Olkusz: dawne starostwo popada w ruinę
Wyniki kontroli są przerażające, a dokumenty czyta się jak dobrze skonstruowany kryminał. Tylko od stycznia do czerwca 2011 roku za ponad 11 tys. litrów paliwa do mercedesa zapłacono 55 tys. zł. Z faktur wynika, że tankowano prawie codziennie (nawet 20 razy w miesiącu) po 60-70 litrów.
Wobec powyższego samochód miał spalać 76 litrów na 100 kilometrów. Jak obliczono, na zakupionym paliwie, przy założonej normie jego zużycia na poziomie 15 litów na 100 km, mercedes w pierwszym półroczu 2011 roku mógłby przejechać 76 tys. kilometrów, co znaczy, że mógłby prawie dwa razy okrążyć kulę ziemską. W tym czasie na potrzeby urzędu wystarczyło, by zatankować za jedyne 12 tys. złotych
Z dokumentów kontroli wynika, że kierowca nie rozliczał się z wyjazdów, nie były wypełniane karty zużycia paliwa, nie wpisywał liczby przejechanych kilometrów w karcie drogowej, bo żadnych kart (choć są one drukami ścisłego zarachowania) nie pobierał, a nikt tego nie zauważył, ani koledzy, ani naczelnik. Właściwie tylko faktury za zakup paliwa były rozliczane prawidłowo.
Do tego prawdopodobnie przekręcono licznik samochodu. W okresie, gdy w urzędzie zrobiło się gorąco i burmistrz Dariusz Rzepka zarządził kontrolę, tj. 4 sierpnia ubiegłego roku, nagle na liczniku pojawiła się liczba 217 460 kilometrów, a jeszcze dzień wcześniej było zaledwie 117 460. Naczelnik Andrzej M. oświadczył:. - "Z informacji [...] wynika, że pracownicy serwisu mercedesa w Krakowie przestawili zapis licznika". Sprawdzono to, nie było żadnej awarii licznika, więc i potrzeby kombinowania przy nim.
Urzędnicy z audytu, sprawdzając poczynania kolegów z wydziału ogólnego, sięgnęli głębiej, aż do 2007 roku. Sprawdzono faktury na zakupy paliwa dokonane przez cztery kolejne lata do końca 2010 roku. W tym czasie, według wyliczeń, kwota na paliwo powinna wynosić 59 tys. zł, a wynosiła 291 tys. zł, tj. o 232 tys. za dużo. Na końcu dokumentu pokontrolnego przyznano, że jest wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa przez kierowcę Stefana K., a przekrętom nie przeszkodził ówczesny naczelnik wydziału Andrzej M.
Afera wyszła na jaw tylko dlatego, że burmistrz postanowił zaoszczędzić - i najpierw chciał dokładnie zbadać, na co idą pieniądze. Wcześniej żadna kontrola - ani wewnętrzna komisji rewizyjnej w urzędzie, ani zewnętrzna izby obrachunkowej - nie wykazała nieprawidłowości. - Obydwaj urzędnicy zostali zwolnieni z pracy dyscyplinarnie. Odwołują się od decyzji - informuje Jarosław Medyński, rzecznik olkuskiego magistratu.
Burmistrz Dariusz Rzepka jest załamany, że to za jego kadencji doszło do takiego przekrętu. - Będziemy domagać się zwrotu tych pieniędzy - zapowiada i trudno od niego wyciągnąć coś więcej. W tej chwili sprawę bada też Prokuratura Rejonowa w Olkuszu. Na razie nikomu n ie postawiła żadnych zarzutów. Za kradzież grozi pięć lat więzienia.
Trwa plebiscyt "Superpies, Superkot!". Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij dla niego nagrody!
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
