Dwanaścioro ratowników medycznych zatrudnionych w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Gorlicach podpisało się pod pismem skierowanym do Michała Dzięgielewskiego dyrektora departamentu Lecznictwa w Ministerstwie Zdrowia. Ratownicy proszą o podjęcie kontroli gorlickiego szpitala, w którym ich zdaniem miało dojść do naruszeń i nieprawidłowości związanych z Kodeksem pracy. O całej sprawie poinformowali też wojewodę małopolskiego Krzysztofa Klęczara, oraz starostę powiatu gorlickiego Mirosława Waląga.
W Szpitalnym Oddziale Ratunkowym rozgorzał spór pomiędzy dyrekcją, a grupą ratowników medycznych, którzy twierdzą, że świadczona przez nich praca na zasadach kontraktowych, a nie na podstawie umowy o pracę to dyskryminacja zawodu ratownika medycznego.
W ramach protestu nie przedstawili planu udzielania świadczeń na październik. Jak sami twierdzą, oskarżani o brak lojalności ostatecznie stworzyli go, ale ten nie został zaakceptowany. Powstał za to inny, stworzony przez zarządzających SOR i szpitalem, ale nie uwzględniający planu pracy stworzonego przez ratowników. Doszło do sytuacji, w której ratownicy zaczęli przychodzić do pracy zgodnie ze swoim harmonogramem i są odsyłani z dyżuru do domu.
Już 30 września dwanaścioro ratowników medycznych zatrudnionych w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Gorlicach podpisało się pod pismem skierowanym do Michała Dzięgielewskiego dyrektora departamentu Lecznictwa w Ministerstwie Zdrowia. Ratownicy poprosili w nim o podjęcie kontroli gorlickiego szpitala, w którym ich zdaniem miało dojść do naruszeń i nieprawidłowości związanych z Kodeksem pracy. O całej sprawie poinformowali też wojewodę małopolskiego Krzysztofa Klęczara, oraz starostę powiatu gorlickiego Mirosława Waląga.
W piśmie ratownicy powołują się na Kodeks Pracy, zgodnie z którym "(...) pracodawca ma obowiązek równego traktowania wszystkich pracowników niezależnie od rodzaju umowy w szpitalu dochodzi jednak do dyskryminacji osób zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych, które mimo składania wielokrotnych wniosków o zmianę formy zatrudnienia na umowę o pracę są systematycznie ignorowane." - piszą do ministra ratownicy.
Ratownicy odnoszą się do sytuacji, w której ich zdaniem na SOR na umowę o pracę pracuje obcokrajowiec z uprawnieniami ratownika medycznego.
- Według naszej wiedzy został zatrudniony na podstawie umowy o pracę. (...) Pracownik ten został przyjęty bez wolontariatu i bez odbytego wcześniej stażu organizowanego przez właściwych Powiatowy Urząd Pracy (...) A osoby z pełnymi kwalifikacjami, które od lat pracują w szpitalu na podstawie umów cywilnoprawnych są systematycznie pomijane, co w naszym odczuciu jest przejawem braku transparentności w procesie zatrudnienia, a także naruszeniem zasady równości i szans zatrudnieniu oraz niedyskryminacji(..) czytamy dalej w piśmie do ministra zdrowia.
Ratownicy twierdzą, że z władzami szpitala podejmowali niejednokrotnie rozmowy na temat zmiany warunków zatrudnienia na umowy o pracę, ale pisma pozostały bez odpowiedzi, a (...)"obietnica dyrektora szpitala, o tym, że po upływie 5-letniego okresu zatrudnienia na podstawie umów cywilnoprawnych, będzie możliwość ubiegania się o zatrudnienie ma podstawie umowy o pracę, a także zapewnienie, że po przejściu obecnie zatrudnionych na etat pracowników pielęgniarek na emeryturę, będzie możliwość ubiegania się o etat, pozostała niezrealizowana" (...)
Brak umowy o pracę, zdaniem ratowników, pozbawia ich wielu przywilejów, takich jak prawo do płatnych urlopów, korzystanie z opieki zdrowotnej finansowanej przez pracodawcę, czy ochrona przed nagłym wypowiedzeniem.
Marian Świerz, dyrektor szpitala sprawę sporu z ratownikami komentuje krótko.
- Konkurs na świadczenia medyczne w zakresie udzielania świadczeń przez ratowników w SOR został ogłoszony w czerwcu br., a umowa obowiązuje od 1 lipca br., czyli trzy miesiące. Osoby biorące udział w konkursie znały jego zasady, co potwierdziły składając ofertę bez zgłaszania uwag co do szczegółowych warunków konkursu ofert i podpisując umowę na świadczenia medyczne w ramach prowadzonej działalności gospodarczej - tłumaczy.
Jego zdaniem podnoszone zarzuty w zdecydowanej większości dotyczą osób zatrudnionych na umowie o pracę, nie dotyczą natomiast osób świadczących usługi w ramach umowy cywilno-prawnej, którą regulują przepisy Kodeksu cywilnego.
- Mój sprzeciw budzi próba wymuszenia zmiany formy zatrudnienia poprzez niedostarczenie z odpowiednim wyprzedzeniem propozycji terminów udzielania świadczeń ze strony ratowników medycznych- komentuje dalej dyrektor Świerz. - Dotychczas nie było problemu w tym zakresie. Propozycje były dostarczane z kilkudniowym wyprzedzeniem, a szpital starał się je uwzględnić. Nie jest też tak, że to jedynie szpital ma się dostosować do faktu, że rzeczone osoby świadczą usługi medyczne w kilku innych miejscach - tłumaczy dyrektor.
Jak na koniec podkreśla Marian Świerz. - Polityka kadrowa jak i forma zatrudnienia pozostaje w wyłącznej gestii pracodawcy i jest wypadkową bardzo wielu uwarunkowań.
