W miarę czasu nabiorą puszystych kształtów. Niektóre osiągną rozmiary czereśni, zaś wierzba iwa w pełni kwitnienia będzie wabić wszystkie przebudzone owady apetycznym zapachem. Na to zostało jeszcze trochę czasu.
Od tygodnia kwitnie leszczyna. Żółte kotki długości palca widać z oddali. Tym bardziej, że krzewy są wciąż bezlistne. Jeśli pogoda dopisze za kilka, kilkanaście dni będzie można poszukać kwiatów żeńskich. To już zajęcie dla koneserów botaniki, gdyż żeńskie kwiaty leszczyny, z których później powstaną pyszne orzechy w niczym kwiatów (w powszechnym rozumieniu) nie przypominają. Lada chwila zakwitną żółte podbiały, które już wystawiły łodyżki z ziemi.
Przebiśniegi, śnieżyczki i przylaszczki wpisuję na listę wiosennych atrakcji pod warunkiem, iż rosną na dziko w leśnych ostępach. Jeszcze czekają na swój czas. Ogrodowych przebiśniegów nie liczę. Posadzone w cieplarnianych warunkach rozwijają kwiaty znacznie szybciej. Jak dla mnie, to rodzaj botanicznego dopingu. Będę się streszczał: mamy już typowe przedwiośnie…
