Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przejedźmy się od Brukseli do brukselki, czyli nie marnujmy długich zimowych wieczorów

Włodzimierz Zapart
Bruksela rozpoczęła wobec Polski unijną procedurę kontroli praworządności. Premier Beata Szydło zadowolona z tego nie jest, ale mówi, że to nic nadzwyczajnego, normalna sprawa, którą trzeba wyjaśnić, odkłamać - i tyle.

Zadowolenia z akcji podjętej przez Komisję Europejską otwarcie w Polsce nie wyraża nikt, nawet sejmowa opozycja, która o taki obrót sprawy aktywnie zabiegała. Nie ma się co dziwić, bo chociaż ogłaszający decyzję Brukseli Frans Timmermans (pełne personalia: Franciscus Cornelis Gerardus Maria Timmermans, wyznanie: rzymskokatolickie) nie jest Niemcem, lecz Holendrem, to jednak taka kontrola zarządzona z zewnątrz jest trudna do zniesienia, a nawet do zdefiniowania. Czy to hańba dla naszej Rzeczypospolitej, że Bruksela musi stosować wobec niej taką procedurę? A może to hańba dla Unii, która polskiej specyfiki nie potrafi docenić i nie umie uszanować?

To dylematy fascynujące, ale próba odpowiadania dziś na takie pytania przypomina wróżenie z fusów. Brakuje nam jeszcze wiedzy, ale już niebawem zdobędziemy orientację. Kiedy? Być może już w kwietniu, bo wtedy ma zacząć funkcjonować program Rodzina 500+. Pełną zaś odpowiedź na te pytania Polacy bez niczyjej pomocy dadzą podczas następnych wyborów parlamentarnych.

A zatem - byle do kwietnia. Na razie mamy zimę i o wiośnie możemy tylko pomarzyć. Można jednak, a nawet trzeba już planować czynności ogrodnicze, bo lada dzień w sklepach zaczną się pojawiać stojaki z nasionami. Jest o czym pomyśleć. Wiadomo przecież, że np. kobea pnąca, wzbudzająca pięknymi kwiatami na balkonie zachwyt i zazdrość sąsiadów, wschodzi opornie i bardzo długo. Jeśli będziemy zwlekać z wysiewem do maja, to możemy się doczekać kwiatów kobei dopiero w listopadzie.

Kto ma ogródek, może powinien w przyszłorocznych planach wyzbyć się niechęci wobec Brukseli i docenić pewien belgijski wynalazek funkcjonujący ponad podziałami politycznymi - kapustę brukselską. Są takie odmiany brukselki (Lunet, Citadel), które mrozów się nie boją i w ogrodzie zbierać je można nawet w styczniu. Zaś odmiana Hilds Ideal - jak obiecują ogrodnicze poradniki - utrzymuje się na grządkach aż do wiosny. A jarmuż? Mało, że mróz mu nie przeszkadza, ale jeszcze przydaje wdzięku i słodyczy. I modny jest ten jarmuż w sposób wszechświatowy, od Nowego Jorku po Petersburg. Więc może by tak i u nas?

Kto ogródka nie ma, też nie jest bez szans, bo w każdej chwili może wzbogacić dietę dobroczynnym działaniem kiełków roślinnych. Można tu iść na łatwiznę i kupować gotowe mieszanki kiełków w kosmopolitycznych supermarketach, albo - to wersja dla konserwatywnych patriotów - przygotowywać kiełki samodzielnie, w kiełkownicach. Zwolenników samowystarczalności trzeba tylko przestrzec, że nie wszystko, co kiełkuje, nadaje się do jedzenia, a kiełki niektórych roślin psiankowatych (np. pomidory, papryka) są nawet dla człowieka trujące.

Tak zresztą jest ze wszystkim. Trzeba się orientować, wzbogacać wiedzę, czytać fachowe pisma i książki. A kiedyż to robić, jeśli nie w długie, styczniowe wieczory?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska