Oprócz Marzeny S. wczoraj w ręce policji wpadli też: Anna M.-Z., żona lidera gangsterów, który do ubiegłego roku kontrolował krakowski klub, Tadeusz C., były przewodniczący Rady Nadzorczej Wisły SA, i Robert S., były członek Rady.
Prokuratura od grudnia 2018 r. bada nadużycia, jakich mogły dopuścić się władze Wisły Kraków od sierpnia 2016 do końca zeszłego roku. Tuż przed wszczęciem postępowania, kiedy klub był w tarapatach finansowych, jego ówczesne kierownictwo, w tym prezes Marzena S., sprzedały Wisłę za złotówkę inwestorom ze Szwecji i Kambodży.
Według informacji portalu tvn24.pl, działania przestępcze władz Wisły polegały na podpisywaniu fikcyjnych umów przez zarząd klubu, w tym prezes Marzenę S., z firmą Anny M.-Z., żony Grzegorza Z. ps. „Zielak”.
Z konta klubowego miało zniknąć w ten sposób co najmniej 824 tys. zł. W tytułach przelewów dla żony kibola wpisywano m.in. „doradztwo marketingowe”, „pośrednictwo w pozyskaniu sponsora”. Co ciekawe, firma Anny M.-Z. według Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej zajmowała się „praktyką pielęgniarek i położnych”.
Łącznie na przekrętach finansowych Wisła miała stracić miliony.
Śledztwo dotyczy również „narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo spowodowania powstania szkody majątkowej w wysokości ponad 2 i pół miliona złotych w związku z zawarciem niekorzystnych umów o realizacje usług na rzecz klubu” - czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.
Polecane strefa biznesu
Śledczy sprawdzają również, dlaczego klub nie płacił zawodnikom wynagrodzeń, a najważniejsze osoby w Wiśle mocno zawyżały swoje wynagrodzenia. Władze klubu miały dostawać zamiast 10 tys. zł nawet 45 tys. zł miesięcznie. Dziś po przedstawieniu zarzutów prokuratura będzie wnioskowała o zastosowanie środków zapobiegawczych dla zatrzymanych
