https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prohibicja wróci? Sejm chce o tym debatować

Sławomir Bromboszcz
Posłowie Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej złożyli dwa bardzo podobne projekty ustawy dotyczące wprowadzenia nocnej prohibicji. Zarówno obóz rządzący, jak i opozycja chcą, aby samorządy mogły w godzinach 22-6 zakazać sprzedaży alkoholu. Są też pomysły na bardziej radykalne ograniczenie dostępu do napojów wyskokowych. To ma być bat na tych, co nadużywają. Co sądzisz o pomyśle? Wyraź swoje zdanie na forum pod artykułem.

Zdaniem Zbigniewa Biernata, posła PiS i byłego burmistrza Zatora, to bardzo dobry pomysł. Uważa on, że obecnie w nocy łatwiej kupić alkohol niż lekarstwa. W ostatnich latach nastąpił rozkwit sklepów całodobowych. - Dla osób mieszkających w ich pobliżu jest to niezwykle uciążliwe - uważa Zbigniew Biernat.

Posła nie przekonuje argument, że ograniczenie dostępu do alkoholu zagraża swobodom obywatelskim. - Nie może być tak, że interesy wąskiej grupy będą godzić w dobro innej części społeczeństwa. Ludzie mają prawo do odpoczynku, snu, który w okolicach takich sklepów jest notorycznie zakłócany - przekonuje były burmistrz.

Podobnego zdania jest Marek Polak, poseł PiS. - Zwiększenie władzy samorządów w tym zakresie pozwoli na poprawę bezpieczeństwa w konkretnych punktach miasta - podkreśla Marek Polak.

Walka z alkoholizmem

Zdaniem obydwu posłów, droga do tego, by w społeczeństwie problem nadmiernego spożywania alkoholu został zepchnięty na margines, jest bardzo daleka. Nie wystarczy do tego jedna ustawa. Musi zostać stworzony cały program, nie tyle walki z alkoholizmem, co zachęcający do aktywnego trybu życia. To pozwoliłoby zmienić mentalność Polaków. - Trzeba zacząć od edukacji dzieci, by już z domów wynosiły odpowiednie wartości - mówi Zbigniew Biernat.

Marek Polak podkreśla, że alkohol spożywany w odpowiednich ilościach i czasie nie jest niczym złym. Nocna prohibicja uderzy przede wszystkim w pijaków. - Jeśli ktoś nocą poszukuje trunków, to najczęściej ich nadużywa. Nie jest to rozsądne zachowanie - dodaje poseł z Wadowic.

Oba projekty ustawy będą dyskutowane na komisjach, gdzie mogą zostać wprowadzone do nich poprawki. W Sejmie zdecydowana większość posłów popiera ten pomysł, dlatego tylko kwestią czasu jest, kiedy wejdzie on w życie.

A co, jak będzie suszyć?

Pan Andrzej, który zazwyczaj już przed godz. 6 rano nerwowo czeka na otwarcie jednego ze sklepów monopolowych w centrum miasta, nie ukrywa swojego zaniepokojenia pomysłami posłów. - Będę musiał o 22 tak zatankować, żeby mnie trzymało do rana - mówi starszy mężczyzna. Uważa jednak, że takie długie przerwy mogą być dla niego... niezdrowe, bo z całą mocą podkreśla, iż on alkoholu nie pije, tylko go degustuje.

Towarzyszący mu kolega z czerwonym nosem kręci ze smutkiem głową. Jak jednak dodaje, jego problem zamkniętych nocą sklepów monopolowych nie dotyczy. - Bo ja nie kupuję alkoholu w sklepie - mówi mężczyzna, który nie chciał wyjawić, skąd bierze wysokoprocentowe trunki.

Sklepikarze podzieleni

Wśród sklepikarzy opinie są podzielone. Dla niektórych sprzedaż trunków to główne źródło dochodu, inni cieszą się, że pozbędą się problematycznych klientów. - Wystają od rana pod sklepem, straszą klientów, żebrzą o pieniądze na wino - mówi pani Ewa, która jest ekspedientką w sklepie na Rynku w Oświęcimiu.

Inni sklepikarze uważają, że obywatele nie powinni być ograniczani przez państwo. - Osoby, które kupują alkohol, są dorosłe, same powinny decydować o swoim losie - uważa pani Agnieszka z „Żabki”, której sklep jest czynny do godz. 23.

Wspomnienie o melinie

Państwo wielokrotnie próbowało już uregulować kwestię konsumpcji alkoholu. W czasach PRL-u był to towar dostępny tylko na kartki. Można było go nabyć dopiero po godz. 13.- Przed 13. można było kupić alkohol tylko na tzw. melinach, których było sporo - wspomina Mirosław Ganobis, oświęcimski historyk. Jak podkreśla, częściowa prohibicja spowodowała rozkwit szarej strefy.

Wiele osób także samemu pędziło w domu bimber. Zestaw do destylacji był na wyposażeniu wielu gospodarstw, nawet tych w miastach, w blokach. - To był nierozerwalny element życia. Ludzie eksperymentowali. Taki domowy alkohol można było poznać po smaku, zapachu i efektach działania - wspomina Waldemar Rudyk, dyrektor MOKSiR-u w Chełmku.

Zdaniem historyków, ustawa o zakazie sprzedaży nocami nie jest potrzebna, bo jak życie już pokazało, choć ludziom przez wiele lat ograniczono dostęp do alkoholu, jednak nie przyniosło to żadnych efektów, bo radzili sobie z dostępem do niego.

- Historia zatacza koło. Robią furtkę dla podziemia. Powstanie luka, którą ktoś będzie musiał zapełnić - przekonuje Łukasz Szymański, kolejny oświęcimski historyk.

Komentarze 25

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

p
p.
Chciałabym uścisnąć dłoń Pana Z.Biernata, który jako jeden z nielicznych opowiada się za mieszkańcami - sąsiadami sklepów z alkoholem. Ja właśnie sąsiaduję przez ścianę ze sklepem Żabka i to co dzieje się przy takich sklepach to masakra. O spaniu przed 23-ą nie ma mowy. Pijane towarzystwo, chamskie odzywki, okrzyki, przekleństwa, śmiecenie, załatwianie potrzeb fizjologicznych to norma. O wypoczynku, spokoju i bezpieczeństwie nie ma mowy. I to gwarantuje mi państwo. Za to mam je szanować, jak ono nie szanuje mnie?
j
juz pija sloje
i miejskie zule, i po wode do najblizszej stacji jezdza, obsikuja wszystkie zaciemnione miejsca, a butelek setki w trawie, nikt dziadostwa nie goni.
z
z wylegarni kodziarskiej
lub peowskiej jestes obrzynie. Nawet ogolonych eunuchu nie masz.
i
i w politykow
zamienila
z
ze wiesz
gdzie sie POdwiesic anailityku POlityczny, hahahaha
n
nastepne wybory wygrac
za flace cala dobe.
G
Gość
A następnie, ripostuj i trafnie. Gdyż sam nie wiesz co piszesz i gdzie się podwiesić
z
zjawiska na p
z ktorymi nie wolno walczyc, a wrecz jest zakazane. Tu nie chodzi o prohibicje goebelsiaki, tylko o ograniczenie sprzedazy ! Pokaz inny kraj gdzie alkohol jest dostepny na okraglo przez caly rok ! To jest robienie z naszego kraju dla przybyszow zwyklej knajpy, a rozpijanie narodu stalo sie glownym celem, aby nie zdawal sobie sprawy w jakiej jest sytuacji i co z nim robia. Przejdz sie na Skalki Twardowskiego i zobacz co sie tam dzieje. Skonczy sie moze nareszcie oblewanie i obrzygiwanie chodnikow. Ten organ SP to skarzypyty i nic wiecej,
n
na wskros oduraczonych
drobnych pijaczyn i cpunow, dzisiaj mlodzi w wiekszosci maja wieksze ambicje od kodziarstwa, nastepnych bonzow jezdzacych ferrari i porszakami, a co najwazniejsze donoszeniem sie brzydza, to nie w ich stylu. Dzieki nim wlasnie wygrali spiochu. Garstka lewaczyn to nie reprezentanci mlodziezy, glosni tylko sa jak male pieski i nic poza tym.
b
bo alkohol byl drogi !
przy podobnych zarobkach 0,5 l kosztowalo 120 zl. dzisiaj 20, i jak tu niechlac, a nie pic ! Piwsko tansze od wody mineralnej, dlatego narod chleje. A co do melin, to narkotyki gdzie sprzedaja, w sklepach ? Nikt jakos awantur nie robi. Narod troche przetrzezwieje to mu na zdrowie wyjdzie. Inna sprawa ze miasto w ten sposob kreuje nowe miejsca pracy, dla tych gorszych, bo lepsi to w urzedasy ida.
g
gosc
w zadnym kraju na swiecie nie ma takiej pijalni, a stacje benzynowe to zupelna groza. Bananowa republika, ciekawe czy na skarge do Brukseli pojada .
G
Gość
Organ Schetyna-Petru wyraźnie wprowadza PiS w poważny stan kosmicznej nieważkości. I oczywiście, co zrozumiałym, projekt PiS prohibicji przejdzie. Natomiast duo Petru-Schetyna, jako z ustawy niezadowolone, ponownie rozpoczną, i co we współpracy z KOD, burdy o obronę demokracji i kultury zalewania łepetyn. Czy zatem Prezes nie powinien po raz któryś walnąć w mahoniowe stoły URM, oraz sprawdzić szeregi PiS na obecność „śpiochów”? I bez żadnej przesady, jednak PiS, i to przy zaciągu Gowin’ców, stracił na swej dotychczasowej republikańskości i czujności. No i stąd, nasuwa się zasadny wniosek: komitet polityczny PiS należałoby rozwiązać, i następnie, odesłać do Paulinów na modły. Ten komitet nie jest raczej przystosowanym do polityki świeckiej i nowoczesnej. A nade wszystko, do rodzaju polityki, która by przyciągnęła wielu młodych, ba, dynamicznych i na wskroś rozumnych.
G
Gość
Nie dosyć że im władzę zabrali, to i wódkę.
Tego prawdziwi kacapi już nie zniosą.
Zanosi się na kolejna wojnę o "wolność i demokracje spożycia".
o
outlaw
Tam idąc do sklepu alkoholowego trzeba się wylegitymować. Jest się zapisywanym w rejestrze i w przypadku zbyt częstych wizyt można się spodziewać rewizyty pracownika socjalnego z pytaniem o problemy alkoholowe (Te sklepy są czynne do 22). Ale z drugiej zaś strony można dla własnych potrzeb wyprodukować tyle alkoholu ile się chce. Natomiast w przypadku próby sprzedaży własnego trunku można oczekiwać wysokiej grzywny. Nasza "ukochana" władza raczej na to nie pójdzie bo kto rezygnuje z wpływów do budżetu tytułem pobranej akcyzy. Nie spodziewam się również prohibicji. Nikt nie podcina gałęzi, na której się siedzi. Więc uważam ten artykuł za "dziennikarską kaczkę" lub "prowokację" do kolejnej społecznej awantury. Dziennikarze są czwartą władzą, która ma w założeniu kontrolować pozostałe trzy władze ale kto kontroluje tą czwartą ?
G
GMC
Doskonały pomysł popieram ( właściciel sklepu z alkoholem )
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska