Dlatego związkowcy w całej Polsce postanowili poprosić o pomoc lokalnych parlamentarzystów. Akcję rozpoczęto od sądeckiego oddziału ZUS. Do posłów i senatorów trafił właśnie list otwarty prezentujący sytuację pracowników ZUS.
Zamrożone pensje
Jak przekonuje Stanisław Szabla podwyżki zostały zamrożone ustawą budżetową. Tymczasem od 2009 roku pracownicy ZUS-u walczą o wzrost wynagrodzeń, który rekompensowałby im wzrost kosztów utrzymania. W sądeckim oddziale i zamiejscowych inspektoratach pracuje około 850 osób. Zarobki pracowników merytorycznych wynoszą od 2,5 do 2,7 tys. zł brutto miesięcznie.
- Ciągle dokładane są nowe zadania do realizacji bez rozeznania możliwości na ich wykonanie, bez jakiegokolwiek wsparcia materialnego pracownika wykonującego te czynności, co powoduje atmosferę frustracji i niezadowolenia - przekonuje Szabla.
Przewodniczący dodaje, że część pracowników z długim stażem wypaliła się zawodowo, uciekają teraz na zwolnienia lekarskie. Przyczyną ma być stres oraz poczucie zagrożenia. Bo niska płaca ogranicza także dostęp do edukacji i ochrony zdrowia dzieci pracowników ZUS.
- Społeczeństwo nie patrzy przychylnie na nasz zakład pracy. Ma na to wpływ także odchodzenie od bezpośredniego kontaktu z klientem - wskazuje szef sądeckiego związku zawodowego. - Dlatego powinni się zająć przede wszystkim sprawną obsługą klienta, skoro wizją ZUS jest "osiągnięcie statusu innowacyjnej instytucji zaufania społecznego".
Załatwią po cichu?
Związkowcy weszli w spór zbiorowy z pracodawcą. Przeprowadzili dwie manifestacje pod budynkiem centrali ZUS w Warszawie. Demonstranci spalili kukłę prezesa zakładu, a na mur z logo ZUS poleciały jaja. O swoich problemach pisali także do premier Ewy Kopacz. Jednak wszystkie te działania nie przyniosły oczekiwanych podwyżek.
Anna Mieczkowska, rzeczniczka Oddziału ZUS w Nowym Sączu, nie chce komentować listu sądeckich związkowców. Zaznacza, że temat jest ogólnopolski i odsyła do głównego rzecznika Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
- Wszelkie kwestie pracownicze kierownictwo ZUS omawia i stara się rozwiązywać ze związkami zawodowymi na wewnętrznym forum, nie zaś w ramach zewnętrznych dyskusji - kwituje krótko temat Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ZUS.
Źródło: Gazeta Krakowska
