Od ponad czterech miesięcy każdy dzień 18-letniej Sylwii Kulawik z Trzebini kręci się wokół schematu - szkoła, szpital, dom. Codziennie po lekcjach przyjeżdża na oddział intensywnej terapii w Chrzanowie.
Tu, w szpitalu, leży jej chłopak - Rafał Owczarek. W miniony czwartek obchodził swoje 21. urodziny. Zarówno Sylwia, jak i koledzy życzyli mu jednego - powrotu do zdrowia. Cichutko, bo to OIOM, odśpiewali "Sto lat"...
Ten niegdyś pełen energii chłopak dziś jest przykuty do łóżka. Oddycha przy pomocy rurki, wsadzonej w otwór w szyi. Reaguje na bodźce, ale nie wiadomo, czy kogoś rozpoznaje.
Lekarze nazywają to stanem wegetatywnym. Takim, w którym pacjent jest przytomny i ma odruchowe reakcje, ale nie ma świadomości. Sylwia jest jednak przekonana, że ją Rafał poznaje.
I wierzy, że systematyczna rehabilitacja przywróci mu świadomość.
Do pamiętnego 29 lipca tego roku nie miała takich trosk. Była szczęśliwa. Z Rafałem chodziła już trzeci rok. Razem szykowali się na wakacyjny wyjazd, gdy tego dnia Rafał prowadził swe kupione niedawno mitsubishi.
Właśnie jechał do Sylwii. Szybko. Wyrzuciło go na zakręcie. To było zaledwie kilkaset metrów od jej domu. Uderzył w drzewo. Mocno. Straż pożarna musiała ciąć samochód, by można było wyciągnąć go z pojazdu.
- Pamiętam, że przeraziły mnie jego sine usta - wspomina Sylwia.
Widziała, jak wydobywają Rafała z zakleszczonego auta. Wtedy nie krzyczała, nie płakała. Przerażenie zasznurowało jej usta.
Potem w szpitalu jak wyroku słuchała długiej listy obrażeń swego chłopaka - złamana miednica
i noga, nerka i śledziona do usunięcia, uraz mózgu, uszkodzone płuca. Lekarze nie kryli - stan Rafała był bardzo ciężki. Ale młody organizm jest silny. Rafał przeżył.
Dziś Sylwia cieszy się nawet z drobnych oznak poprawy. Z tego, że Rafał potrafi już samodzielnie przełykać jedzenie. Musi być rozdrobnione, owszem, ale to i tak duży postęp.
- Reaguje, gdy łaskoczę go po stopach - uśmiecha się na chwilę dziewczyna.
Ale uśmiech rzadko ostatnio gości na jej twarzy. - Miewa chwile załamania - przyznaje jej mama, Anna. - Pyta mnie wtedy - "Mamo, czy on będzie taki jak kiedyś?". Tłumaczę jej, że taki sam nie będzie już nigdy.
Mama Rafała jest schorowana. 8 lat temu straciła starszego syna Grzegorza - w wypadku motocyklowym. Nie byłaby w stanie sama zająć się Rafałem. Na szczęście ten ma kochającą dziewczynę, której nawet przez myśl nie przeszło, byopuścić go teraz.
Razem z rodzicami dba o to, by Rafał miał dodatkową rehabilitację. To jednak kosztuje - 50 zł
za godzinę. W sumie ok. 1000 zł miesięcznie. Trzebiński zakład Variant, w którym pracował Rafał (niestety tylko na czas określony), wspomógł go kwotą 2 tys. zł. Ale powoli te pieniądze się kończą. Rodzina Kulawików pomaga więc, na ile może.
- Podziwiam Sylwię - mówi Maciej Zapała, przyjaciel Rafała. - Sylwia spędza w szpitalu prawie codziennie po kilka godzin. Naprawdę ogromnie się dla niego poświęca.
Maciek wierzy, że Rafał wyjdzie z choroby. Pamięta go jako wesołego chłopaka, pasjonata sportu
i motoryzacji, zwłaszcza motocykli.
- Czuję, że on jednak jest świadomy tego, co się wokół dzieje. Pewnego razu, gdy wychodziliśmy
ze szpitala do domu, łzy popłynęły mu z oczu - wspomina.
- Teraz cała nadzieja w Bydgoszczy - mówią zgodnie Anna i Sylwia. W kwietniu Rafał zostanie przewieziony tam, gdzie znany dziennikarz motoryzacyjny Maciej Zientarski trafił po ciężkim wypadku, gdy uderzył w zaporę wiaduktu rozpędzonym ferrari - pod opiekę lekarzy Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy.
Tych samych, którzy rehabilitowali m.in. wybudzonego ze śpiączki po 19 latach Jana Grzebskiego
z Działdowa.
- Zientarskiemu nie dawano szans, a rehabilitacja w Bydgoszczy przyniosła znakomite efekty. Wierzymy, że Rafałowi też się uda - mówi Anna.
Żeby dostać się do tej kliniki, trzeba czekać nawet trzy lata. To jedna z najlepszych placówek
w kraju. Sylwia właściwie wypłakała tam miejsce dla Rafała. Dr hab. Wojciech Hagner zdecydował się umieścić go na liście na 2 kwietnia.
- Niech pan postawi wykrzyknik przy Rafale. By pan pamiętał o nim, jak tylko zwolni się wcześniej jakieś miejsce - przekonywała.
Skutecznie. Jest wykrzyknik. I jest nadzieja.
Możesz pomóc Rafałowi...
...wpłacając pieniądze na konto - Sylwia Kulawik
Trzebinia 32-540, ul. Jasna 15, BANK PEKAO SA oddział w Trzebini,
nr 96 1240 4269 1111 0010 2167 6014, z dopiskiem "Pomagam Rafalowi"