Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice stają w obronie szkoły, której grozi widmo likwidacji

Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek
Mieszkańcy Maniowa martwią się o los swoich dzieci. Boją się, że po forsowanych w gminie zmianach miejscowa szkoła przestanie istnieć.

- Nie zgadzamy się na to, by świeciła pustkami szkoła, w której uczą się nasze dzieci, a nauczyciele i rodzice włożyli w nią tyle pracy oraz serca - podkreśla Joanna Smaś-Kupiec, mama 8-letniego Kuby i o trzy lata młodszego Igora.

Rodziców maluchów uczęszczających do Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Maniowie o ból głowy przyprawia reforma i myśl o kolejnym roku szkolnym.

Teraz w klasach I-III w Maniowie uczą się miejscowe dzieci oraz ich rówieśnicy z niedalekich Borek. Te ostatnie, od września, mają już uczęszczać do podstawówki w Borkach, bo gmina zamierza zorganizować tam ośmioklasową podstawówkę.

Jeśli tak się stanie, duży budynek w Maniowie opustoszeje. Tylko utrzymanie stanu obecnego gwarantowałoby, że w trzech klasach uczyłoby się 39 dzieci.

- To za mało, by dzielić je na dwie podstawówki - uważa Grażyna Glica, dyrektor ZSP w Maniowie. Zanosi się jednak na to, że we wrześniu zostanie ich w Maniowie już tylko 12.

- Tak mała liczba uczniów doprowadzi szybko do zamknięcia szkoły - mówi Witold Bednarz, ojciec 5-letniej Kingi.

Obawy w Maniowie potęgują składane rodzicom propozycje przepisywania także pozostałych uczniów do Borek. Burmistrz Szczucina Andrzej Gorzkowicz twierdzi, że rozumie rozgoryczenie rodziców, ale jednocześnie przyznaje, że okrojona szkoła ma minimalne szanse na przetrwanie.

Samorządowiec tłumaczy, że pozostawiając 12 dzieci w szkole, rodzice robią krzywdę nie tylko swoim pociechom, ale i nauczycielom, którzy zamiast przenieść się do placówki w Borkach, będą od września pracować w Maniowie. Szkoła przy tej liczbie uczniów nie rokuje najlepiej i prawdopodobnie nie przetrwa długo. Zatrudnieni tam pedagodzy zostaną prędzej czy później bez pracy.

Jeszcze kilka tygodni temu gmina miała inny pomysł na zorganizowanie sieci szkół po wejściu w życie reformy edukacji. Planowano, że w Maniowie powstanie wielooddziałowe przedszkole dla kilku wiosek, a podobna placówka w Borkach zostanie zamknięta.

Klasy I - III z Maniowa miały zostać przeniesione do Borek, gdzie do tej pory funkcjonuje podstawówka z klasami od IV do VI oraz gimnazjum (tym samym szkoła byłaby ośmioklasowa).

Kuratorium tę koncepcję oceniło negatywnie. Akceptację uzyskało jedynie powiększenie szkoły w Borkach.

- Jestem rozczarowany opinią kuratora, ale musimy ją respektować, choć proponowane przez nas rozwiązanie było lepsze - mówi burmistrz.

- My wyrażamy tylko opinię prawną na temat propozycji organu prowadzącego szkoły. To gmina ustala ich sieć. Zamiast to zrobić, zabierała się za likwidowanie - komentuje Halina Cimer, małopolski wicekurator.

Mieszkańcy chcą spotkać się z kuratorem, by przedstawić swoje pomysły. Zbierają już podpisy pod petycją.

- Chcielibyśmy, by było tak jak dawniej, czyli dzieci uczyłyby się w klasach od pierwszej do trzeciej w Maniowie, a kolejne roczniki już w Borkach - mówi Joanna Smaś-Kupiec. Kuratorium twierdzi, że chętnie wysłucha zainteresowanych.

- Po co zmieniać to wszystko, skoro w Maniowie najmłodsi mają idealne warunki do nauki, domowe jedzenie i rodzinną atmosferę? - mówi Edyta Gwizdak, mama 8-letniego Igora i 5-letniej Asi.

Źródło:Agencja Informacyjna Polska Press

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska