Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Dźwigaj: pełno rzeźb, kapelusze i zapasy bobu [ZDJĘCIA]

Piotr Rąpalski
Prof. Czesław Dźwigaj
Prof. Czesław Dźwigaj fot. Joanna Urbaniec
Czesław Dźwigaj to gospodarz pierwsza klasa! Nie dość, że wpraszamy mu się do domu, to jeszcze sam nas do niego zawozi z placu Matejki, spod Akademii Sztuk Pięknych, gdzie wykłada. Prowadząc samochód snuje opowieść jak i dlaczego wybudował się w podkrakowskiej Rząsce.

- To były lata 80. Miałem budować się w Bronowicach, ale strasznie ciężko szło zdobywanie pozwoleń. Projekt domu był tak udziwniony, że władze PRL myślały, że stawiam... kościół - śmieje się Dźwigaj. Już wtedy rzeźbił sporo dla duchownych, co wzmogło podejrzenia. Działkę sprzedał i kupił tę w Rząsce. Tam urzędnicy na dziwny projekt uwagi już nie zwrócili.

Pieniądze na budowę zdobył wygrywając konkurs rzeźbiarski we Włoszech. Franciszkanie z Rawenny szukali rzeźby dotyczącej "Boskiej komedii" Dantego. - Wyrzeźbiłem, wygrzebałem zawrotną wtedy sumę 50 dolarów na przesyłkę i wygrałem konkurując z 900 pracami - opowiada profesor.

Po dolary z nagrody pojechał maluchem z koleżanką. - Musiałem je przemycić, bo państwo zabrałoby mi większość, a resztę oddało w bonach do Peweksu - opowiada. Wracając kupił pakiet czasopism pornograficznych.

- Myślałem, że jak je znajdą to dalej nie będą już szukać. Durne myślenie - wspomina artysta. - Dolary upchałem pod pokrowiec na swoim siedzeniu, a "świerszczyki" pod koleżanki. Ale nawet nie sprawdzali - mówi profesor.

Transport za łapówkę
Dojeżdżamy. Przed domem Dźwigaja cokół, ale bez rzeźby. - Ten skrawek należy do gminy. Ktoś chciał tu budkę z piwem postawić to wynająłem szybciej i postawię tu pomnik św. Antoniego. Tylko nie mogę znaleźć czasu, żeby go zrobić - przyznaje Dźwigaj.

Dom ciągnie się jak 100-metrowy wąż na wąskiej działce. Do magazynku na podwórku też prowadzi rzeźba. W kształcie portalu. Nawiązuje do bitwy pod Grunwaldem. Stała na wystawie w Malborku, ale wróciła.

Pod domem kilkanaście modeli pomników Jana Pawła II. To chyba największe zagęszczenie papieży na metr kwadratowy. - Dom wybudowałem ze współpracownikami. Oprócz części mieszkalnej jest tu kilka pracowni - opowiada Dźwigaj.

Dom budowali górale. - Ciągle śpiewali i denerwowali sąsiadów. Budowa trwała, bo co chwila jeździli na wesela, chrzciny czy żniwa - wspomina gospodarz.

Wchodzimy do mieszkania. Profesor od razu pędzi do lodówki. W zamrażarce zapas bobu na 10 lat. - Zawsze jem bób po południu. Pozwala mi utrzymać linię - mówi artysta stawiając na gaz garnek z porcją swojego przysmaku.

Jego kuchnia to skrawek korytarza. W nieco większym saloniku widzimy kaktusy, na ścianach zdjęcia Wielkiego Kanionu i Las Vegas. Jest też tablica rejestracyjna samochodu ze stanu Illinois. - Wypożyczałem auto w USA. Właściciel dał mi na pamiątkę - tłumaczy Dźwigaj.

Obok portret samego gospodarza w stroju Bractwa Kurkowego i dyplom z 2007 roku, gdy Czesław Dźwigaj został królem kurkowym.

Obok książki, ale w koszykach. - Suszą się. Ostatnio mnie zalało. Pękł wężyk od spłuczki na pierwszym piętrze. Woda wylewała się oknami - opowiada artysta.

W kuchni za jedną z roślinek ukryta głowa Lenina. - Potrzebna mi będzie do następnego portalu dotyczącego bitwy warszawskiej z 1920 roku. Chowam ją, bo często wpadają tu duchowni i mogliby źle pomyśleć - tłumaczy.

Bób się gotuje, a my idziemy zwiedzać. Pierwsze pomieszczenie na pięterku to pokój malarski. Na środku sztaluga z prawie gotowym obrazem. To jeden z cyklu dotyczącego requiem Romana Maciejowskiego. Pędzle i farby na stoliku poukładane równiutko jak narzędzia chirurga przed operacją. Na ścianach ze 30 Dźwigajów - portretów gospodarza wykonanych przez różnych artystów.

Święta została w pracowni
Kolejny pokój. Na środku czystsze miejsce w kształcie prostokąta. - To po dywanie, suszy się, bo zalany - mówi artysta. Pod butami trzeszczą klepki z podłogi. Mokre powyginały się. Po lewej łazienka z lustrzanymi drzwiami. Odbija się w nich stojąca obok rzeźba św. Królowej Jadwigi. - Ostała się, bo robiłem ją do jednego kościoła, ale zmarł probosz, a nowy chciał innego świętego - tłumaczy artysta dlaczego królowa pilnuje mu łazienki.

Dźwigaj ma duszę kolekcjonera
Na ścianie sporo starych pistoletów sprzed wieków, na stoliku modele żaglowców, a pod sufitem zbiór kapeluszy z całego świata. Sombrero, afrykańskie czapki, hawajski kapelusz z włókien kokosowych, inny ze skóry kangura, kowbojski, z Nepalu, jarmułka z Izraela. A w szafie kontusze i żupany - na imprezy Bractwa Kurkowego. Przy przejściu do następnego pokoju kolejna rzeźba, kopia Madonny z Krużlowej z Dzieciątkiem. - Miała stać w Betlejem, ale tamtejsi katolicy nie uznają roznegliżowanego Jezuska - tłumaczy artysta. I jeszcze kolekcja dzwonków, które od lat zbiera profesor.

Nie podjadać bobu!
Widzę model marszałka Piłsudskiego, który stoi w Krakowie po drodze na Błonia. Na górze kolejny pokój, który ma stać się galerią. - Stąd mam widok na góry, lotnisko w Balicach i autostradę - mówi Dźwigaj.

Schodzimy. Trzeba uważać, bo schody biegną pod łukowato wygiętą ścianą. - Oszukali mnie górale. Za nisko zrobili. Ale co się dziwć. Sporo pili... - opowiada gospodarz.

Wchodzimy na antresolę nad główną pracownią. W dole Matka Boska czekająca na pozłacanie, a o ścianę oparte potężne, rzeźbione drzwi do kościoła. - Z antresoli mogę z dystansu popatrzeć na to, co robię - mówi profesor. Z antresolą połączony jest gabinet, gdzie Dźwigaj właśnie projektuje cały kompleks klasztorny.

Wracamy do salonu. Bób się trochę rozgotował. Gospodarz częstuje. - Wie pan co, panie Piotrze? Właśnie zrozumiałem, że strasznie nie lubię, jak mi ktoś bób podjada i muszę czekać, aż weźmie łapę - stwierdza Dźwigaj.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska