Na wyczerpanego ptaszka pracownicy Zespołu Infrastruktury Transportowej ZIKiT natknęli się na jednym z przystanków w Nowej Hucie. Od razu się nim zajęli, a przy okazji nazwali go Gienia.
- Gienia najprawdopodobniej miała bliskie spotkanie z samochodem. Półżywa i z zakrwawionym dziobkiem siedziała na jednej z przystankowych ławeczek. Ogrzana, napojona wodą najprawdopodobniej doszła do siebie, bo po godzinnej „kuracji” wypuszczona na zewnątrz, odleciała - mówi Michał Pyclik, rzecznik ZIKiT.