy deformacji, zapadła się betonowa wylewka, stopił się styropian. Poważnie uszkodzona została jedna ze ścian hali nr 1. Jej fragment został wyburzony już w trakcie akcji gaśniczej. Podczas pożaru popękały żelbetowe słupy budynku. - Stan konstrukcji jest poważny i w każdej chwili grozi katastrofą - czytamy w opisie stanu technicznego jednej z hal.

Z opinii ekspertów wynika, że hala, której rozbiórka właśnie trwa, została bardziej uszkodzona niż sąsiednia. Doszło do zniszczeń w konstrukcji ściany nośnej oraz stropodachu. W obydwu budynkach uszkodzone zostały regały, na których przechowywano ważne dokumenty. - Konstrukcja hali nr 1 i hali nr 2 jest uszkodzona w stopniu zagrażającym bezpieczeństwu i kwalifikującym te obiekty do rozbiórki - czytamy w ekspertyzie. Okazało się, że część stropów trzyma się jeszcze tylko dzięki temu, że wsparły się one o regały z cennymi dokumentami. Co ciekawe, łącznik komunikacyjny między halami nie został poważnie uszkodzony.

Trwa rozbiórka jednej ze spalonych hal miejskiego archiwum

Kraków. Pożar miejskiego archiwum. Trwa rozbiórka jednej ze ...

- Uszkodzenia będzie można naprawić na etapie przywracania obiektu do stanu pierwotnego - brzmi fragment dokumentu. W dalszej części eksperci dokładnie opisują, w jaki sposób należy dokonywać rozbiórki budynków. Wskazują, że stan techniczny jest bardzo zły i budynki grożą zawaleniem. - Do czasu usunięcia zagrożenia zabronione jest bezpośrednie wejście do hal celem prowadzenia czynności procesowych lub celem zabezpieczenia akt archiwum - czytamy w ekspertyzie.

Widok na łącznik komunikacyjny
Widok na łącznik komunikacyjny Ekspertyza techniczna budynków miejskiego archiwum

Z dokumentów wynika, że wyciąganie wszystkich archiwaliów to bardzo skomplikowane przedsięwzięcie. Żeby dostać się do niektórych, trzeba zdaniem ekspertów użyć dźwigów asekuracyjnych - każdy ma mieć możliwość utrzymania ciężaru o masie minimum 15 ton! Z wniosków, do jakich doszli eksperci, wynika, że niemożliwe jest odzyskanie ocalałych z pożaru archiwaliów bez jednoczesnego przeprowadzenia rozbiórki zniszczonego w pożarze obiektu.

Dokumenty, które jeszcze podczas pożaru archiwum zostały wydobyte przez strażaków z dwóch spalonych hal, trafiły do Katowic. Od kilku miesięcy specjaliści pracują nad tym, aby uratować ich jak największą część. Używają do tego specjalnego sprzętu: liofilizatora, który trafił do Archiwum Państwowego w Katowicach po wielkiej powodzi z 1997 roku. Wtedy woda z Odry zalała dokumenty przechowywane w archiwum w Raciborzu. Dużą część z nich, właśnie dzięki temu urządzeniu, udało się uratować. Jak będzie z krakowskimi? Dziś trudno jeszcze powiedzieć.

Jak mówiła nam Danuta Skrzypczyk, konserwator dokumentów, pracująca w Archiwum Państwowym w Katowicach, z Krakowa dotarło prawie 600 kg uszkodzonych akt. - Były ważone już po zamrożeniu. Łącznie otrzymaliśmy trzy zamrażarki dokumentów, każda ma 500 litrów pojemności - wyjawiła Skrzypczyk.

Dlaczego dokumenty ratowane są akurat w Katowicach? Przedstawiciele Archiwum Narodowego w Krakowie przekonują, że tamtejsze Archiwum Państwowe ma doświadczenie w ratowaniu akt po przebytej katastrofie, posiada niezbędne do mrożenia akt zamrażarki, sprzęt do liofilizacji i dezynfekcji akt, a także wyszkolony personel. - W ten sposób będą ratowane akta kat. A (oraz przekwalifikowane do kat. A), które stanowią państwowy zasób archiwalny, czyli zostaną przekazane do ANK. Akta kat. B, czyli o czasowym okresie przechowywania, pozostaną w Archiwum UMK, będą suszone i zabezpieczane w Krakowie - informuje dr Kamila Follprecht, zastępca dyrektora Archiwum Narodowego w Krakowie.

Kto z ramienia Archiwum Narodowego oraz magistratu czuwa nad ratowaniem dokumentów w Katowicach? Kamila Follprecht przekonuje, że z racji na przytoczone wcześniej argumenty, nadzór ze strony Archiwum Narodowego w Krakowie nie jest potrzebny. Jeśli zaś chodzi o segregację wydobywanych dokumentów przed ich wysyłką na Śląsk, to nad całym procesem czuwają zatrudnieni przez magistrat konserwatorzy. Z naszych informacji wynika, że podczas segregacji dokumentów w Krakowie eksperci Archiwum Narodowego są na miejscu, ale w "miarę możliwości". O akcji ratowania dokumentów chcieliśmy porozmawiać z dyrektorem Archiwum Narodowego w Krakowie, dr Wojciechem Krawczukiem, ale ten odesłał nas do swojej zastępczyni.

Tymczasem na jaw wychodzą kolejne informacje na temat tego, jak dużo straciliśmy w pożarze. Jak podawał serwis krowoderska.pl, w archiwum znajdowały się cenne z punktu historycznego dokumenty. Wśród nich te, dotyczące wielkich krakowian, czyli Stanisława Lema, Marka Grechuty czy noblistki Wisławy Szymborskiej. Chodzi m.in. o księgi meldunkowe. - W archiwum faktycznie były przechowywane domowe książki meldunkowe czy koperty dowodów osobistych osób zmarłych niezależnie od tego, czy byli sławni, czy mniej znani. Zarówno Szymborska, jak i Grechuta byli mieszkańcami Krakowa. Tego typu dokumenty faktycznie mogły się zniszczyć, co do tego nie ma wątpliwości - mówiła nam Monika Chylaszek, rzecznik prasowy prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Teraz okazuje się, że zniszczeniu uległa również dokumentacja projektowa z 2006 roku, dotycząca rewaloryzacji parku Jordana.

Przypomnijmy, że kilka tygodni temu miejscy urzędnicy zorganizowali kolejną już konferencję prasową dotyczącą skutków pożaru archiwum. Ale wciąż nie są w stanie przekazać kluczowych informacji: dlaczego doszło do pożaru i czy systemy gaśnicze zadziałały prawidłowo. Sam prezydent Jacek Majchrowski w wywiadzie dla magistrackiej telewizji stwierdził, że brana jest pod uwagę koncepcja, że system przeciwpożarowy zawiódł i dlatego doszło do pożaru. Ale to ostatecznie mają stwierdzić śledczy. Prokuratura wciąż prowadzi postępowanie pod kątem "umyślnego sprowadzenia zdarzenia, które zagraża mieniu wielkich rozmiarów".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska