Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przygarnęła psy, a urząd pyta: po co?!

Magda Hejda, Karolina Gawlik
Perełka, jeden z psiaków zabranych ze Śmiłowic.
Perełka, jeden z psiaków zabranych ze Śmiłowic. fot. Beata Porębska
Był duży mróz, kiedy emerytka ze Śmiłowic koło Nowego Brzeska usłyszała żałosne popiskiwanie na podwórku. Gdy wyszła, zobaczyła suczkę i trzy szczeniaczki jej sąsiadki, która właśnie trafiła do szpitala. Niedługo po tym pod dom przyszły jeszcze jej dwa dorosłe psy. Kobieta zlitowała się nad porzuconymi zwierzakami,licząc na pomoc gminy. Z problemem została jednak sama. Urzędnicy rozkładali ręce, dziwiąc się, po co wpuściła psy na podwórko.

Jesteś bezdradna (-y) wobec urzędniczej spychologii? Daj nam znać! Czekamy na informacje, zdjęcia i nagrania wideo! Przyślij je na adres [email protected]. Do Twojej dyspozycji są też nasze profile na Facebooku: Mój Reporter Kraków | Gazeta Krakowska

Na początku grudnia w Krakowskim Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami zadzwonił telefon. - Zlitowałam się nad porzuconymi psami i zostałam z problemem sama - skarżyła się mieszkanka Śmiłowic koło Nowego Brzeska.

Przyszły pod dom
Na podwórku kobieta usłyszała żałosne popiskiwanie. Przy furtce stała suczka i trzy szczeniaki. - Poznałam, to była suka sąsiadki, która po raz kolejny trafiła do szpitala, potem pod mój dom przyszły jeszcze jej dwa dorosłe psy - opowiada. - W sumie było ich sześć. Był duży mróz. Nie miałam sumienia zostawić ich na pastwę losu - mówi.

Otworzyła bramkę, wpuściła. Są u niej do dziś. Nie pierwszy raz sąsiadka trafiła do szpitala i psy zostały bez opieki, ale teraz jest ich już sześć, to przekracza możliwości kobiety.

- Mam swoje cztery psy i blisko dwadzieścia kotów, moja emerytura to pięćset złotych, męża niecałe sześćset. Byłam w Urzędzie Miasta i Gminy w Nowym Brzesku, prosiłam, żeby pomogli, ale urzędniczka rozłożyła ręce i jeszcze zganiła mnie, po co wpuściłam psy na podwórko. Jak mogłam ich nie wpuścić? - pyta emerytka. Poprosiła o pomoc policję w Proszowicach. Tam poradzili, żeby skontaktowała się z Krakowskim Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami. Po interwencji KTOZ urzędnicy byli u niej raz i zostawili 10 kg karmy - mówi kobieta.

Interwencja KTOZ
- Jadwiga Kamińska z Urzędu Miasta i Gminy w Nowym Brzesku obiecała mi, że zajmie się sprawą - mówi Beata Porębska, inspektorka KTOZ. - Kilka dni później pojechałam do Śmiłowic, zostawiłam trochę karmy, zrobiłam psom zdjęcia i wysłałam do Urzędu Miasta pismo z propozycją pomocy w znalezieniu opiekunów dla zwierząt, pod warunkiem że gmina je odrobaczy, zaszczepi, dorosłe wysterylizuje i podpisze umowy adopcyjne z nowymi właścicielami. Takie rozwiązanie kosztuje gminę znacznie mniej niż wysłanie psa do schroniska. Minął miesiąc, urząd nawet nie odpowiedział na pismo - mówi inspektorka.

Obowiązkiem gminy jest zabezpieczenie psów do wyjaśnienia sprawy. Jeśli uda się ustalić właściciela, urząd może go obciążyć wszystkimi kosztami.

Mandat
Psów nikt nie zabrał, za to 23 stycznia do drzwi emerytki zapukał policjant. Chciał ją ukarać mandatem w związku ze skargą sąsiadów, że psy biegają luzem. - Nie przyjęłam mandatu, ogrodzenie nie jest szczelne, psy sąsiadki czasem wybiegają na drogę. Gdybym się nimi nie zajęła, głodne wałęsałyby się po wsi, za to jestem karana? - pyta bezradnie kobieta. W związku z odmówieniem przyjęcia mandatu policja skierowała wniosek do sądu rejonowego.

Gmina czeka
- Zwróciłam się do policji o ustalenie, czyją własnością są psy. Czekamy na odpowiedź - mówi Jadwiga Kamińska z urzędu. Dopóki to nie zostanie ustalone, gmina nie zapłaci za ich szczepienie ani sterylizację.

Nie wierzę własnym uszom, kiedy słyszę, że gminy nie stać na szczepienie psów przeciwko wściekliźnie. Jedno szczepienie kosztuje ok. 26 złotych. Ręce opadają, tym bardziej że w Małopolsce w ostatnich miesiącach stwierdzono kilka przypadków wścieklizny, a szczepienie zwierząt przeciwko tej chorobie sprawia, że ludzie są bezpieczni.

Policja ustaliła
Postępowanie wyjaśniające trwa. W drugim dniu moich rozmów z policją rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Proszowicach sierżant sztabowy Malwina Kurowska-Kisiel informuje mnie, że policja właśnie ustaliła, iż właścicielką psów jest sąsiadka, która przebywa w szpitalu. Eureka! Mamy 29 stycznia 2014 r., a sprawa w Urzędzie Gminy została zgłoszona 9 grudnia 2013 r. I jeszcze jedna ciekawostka. W Urzędzie Gminy dowiedziałam się, że program opieki nad bezdomnymi zwierzętami uchwalony przez radnych przewiduje wysłanie do schroniska w Racławicach tylko pięciu psów w ciągu roku. No i "tu jest pies pogrzebany". Zabranie porzuconych psów wyczerpałoby roczny limit.

Kolejne szczeniaki
Kiedy piszę ten tekst, dzwoni telefon - w Śmiłowicach oszczeniła się kolejna porzucona suka. Paulina Boba, kierownik biura KTOZ, natychmiast podejmuje decyzję. Jutro zabieramy psy do lecznicy, ślepy miot trzeba uśpić, suce podać zastrzyk na zatrzymanie laktacji, wszystkie zwierzęta odrobaczamy, odpchlamy, a potem zaszczepimy przeciwko wściekliźnie, maluchy przeciwko nosówce i parwowirozie. Kosztami KTOZ będzie usiłował obciążyć gminę.

Życzę powodzenia. Znowu wygrywa urzędnicza spychotechnika, a szary obywatel odwala czarną robotę za urzędników, którzy żyją z naszych podatków.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska