FLESZ - Polacy łatwiej i szybciej będą mogli się zaszczepić
Pożar archiwum miejskiego. Trwa rozbiórka spalonej hali
Jeszcze w tym tygodniu ma zakończyć się wydobywanie dokumentów ze spalonej hali miejskiego archiwum przy ulicy Na Załęczu. Z kolei do przyszłego tygodnia potrwa częściowa rozbiórka budynku - konstrukcja w znacznym stopniu zostanie wyburzona. Z wyliczeń urzędników wynika, że do tej pory ze zniszczonej przez ogień hali udało się wyciągnąć ok. 80 metrów bieżących akt "w stanie pozwalającym na ich zachowanie".
Tymczasem w archiwum przechowywano około 20 kilometrów akt w czterech magazynach. Wydobyte dokumenty, które - jak określają to urzędnicy - zostały zakwalifikowane do ratowania, są zachowane w całości lub w niewielkiej części nadpalone. - Stan tych dokumentów umożliwia wydanie na ich podstawie odpowiednich zaświadczeń lub potwierdzeń w toku postępowań administracyjnych - twierdzą w magistracie.

- Część z nich została przekazana do komór mrożących w Archiwum Narodowym w Krakowie. Pozostała uratowana dokumentacja kategorii A jest składowana w komorze, zainstalowanej na terenie Archiwum Zakładowego UMK. Kilka metrów dokumentów kategorii niższych jest już suszona - przekazuje Antoni Fryczek, sekretarz miasta Krakowa.
Pożar miejskiego archiwum w Krakowie. Kto zawiódł?
Urzędnicy za najcenniejsze uznają dokumenty kategorii A - czyli wieczystego przechowywania, oraz kategorii BE 50, które miały być przechowywane w nowoczesnym, wartym miliony złotych archiwum przez 50 lat. Akta, które udało się wydobyć oraz zamrozić, pochodzą z Wydziałów: Skarbu, Geodezji czy Edukacji i Budżetu Miasta oraz kancelarii prezydenta Krakowa.
Udało się nam zapoznać z ekspertyzą, dotyczącą zabezpieczenia i usunięcia skutków katastrofy budowlanej, spowodowanej pożarem Archiwum Urzędu Miasta Krakowa. Wykonali ją specjaliści z Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej. Dobitnie pokazuje ogrom zniszczeń.
Eksperci skupili się na dwóch spalonych halach, których budowa kosztowała ponad 15 mln zł.
Z dokumentu wynika, że niektóre elementy hal uległy deformacji, zapadła się betonowa wylewka, stopił się styropian. Poważnie uszkodzona została jedna ze ścian hali nr 1. Jej fragment został wyburzony już w trakcie akcji gaśniczej. Podczas pożaru popękały żelbetowe słupy budynku. - Stan konstrukcji jest poważny i w każdej chwili grozi katastrofą - czytamy w opisie stanu technicznego jednej z hal.
Z opinii ekspertów wynika, że hala, której rozbiórka właśnie trwa, została bardziej uszkodzona niż sąsiednia. Doszło do zniszczeń w konstrukcji ściany nośnej oraz stropodachu. W obydwu budynkach uszkodzone zostały regały, na których przechowywano ważne dokumenty. - Konstrukcja hali nr 1 i hali nr 2 jest uszkodzona w stopniu zagrażającym bezpieczeństwu i kwalifikującym te obiekty do rozbiórki - czytamy w ekspertyzie. Okazało się, że część stropów trzyma się jeszcze tylko dzięki temu, że wsparły się one o regały z cennymi dokumentami. Co ciekawe, łącznik komunikacyjny między halami nie został poważnie uszkodzony.
Kraków. Pożar miejskiego archiwum. Trwa rozbiórka jednej ze ...
- Uszkodzenia będzie można naprawić na etapie przywracania obiektu do stanu pierwotnego - brzmi fragment dokumentu. W dalszej części eksperci dokładnie opisują, w jaki sposób należy dokonywać rozbiórki budynków. Wskazują, że stan techniczny jest bardzo zły i budynki grożą zawaleniem. - Do czasu usunięcia zagrożenia zabronione jest bezpośrednie wejście do hal celem prowadzenia czynności procesowych lub celem zabezpieczenia akt archiwum - czytamy w ekspertyzie.

Z dokumentów wynika, że wyciąganie wszystkich archiwaliów to bardzo skomplikowane przedsięwzięcie. Żeby dostać się do niektórych, trzeba zdaniem ekspertów użyć dźwigów asekuracyjnych - każdy ma mieć możliwość utrzymania ciężaru o masie minimum 15 ton! Z wniosków, do jakich doszli eksperci, wynika, że niemożliwe jest odzyskanie ocalałych z pożaru archiwaliów bez jednoczesnego przeprowadzenia rozbiórki zniszczonego w pożarze obiektu.
Dokumenty, które jeszcze podczas pożaru archiwum zostały wydobyte przez strażaków z dwóch spalonych hal, trafiły do Katowic. Od kilku miesięcy specjaliści pracują nad tym, aby uratować ich jak największą część. Używają do tego specjalnego sprzętu: liofilizatora, który trafił do Archiwum Państwowego w Katowicach po wielkiej powodzi z 1997 roku. Wtedy woda z Odry zalała dokumenty przechowywane w archiwum w Raciborzu. Dużą część z nich, właśnie dzięki temu urządzeniu, udało się uratować. Jak będzie z krakowskimi? Dziś trudno jeszcze powiedzieć.
Jak mówiła nam Danuta Skrzypczyk, konserwator dokumentów, pracująca w Archiwum Państwowym w Katowicach, z Krakowa dotarło prawie 600 kg uszkodzonych akt. - Były ważone już po zamrożeniu. Łącznie otrzymaliśmy trzy zamrażarki dokumentów, każda ma 500 litrów pojemności - wyjawiła Skrzypczyk.
Dlaczego dokumenty ratowane są akurat w Katowicach? Przedstawiciele Archiwum Narodowego w Krakowie przekonują, że tamtejsze Archiwum Państwowe ma doświadczenie w ratowaniu akt po przebytej katastrofie, posiada niezbędne do mrożenia akt zamrażarki, sprzęt do liofilizacji i dezynfekcji akt, a także wyszkolony personel. - W ten sposób będą ratowane akta kat. A (oraz przekwalifikowane do kat. A), które stanowią państwowy zasób archiwalny, czyli zostaną przekazane do ANK. Akta kat. B, czyli o czasowym okresie przechowywania, pozostaną w Archiwum UMK, będą suszone i zabezpieczane w Krakowie - informuje dr Kamila Follprecht, zastępca dyrektora Archiwum Narodowego w Krakowie.
Kto z ramienia Archiwum Narodowego oraz magistratu czuwa nad ratowaniem dokumentów w Katowicach? Kamila Follprecht przekonuje, że z racji na przytoczone wcześniej argumenty, nadzór ze strony Archiwum Narodowego w Krakowie nie jest potrzebny. Jeśli zaś chodzi o segregację wydobywanych dokumentów przed ich wysyłką na Śląsk, to nad całym procesem czuwają zatrudnieni przez magistrat konserwatorzy. Z naszych informacji wynika, że podczas segregacji dokumentów w Krakowie eksperci Archiwum Narodowego są na miejscu, ale w "miarę możliwości". O akcji ratowania dokumentów chcieliśmy porozmawiać z dyrektorem Archiwum Narodowego w Krakowie, dr Wojciechem Krawczukiem, ale ten odesłał nas do swojej zastępczyni.
Tymczasem na jaw wychodzą kolejne informacje na temat tego, jak dużo straciliśmy w pożarze. Jak podawał serwis krowoderska.pl, w archiwum znajdowały się cenne z punktu historycznego dokumenty. Wśród nich te, dotyczące wielkich krakowian, czyli Stanisława Lema, Marka Grechuty czy noblistki Wisławy Szymborskiej. Chodzi m.in. o księgi meldunkowe. - W archiwum faktycznie były przechowywane domowe książki meldunkowe czy koperty dowodów osobistych osób zmarłych niezależnie od tego, czy byli sławni, czy mniej znani. Zarówno Szymborska, jak i Grechuta byli mieszkańcami Krakowa. Tego typu dokumenty faktycznie mogły się zniszczyć, co do tego nie ma wątpliwości - mówiła nam Monika Chylaszek, rzecznik prasowy prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Teraz okazuje się, że zniszczeniu uległa również dokumentacja projektowa z 2006 roku, dotycząca rewaloryzacji parku Jordana.
Przypomnijmy, że kilka tygodni temu miejscy urzędnicy zorganizowali kolejną już konferencję prasową dotyczącą skutków pożaru archiwum. Ale wciąż nie są w stanie przekazać kluczowych informacji: dlaczego doszło do pożaru i czy systemy gaśnicze zadziałały prawidłowo. Sam prezydent Jacek Majchrowski w wywiadzie dla magistrackiej telewizji stwierdził, że brana jest pod uwagę koncepcja, że system przeciwpożarowy zawiódł i dlatego doszło do pożaru. Ale to ostatecznie mają stwierdzić śledczy. Prokuratura wciąż prowadzi postępowanie pod kątem "umyślnego sprowadzenia zdarzenia, które zagraża mieniu wielkich rozmiarów".
- Krakowskie absurdy budowlane. Deweloper płakał, jak to wymyślał
- Najdroższe psy. Oto rasy, za które trzeba zapłacić najwięcej
- Drewniane domki do kupienia w Małopolsce do 200 tys.
- Miss Małopolski. One walczą o sławę i koronę miss!
- Centrum Krakowa czeka rewolucja. Planują ulice, ogrody i park kolejowy z rowerostradą
- Termy z basenem na stadionie Wisły są już gotowe. Byliśmy w środku
