Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roczyny. Złamany kręgosłup jej nie powstrzyma

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Choć wypadek przykuł ją do wózka, to chce być sprawna i wierzy, że kiedyś tak się stanie
Choć wypadek przykuł ją do wózka, to chce być sprawna i wierzy, że kiedyś tak się stanie arch. prywatne/Facebook
Martyna Żydek do 2016 r. była rokującym sportowcem. Po tragicznym wypadku potrzebuje pomocy specjalistów, by przejść niezbędną rehabilitację. Bez tego nie powróci do sprawności.

Dziewczyna pochodzi z Roczyn koło Andrychowa. Tam też chodziła do podstawówki i gimnazjum. Natomiast w Kętach uczyła się w liceum. Już od najmłodszych lat uprawiała piłkę ręczną i narciarstwo.

Chciała zostać trenerem personalnym, spełniała się w podnoszeniu ciężarów, szczególnie, jak zaznacza, dobra była w przysiadzie z ciężarem i tzw. martwym ciągu.

24 lipca 2016 roku o godzinie 22.40 jej życie całkowicie się zmieniło.

Chciała odwiedzić rodzinę. W internecie, przez aplikację łączącą podróżujące osoby znalazła mężczyznę, który jechał w tym kierunku, gdzie ona planowała dotrzeć. - W samochodzie usiadłam z tyłu - opowiada Martyna Żydek.

Jechali drogą krajową nr 1, ona, kierowca i jeszcze jeden pasażer, gdy w okolicy Częstochowy, w Bogusławicach, inny samochód wymusił pierwszeństwo. - To był moment. W chwili uderzenia spałam, byłam przypięta pasami. Auto dachowało. Od razu zorientowałam się, że nie czuję nic od pasa w dół - opowiada młoda kobieta. Nadal trudno jej o tym mówić, tym bardziej że tylko ona przeżyła. Zginęli obaj kierowcy i drugi pasażer.

W szpitalu w Częstochowie okazało się, że ma złamany kręgosłup i uszkodzony rdzeń kręgowy. Lekarze poinformowali ją, że już nie będzie chodzić i nie ma co liczyć na następny cud. - Od tamtej pory nieustannie się rehabilituję, chociaż lekarze na początku powiedzieli, że już nic nie będę czuć od pasa w dół - wzdycha.

Martyna przeniosła się potem do Polskiego Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej w Krakowie i tam jej rokowania poprawiły się na tyle, że lekarze bardziej optymistycznie podeszli do sprawy. Później Martyna zamieszkała z narzeczonym w Gdańsku. Tam teraz pracuje ze swoim fizjoterapeutą. Ćwiczy przez pięć godzin dziennie, by znów zacząć chodzić. Wiosną musiała jednak przejść operację biodra, w które wdało się zakażenie. Robi wszystko, żeby choć w minimalnym stopniu wrócić do sprawności, takiej, jaką miała przed wypadkiem.

- Stworzyłam z moim rehabilitantem swój własny program rehabilitacyjny. Stworzyliśmy go na podstawie tego z jednej z klinik w USA. Chciałabym pojechać tam, żeby pokazali mi, jakie ćwiczenia powinnam robić, poćwiczyć na specjalistycznym sprzęcie - mówi.

To miejsce, gdzie rehabilitują tylko ludzi z uszkodzeniem rdzenia.

- Niestety, jest to poza moim zasięgiem finansowym - dodaje smutno. Potrzeba na to 60 tys. zł.

Na stronie internetowej (www.zrzutka.pl/fahr3j) prowadzona jest zbiórka dla Martyny. Pieniądze wpłaciło do środy 45 osób, ale do potrzebnej kwoty jeszcze sporo brakuje.

- Proszę choćby o najmniejszy datek - apeluje Martyna Żydek.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura

Źródło: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska