Zapowiedź jest pokłosiem konfliktu, który od dłuższego czasu narastał pomiędzy lekarzami zatrudnionymi w szpitalu, a jego dyrekcją. Lekarze skarżą się na ciężkie warunki pracy (trwające po kilkadziesiąt godzin dyżury), niskie wynagrodzenie, stagnację i brak wizji rozwoju placówki. W ich opinii to wina polityki prowadzonej przez dyrekcję jest to, że w szpitalu w Proszowicach lekarze nie chcą pracować, a wielu z tych, którzy taką pracę podejmują, szybko odchodzi.
Piotr Watoła w swoim piśmie skierowanym na ręce starosty proszowickiego Grzegorza Pióro zarzuca władzom szpitala i powiatu: - Niedostrzeganie bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia pacjentów. Ignorowanie bezpieczeństwa pracy lekarzy i przyczyn niedoborów kadr medycznych, a to wobec złych warunków ich pracy i zaproponowanej jednej z najniższych w Polsce płac podstawowych.
Starosta Grzegorz Pióro powiedział nam wczoraj, że wie o planach lekarzy, ale nie jest w stanie powiedzieć, czy je spełnią. - Jutro się przekonamy, czy te zapowiedzi potwierdzą się w rzeczywistości. My staramy się cały czas rozmawiać, żeby znaleźć kompromisowe wyjście z tej trudnej sytuacji, ale nie są to łatwe rozmowy – mówi. Starosta nie ukrywa, że nie ze wszystkimi zarzutami kierowanymi wobec dyrekcji szpitala się zgadza. - Nie można mówić, że szpital w ogóle się nie rozwija. W ostatnich latach zostało wykonanych sporo inwestycji, my jako powiat też na ile nas stać, dofinansujemy zakupy sprzętu. Nie możemy jednak finansować procedur medycznych - mówi.
Dyrektor szpitala Janina Dobaj powiedziała nam z kolei, że nie wie, czy zapowiedzi rezygnacji z pracy dotyczą lekarzy zatrudnionych na etatach (takich jest 39), czy wszystkich pracujących w szpitalu (127). - Gdyby się okazało, że zjawisko przybierze taką skalę, jak to zapowiada pan Watoła, będziemy szukali lekarzy, choć na pewno poza Małopolską. W Małopolsce lekarzy brakuje - mówi i przypomina, że po złożeniu rezygnacji lekarzy obowiązuje jeszcze trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Dodaje przy tym, że ma poczucie, iż sprawy, dotyczące szpitala rozgrywają się poza jej plecami. - Na mnie jest cała nagonka, a tymczasem o wielu sprawach dowiaduję się z mediów albo niejako przy okazji - mówi.
Zdaniem ordynatora Oddziału Pulmonologii, a jednocześnie radnego Sejmiku Małopolskiego dr Wojciecha Skuchy, groźba, że lekarze spełnią zapowiedź i złożą wypowiedzenia jest bardzo realna. - Nie wiem, czy będzie to 80 procent, czy jakiś inny odsetek, ale to nie ma większego znaczenia. Na niektórych oddziałach sytuacja kadrowa jest tak fatalna, ale nawet odejście jednego czy dwóch lekarzy może sparaliżować ich pracę. A atmosfera w szpitalu jest bardzo napięta – przekonuje.
Inny z lekarzy, prosząc o zachowanie anonimowości powiedział nam, że relacje między personelem medycznym a dyrekcją są tak zaognione, że nie widzi już możliwości ich uzdrowienia.
Na pytanie czy bierze pod uwagę zmianę dyrekcji szpitala starosta Grzegorz Pióro odpowiada: - Cały czas rozmawiamy, bierzemy pod uwagę różne rozwiązania. Dyrekcję można zmienić tylko trzeba się zastanowić co dalej, czy to przyniesie jakieś pozytywne skutki.
WIDEO: Mówimy po krakosku
Źródło: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU