Jak określić ten jedyny w swoim rodzaju wieczór na Parc des Princes? Magnifique? Magique? Obojętnie co powiemy, sprowadzi się to do jedynej oczywistej konstatacji - PSG był trzy razy lepszy niż na co dzień w lidze, Messiego i spółki nie można było w ogóle rozpoznać.
To rewanż za te wszystkie upokorzenia z ostatnich lat, gdy wylosowanie Barcelony w Lidze Mistrzów oznaczało wyrok, a w najlepszym przypadku drugie miejsce w grupie.
Angel Di Maria, krytykowany dotychczas ze wszystkich stron nie mógł sobie sprawić lepszego prezentu na urodziny. Jeden gol był ładniejszy od drugiego, a Argentyńczyk został sprowadzony do Paryża właśnie po to, żeby błyszczeć w takich meczach o stawkę. Cavani? Co ciekawe, on też ma dzisiaj urodziny i jego szaleńczy bieg przez całe boisko po czwartym golu nie był przypadkowy - na trybunach siedzieli jego najbliżsi, a impreza pewnie nie skoczy się tak szybko.
Do znakomitego poziomu na boisku (bardzo dobry mecz polskiego sędziego Szymona Marciniaka) dostosowali się też kibice. W Parku Książąt dawno nie było tak głośno i tak żywiołowo. Byłoby idealnie, gdyby jeszcze na murawie pojawił się Grzegorz Krychowiak.
Ale to już zupełnie inna historia.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska