W jednym z sieciowych sklepów odzieżowych w przymierzalni wita nas panienka za biurkiem i liczy, ile sztuk ubrań bierzemy, po czym wręcza odpowiedni numerek. O tym, że jesteśmy złodziejami przypominają jeszcze odpowiednie komunikaty. Najgorsze jednak przed nami.
Po pierwsze, nigdy nie wiadomo, czy ktoś jest w środku, a pukanie w kabinę zakrawa na idiotyzm. W środku trzeba ściągnąć buty (wcześniej rozsznurować, uderzając głową w ściankę ), zsunąć spodnie, ale tak, żeby nie zleciały na podłogę i się nie pobrudziły. Przy tym zawsze wylatują z kieszeni pieniądze i komórka, uciekając do sąsiedniej kabiny. Człowiek stoi wreszcie na jednej nodze w rozświetlonej klitce, obserwując w lustrze kretyński wyraz własnej twarzy, czując jak stalowe spinacze wystające z metek wbijają się w miednicę.
Spodnie oczywiście nie pasują i trzeba znowu włożyć własne, wzuć buty, ale bez sensu je sznurować, skoro zaraz i tak trzeba będzie ściągać. W wyniku tego w sklepach można zaobserwować mnóstwo mężczyzn powłóczących nogami jak kuracjusze. Żeby pójść po inny rozmiar, który oczywiście różni się jednym małym obrzydliwym nadrukiem, trzeba się najpierw z przebieralni wydostać, a to nie jest proste. Otóż zawsze haczyk na ubrania jest po tej samej stronie co drzwi i wystarczy na nim coś zawiesić, żeby się w tym klaustrofobicznym miejscu zablokować.
Wybierz prezydenta Krakowa.**Oddaj głos już dziś**
Zobacz co mają do powiedzenia krakowianom**kandydaci na prezydenta**
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na**kryminalnamalopolska.pl**
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na**www.szumowski.eu **