Zobacz także: Sandecja - Arka. Lider w opałach, ale wygrał
Jedyną bramkę spotkania lider I ligi z Gdyni zdobył w 21 min po tym, jak źle tor lotu piłki obliczył Martin Cseh, zaraz Mateusz Szwoch zagrał do Dariusza Formelli, który sprytnym strzałem po ziemi pokonał Łukasza Radlińskiego. - Bramka wpadła w momencie, w którym mój zespół tego się nie spodziewał. Błąd jest błędem, ale mieliśmy jeszcze wiele minut, żeby stratę odrobić. I mój zespół do tego dążył, stwarzał sytuacje – dodawał Mroczkowski.
Momentami w drugiej połowie Arka była zamknięta nawet we własnym polu karnym: - Skutecznie się jednak broniła. Nie potrafiliśmy zdobyć bramki i to jest cały problem. Robiliśmy zmiany, szukaliśmy rozwiązań w ustawieniu, ale nie byliśmy skuteczni. To nasz problem, bo w drugim meczu mamy sytuacje, których nie potrafimy zamienić na bramkę – wyjaśnia opiekun Sandecji.
Grzegorz Niciński, trener Arki: - Wywozimy z Nowego Sącza trzy punkty i to jest najważniejsze. Nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu, ale wiemy, z kim graliśmy. Sandecja nie zwykła przegrywać u siebie. Był to trudny mecz. Zwycięstwo udało nam się dowieźć do końca. Punkty na pewno nas cieszę, ale gra musi być lepsza.