https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przybić piątkę z Justinem Timberlake'iem. Dwa koncerty amerykańskiego gwiazdora popu w krakowskiej Tauron Arenie

Paweł Gzyl
Szymon Korta / Polska Press
Można mieć 43 lata i być symbolem seksu. Tę dobrą wiadomość dla facetów w średnim wieku niósł koncert Justina Timberlake’a w Krakowie. Na dwa występy amerykańskiego gwiazdora popu przyszły bowiem niemal same przedstawicielki płci pięknej. Dawno Tauron Arena nie słyszała takiego wrzasku, jak podczas tych koncertów. Ze względu na zakaz fotografowania podczas koncertu, ilustrujemy naszą relację zdjęciami sprzed jego rozpoczęcia.

Promienie słoneczne mogą powodować nowotwór skóry. Jak się chronić?

od 7 lat

To chyba pierwszy przypadek, by jakiś artysta występował dzień po dniu dwa razy w Tauron Arenie. Tym razem ponieważ bilety na piątkowy koncert sprzedały się błyskawicznie, agencja Live Nation zdecydowała się zorganizować drugi w sobotę. I to był dobry ruch, bo również ten występ sprawił, że Tauron Arena wypełniła się po brzegi. Przede wszystkim były to dziewczyny i kobiety, a panowie stanowili zdecydowaną mniejszość. Nic więc dziwnego, że kiedy Justin Timberlake wyszedł na scenę, halę wypełnił przeszywający wrzask entuzjazmu.

Amerykański gwiazdor nie zawiódł swych fanek. Zaczął bardzo mocno i wręcz agresywnie od ekspresyjnego funku, buchającego zmysłowym żarem. Usłyszeliśmy „No Angels”, „LoveStoned” i „Like I Love You”, a publiczność od razu wstała z miejsc i oddała się tanecznym pląsom. Timberlake wyglądał elegancko, ale ubrany był na sportowo, tańczył z lekkością i biegał żwawo po scenie, a przecież nie jest już młodzieniaszkiem i kończy w tym roku 43 lata.

Fankom jednak zupełnie to nie przeszkadzało. I nic dziwnego: bo amerykański piosenkarz wie, jak się robi show. W połowie koncertu przeszedł korytarzem między fanami na mniejszą scenę naprzeciw tej głównej. Tam wykonał balladowe piosenki, grając na gitarze i na klawiszach. Widownia odśpiewała z nim chóralnie „Selfish” i „What Goes Around”, a szczęśliwcy, którzy wykupili horrendalnie drogie bilety tuż przy tej małej scenie, mogli z nim nawet przybić piątkę.

Na finał Timberlake wrócił na dużą scenę i zaserwował ponownie ogniste piosenki – „Can’t Stop The Feeling”, „Rock Your Body” i „SexyBack”. Podczas wykonywania na bis „Mirrors” wszedł na wielki sześcian wiszący nad głowami publiczności – i w ten sposób pożegnał się z Krakowem. Jego występy w Tauron Arenie zapamiętamy jako perfekcyjnie przygotowane i odegrane show, które największą radość sprawiło przede wszystkim młodszym fanom (a raczej fankom) popu.

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska