https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Proces oskarżonych o rozbój do powtórki, bo źle notowano rozprawy

Artur Drożdżak
Patryk K. i Krzysztof S. zostali skazani za rozbój z użyciem miecza samurajskiego. Ale błędy w protokole z rozprawy miały wpływ na wyrok krakowskiego sądu. Odnotowano choćby to, że Patryk K. nie przyznał się do winy, a było odwrotnie. Proces zostanie więc powtórzony, a termin nowego procesu nie jest jeszcze znany.

Sprawa dotyczy rozboju dokonanego 29 sierpnia 2013 r. Tego dnia do Krakowa luksusowym BMW X3 przyjechało trzech mężczyzn: Adrian K., Jan W. i Greg K. W okolicy Rynku Głównego szukali narkotyków. W ten spodób poznali 20-letniego Patryka K. Pomógł im kupić dopalacze.

Następnego dnia spotkali się ponownie, Patryk K. przyszedł razem z kolegą, Krzysztofem S. Od razu zwrócili uwagę na warte 45 tys. auto trójki kolegów (w międzyczasie jeden z nich wyleciał do Warszawy). Postanowili je ukraść.

W tym celu Krzysztof S. pożyczył od znajomego miecz samurajski. Razem z Patrykiem K. zastraszyli Adriana K. i Jana W. Związali im nogi sznurówkami, potarganą koszulą i paskami od spodni. Tak skrępowanych zostawili, a sami odjechali ich BMW. Zabrali też dokumenty auta, telefony komórkowe i pieniądze.

Pokrzywdzeni znali dane napastników i bez trudu znaleźli ich na portalach społecznościowych. Policja zatrzymała podejrzanych, ale auto przepadło.

Patryk K. w śledztwie nie przyznał się do winy. W sądzie zaś przyznał się, przeprosił Jana W. i mówił, że żałuje tego, co zrobił. Krzysztof S. przyznał się do winy i także wyraził skruchę.

Krakowski sąd po trwającym jeden dzień procesie skazał Patryka K. na trzy lata więzienia. Uznał, że w jego przypadku okolicznością obciążającą jest to, że nie powiedział, gdzie jest skradziony pojazd. Ponadto był też karany, a przed sądem nie przyznał się do winy. Stąd surowa kara.

Zdaniem sądu, Krzysztof S. nie był tak zdemoralizowany i usłyszał karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat oraz dozór kuratora. Razem z Patrykiem K. ma też oddać 45 tys. zł za skradzione auto.

Z wyrokiem nie zgodził się adwokat Patryka K., jego argumenty podzielił też Sąd Apelacyjny w Krakowie. Nakazał powtórzyć proces, bo dostrzegł liczne błędy w protokole rozprawy z 19 lutego 2014 r. SA napisał m.in., że "protokół rozprawy był wyjątkowo niestaranny". W dokumencie m.in. mylnie zapisano nazwisko jednego z oskarżonych i zanotowano, że Patryk K. przed sądem nie przyznał się do winy, a było odwrotnie. Adwokat argumentował, że gdyby chłopak się nie przyznawał, to przecież nie przepraszałby pokrzywdzonych i nie wyrażał skruchy.

Największym uchybieniem, według SA, było to, że w protokole z cytowanej rozprawy podano błędne numery kart, z których odczytywano wyjaśnienia oskarżonych ze śledztwa. Np. podano numer strony, na której miały być wyjaśnienia, tymczasem w rzeczywistości na tej stronie znajdowały się dokumenty załączone do akt śledztwa.

Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
MK
Część sędziów należałoby posłać do podstawówki. Po prostu nie radzą sobie np. z wysłuchaniem krótkiego zdania świadka i przedyktowaniem tego zdania do protokołu - byłem raz na takiej rozprawie i co chwilę musiałem sędzinę poprawiać że powiedziałem coś innego. Na innej rozprawie usłyszałem "ja się nie mogę wychylać, ja jestem tylko sędzią sądu rejonowego, wyrok musi być taki, może ma pan rację ale to może rozstrzygnąć sąd wyższej instancji".
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska