Burza zaczęła się tak naprawdę od konfliktu księdza z organistą (patrz ramka). To poskutkowało rozwiązaniem chóru i rady parafialnej. Mieszkańcy są oburzeni, że nagle, po kilkudziesięciu latach posługi dla kościoła, zostali od niego odsunięci.
- Śpiewałam w chórze 20 lat. Teraz nie mam nic do powiedzenia - ubolewa była chórzystka, Teresa Paluch. - Ksiądz zupełnie nie liczy się z naszym zdaniem - wtóruje koleżance Barbara Kozibut.
Mieszkańcy zwracają uwagę, że odkąd istnieje parafia, księży zawsze stać było na organistę czy chór. Odkąd "rządy" sprawuje proboszcz Luty, są ciągłe konflikty. - Z ambony mówi, że jak nam się coś nie podoba, to mamy nie przychodzić do kościoła. To skandal! Ja przychodzę się pomodlić, a nie do księdza - denerwuje się Janina Dudek, parafianka z ponad 50-letnim stażem.
Sprawę postanowili wziąć w swoje ręce młodzi, którzy śpiewali w chórze, a niektórzy byli ministrantami. - Po sześciu latach musiałem odejść, bo nie chcę chodzić do kościoła, żeby się denerwować. Chodzę tam się modlić - podkreśla Kamil Pałka, jeden z autorów listu.- Przez zachowanie proboszcza wiele osób oddala się pod kościoła albo wybiera msze w sąsiedniej parafii - dodaje Kamil.
Pod listem podpisało się ok. 70 osób. Wcześniej do biskupa kierowane były skargi indywidualne. - Będziemy pisać od skutku - zapowiada Wacław Gil, kierownik chóru.
Oficjalnego stanowiska diecezji sosnowieckiej nie udało nam się uzyskać, ponieważ biskupowie przebywali w ubiegłym tygodniu na konferencji episkopatu. - Na pewno przeanalizujemy sprawę i przygotujemy odpowiedź dla parafian - zapewnił "Gazetę Krakowską" ks. Paweł Rozpiątkowski z biura prasowego diecezji.
Euro 2012 w Krakowie: zdjęcia, wideo, informacje! [SERWIS SPECJALNY]
Konkurs "Buty w obiektywie!" Zobacz zgłoszone zdjęcia i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!