Bayern Monachium wciąż jest liderem Bundesligi. Po 12 kolejkach ma 28 punktów, cztery więcej niż druga w tabeli Borussia Dortmund, która swój mecz w tej serii gier z VfB Stuttgart rozegra w sobotę (godz. 15.30). Jednak przed weekendem spodziewano się, że Bawarczycy przynajmniej utrzymają dystans. Głównie dlatego, że ich rywalem był FC Augsburg. Zespół z Rafałem Gikiewiczem i Robertem Gumnym w składzie jest w strefie spadkowej.
Tymczasem to gospodarze nie tylko wyszli na prowadzenie, ale i je powiększyli. Po golach Madsa Pedersena i Andre Hahna Augsburg prowadził 2:0. Jeszcze przed przerwą Robert Lewandowski zmniejszył rozmiary porażki, ale to wszystko, na co było stać bawarski zespół w piątkowy wieczór i jego druga ligowa przegrana w tym sezonie stała się faktem.
- Nie zagraliśmy wystarczająco dobrze i nie pokazaliśmy tego, co potrafimy - nie krył polski napastnik Bayernu Monachium, który przez niemieckie media został oceniony przeciętnie. - Dwa stracone gole to dla nas zdecydowanie za dużo. Momentami powinniśmy grać szybciej. Kiedy tracisz dwa gole, przeciwnik może się głęboko cofnąć i jeszcze bardziej utrudnić rywalowi zadanie. Musimy skupić się na przyszłości i wrócić do naszej najlepszej gry - dodał Lewandowski, który w rozmowie z platformą "Viaplay" wypowiedział się o zamieszaniu, jakie powstało po ostatnich meczach reprezentacji Polski.
33-letni napastnik w piątek zdobył swoją 14. bramkę w Bundeslidze w tym sezonie (jest liderem klasyfikacji strzelców, drugi Erling Haaland z BVB ma na koncie dziewięć trafień). Jednocześnie było to 11. wyjazdowe trafienie Polaka przeciwko Augsburgowi. Żaden piłkarz nie strzelił więcej goli w potyczkach z jednym rywalem na jego boisku. Takim samym osiągnięciem mógł się pochwalić Gerd Mueller. Legendarnemu napastnikowi Bayernu najlepiej szło w potyczkach z Schalke 04 Gelsenkirchen.
