Witold K. nie przyznawał się do winy. Na jednej z rozpraw obszernie opowiadał o okolicznościach obdarowywania prezentami Małgorzaty L. Z jego relacji wynikało, że jako przeor miał obowiązek dbania o zdrowie innych braci zakonnych. Z tego względu korzystał z darmowej pomocy lekarki, ordynator oddziału dermatologii. Za jej fachową opiekę nad współbraćmi postanowił ją obdarować obrazkiem o wartości 250 zł. Potem przekazał meble, bo widział, że lekarka ma skromne wyposażenie swojego gabinetu w szpitalu.
W ub.r. krakowski sąd prawomocnie oczyścił Witolda K. od zarzutu przywłaszczenia mebli i figurki Jezusa. Były przeor ponownie był sądzony za przywłaszczenie pieniędzy i teraz usłyszał wyrok. Sędzia Sebastian Mazurek przytaczał słowa oskarżonego, który raz mówił, że 110 tys. zł dla lekarki to była pożyczka, innym razem opowiadał, że jałmużna. Sąd nie dał temu wiary.
- Lekarka była ordynatorem, miała też prywatną praktykę. Jałmużna z założenia ma służyć najuboższym, w tym wypadku tak nie było. Pieniądze nie były też wyrazem wdzięczności dla lekarki za opiekę nad chorymi zakonnikami, bo była tam tylko kilka razy - mówił sędzia.
Dodał, że Roman G., który pełnił wtedy rolę księgowego w klasztorze, spierał się z przeorem i nie zgadzał na takie wydawanie pieniędzy. Duchowny nie słuchał. O tym, że to nie była pożyczka, zdaniem sądu, świadczy też fakt, że lekarka nie zwróciła pieniędzy. Co prawda Witold K. twierdził inaczej i mówił, że odzyskał fundusze i przeznaczył je zaraz na bieżące potrzeby w trakcie remontu klasztoru.
- Na to jednak nie ma żadnego pokwitowania i dokumentów - zaznaczył sędzia Mazurek. Jego zdaniem oskarżony po prostu dał pieniądze lekarce.
- Uznać należy, że przekazanie tych sum nie miało żadnego uzasadnienia i nie mieściło się w zadaniach klasztoru, a przeor działał z innych motywów. Przywłaszczył 110 tys. zł nie dla siebie, ale dla lekarki - dodał. Uznał, że oskarżony musi oddać całą sumę, tym bardziej, że były to pieniądze od darczyńców, a zostały spożytkowane nie na ratowania dobra kultury narodowej i remont klasztoru, ale na inny cel, czyli kupno luksusowego auta przez lekarkę.
Witolda K. nie było na jego ogłoszeniu. Jego obrońca mec. Krzysztof Bachmiński już zapowiada apelację.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+