Przemek pojawił się na świecie dokładnie minutę po północy w Szpitalu im. Żeromskiego. Wcale mu się nie spieszyło.
- Leniuszek. Ma to po tacie - żartuje Agnieszka Janusz, szczęśliwa mama. Pierwszy termin porodu miała na 22 grudnia. Wszyscy jej mówili, by dużo jadła to urodzi w święta.
- Z tego jedzenia to tylko mały przytył - śmieje się mama. Przemek ważył 3,6 kg, mierzył 56 cm. Konieczne było cesarskie cięcie, bo był owinięty pępowiną. - Stałem cały czas na korytarzu i słyszałem odliczanie, że już jest - mówi Piotr Krawczyński, dumny tata. Marzył o synu. - Mnie też się stres udzielał, ale starałem się nic nie pokazywać - opowiada. - Podziwiam kobiety, ja bym nie dał rady. Szczęście, że trafiliśmy na dobrych lekarzy. W Szpitalu im. Narutowicza o godz. 00.30 urodziła się Jagódka. Ważyła 2,8 kg, miała 53 cm wzrostu i gęste, czarne włoski.
- Petardy ją obudziły, postanowiła więc wyjść, zobaczyć, co się dzieje - żartuje Andrzej Serwiński, tata. - To taka wystrzałowa dziewczyna. A mama Jadwiga dodaje: Jesteśmy najszczęśliwsi na świecie. Postaramy się jej nie rozpieścić za bardzo.
Napisz do autorki:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+