Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Boguski wymienia trzy powody, dla których wiślacy chcą ograć Arkę Gdynia

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Andrzej Banaś
Rafał Boguski udanie rozpoczął 2018 rok. W meczu z Lechią Gdańsk zaliczył asystę przy golu Carlosa Lopeza. Teraz liczy na dobry występ w spotkaniu z kolejnym przeciwnikiem znad Bałtyku. Tym bardziej, że Arka Gdynia akurat „Bogusiowi” musi kojarzyć się bardzo dobrze. – Ten mecz z poprzedniego sezonu z Arką to na pewno jeden z milszych momentów w mojej karierze – przyznaje Rafał Boguski. – Zaliczyłem wtedy jeden z trzech hat-tricków, jakie udało mi się strzelić w ekstraklasie. Ten był tym bardziej miły, że udało mi się zdobyć trzy bramki w jednym meczu drugi raz z rządu na własnym boisku, bo w poprzednim spotkaniu u siebie z Górnikiem Łęczna też strzeliłem trzy gole.

W poprzednim sezonie Wisła rozbiła arkowców na swoim stadionie aż 5:1, biorąc tym samym skuteczny rewanż za porażkę w Gdyni 0:3. Teraz historia jest podobna, bo jesienią „Biała Gwiazda” poległa nad Bałtykiem 1:3. W dodatku obie drużyny walczą o miejsce w ósemce.
– Czeka nas bardzo ważny mecz i można wymienić kilka powodów, dlaczego tak jest – tłumaczy Rafał Boguski. – Po pierwsze chcemy się zrewanżować Arce za jesienne spotkanie w Gdyni. Przypomnę, że wtedy mecz nam ułożył się bardzo dobrze, prowadziliśmy 1:0, ale ostatecznie przegraliśmy 1:3. Drugi powód jest taki, że mamy tyle samo punktów co Arka. Walczymy m.in. z tą drużyną o miejsce w ósemce, a myślę, że wyniki bezpośrednich spotkań będą miały bardzo duże znaczenie na końcu sezonu zasadniczego i można przypuszczać, że będą decydować o tym, kto ostatecznie w tej górnej części tabeli się zmieści. Jest wreszcie trzeci powód dlaczego tak bardzo chcemy wygrać. To jest pierwszy mecz w 2018 roku na własnym stadionie i chcemy jak najlepiej przywitać się z naszymi kibicami.

Obie drużyny rok 2018 rozpoczęły od remisów. Wisła jeden punkt zdobyła na stadionie Lechii Gdańsk (1:1), Arka bezbramkowo zremisowała u siebie z Lechem Poznań.
– Nie wszystko wyglądało jeszcze tak, jakbyśmy chcieli – przyznaje „Boguś”. – Na pewno dobrze pracowaliśmy w obronie, graliśmy blisko siebie. Dobra była asekuracja. Gorzej prezentowaliśmy się natomiast w ataku, bo nie stworzyliśmy sobie za wiele klarownych sytuacji. Można powiedzieć, że w drugiej połowie tylko Jesus Imaz miał dobrą okazję na gola. To co było plusem, to nasza gra piłką. Potrafiliśmy dobrze nią operować, wymienić kilka podań. Szkoda tylko, że nie przekładało się to na sytuacje. Brakowało ostatniego podania, mocniejszego podejścia pod bramkę Lechii. „Klepaliśmy” głównie w środku pola, a przed polem karnym nie wyglądało to tak, jakbyśmy sobie życzyli. Jak widać, trochę do poprawy jeszcze jest.

Sam Boguski nie zagrał jednak w Gdańsku źle. Co prawa na jego początku zmarnował dobrą sytuację, ale później zaliczył ostatnie podanie przy golu Carlitosa. Co jednak dla „Bogusia” najważniejsze, po przyjściu nowego trenera Joana Carrillo znów wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. Stało się to jakby na przekór niektórym internetowym komentatorom, którzy piłkarza Wisły najchętniej wysłaliby już na sportową emeryturę. Boguski mówi jednak, że internetowym „hejtem” w ogóle się nie przejmuje.
– Zawsze robię swoje – tłumaczy zawodnik. – Są ludzie, którzy tak, a nie inaczej podchodzą do mojej osoby bez względu na to, jak gram. Przyzwyczaiłem się do tego. Pracowałem jednak z wieloma trenerami i mało było takich, którzy nie wystawialiby mnie w podstawowym składzie. Można zatem zadać pytanie, kto lepiej się zna na piłce? Ci, którzy anonimowo krytykują mnie w internecie, czy jednak trenerzy? Dla mnie najważniejsza zawsze jest opinia trenera i to, żeby jak najwięcej i jak najlepiej grać.

Nawiązując do swojej asysty w Gdańsku Boguski dodaje: – Tego trochę brakowało mi w rundzie jesiennej. Było dużo występów, ale statystyki rzeczywiście nie powalały na kolana. Nie zrażam się jednak, robię swoje, a skoro udało się rozpocząć nowy rok od asysty, to oby toczyło się to tak dalej.

Zapytaliśmy też zawodnika Wisły, jak czuje się w nowej taktyce, preferowanej przez Joana Carrillo. Przypomnijmy, że „Biała Gwiazda” gra teraz w ustawieniu 1-4-3-3.
– Cała drużyna musi dobrze się poruszać po boisku – wyjaśnia Rafał Boguski. – Mamy grać blisko siebie, żeby nie otwierać przestrzeni przeciwnikowi. Przy takim pomyśle na grę, ważna jest wzajemna asekuracja. Taka taktyka wymaga wiele wysiłku, ale jesteśmy pełni nadziei, że przyniesie też efekty. Już w meczu z Lechią wyglądało to nieźle w defensywie. Jak dołożymy do tego lepszą grę w ataku, to można będzie z optymizmem patrzeć w przyszłość.

Zawodnik Wisły ma też swój pogląd na temat sobotniego meczu z Arką. Nie spodziewa się, żeby to spotkanie przypominało wymianę ciosów pomiędzy ofensywnie usposobionymi rywalami.
– Myślę, że Arka nie będzie chciała się w Krakowie odkryć – mówi Boguski. – Nie spodziewam się, żeby przyjechali grać do nas otwartą piłkę. Myślę, że raczej staną przed swoją bramką i będą wyczekiwać na kontry. To jest ich rzeczywiście mocna strona, co pokazali choćby w ostatnim meczu z Lechem, gdy kilka razy bardzo dobrze wychodzili do szybkiego ataku. My zresztą jesienią też przekonaliśmy się boleśnie, jak gdynianie potrafią być groźni w tym elemencie gry. Przypomnę tylko, że mieliśmy sytuację na 2:0. Nie wykorzystaliśmy jej jednak, poszła kontra, po której padł gol na 1:1 i później nie potrafiliśmy się już odnaleźć. Arka ma też dobre stałe fragmenty gry, na które musimy bardzo uważać. Musimy zagrać konsekwentnie w obronie i skutecznie w ataku. Wtedy punkty zostaną na Reymonta, na co wszyscy bardzo mocno liczymy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska