Sąd podjął decyzję w sprawie dzieci państwa Bajkowskich
Krakowski sąd nie ma wątpliwości, że w domu Bajkowskich dochodziło do przemocy. Świadome tego były również dzieci, wobec których ją stosowano. Jest to, podkreślała wczoraj sędzia, rodzina dysfunkcyjna. Dlatego synowie Bajkowskich (13-letnie bliźniaki i 10-latek) pozostaną w domu dziecka na czas ponownego rozpatrzenia sprawy, którą sąd w postępowaniu apelacyjnym przekazał w czwartek do pierwszej instancji. Rodzice są zdruzgotani decyzją.
Kraków: demonstrowali w obronie rodziny Bajkowskich [ZDJĘCIA]
Sędzia Jadwiga Osuchowa, uzasadniając decyzję, oceniła postawę rodziców wobec dzieci jako negatywną. Nie szczędziła słów krytyki. - Pan Bajkowski nie ma świadomości, że jego rodzina nie funkcjonuje jak należy, nie chce i nie widzi potrzeby, by podjąć współpracę - mówiła sędzia. Podała przykład, że rodzice ponownie odmówili udziału w zajęciach terapeutycznych (taką propozycję otrzymali na początku kwietnia).
W sądzie Bartosz i Karolina Bajkowscy tłumaczyli, że mieli w tym czasie inne obowiązki. - Wydawałoby się, że w tej sytuacji nie ma obowiązków pilniejszych, niż poddanie się przez oboje rodziców terapii. Zwłaszcza że dzieci są w naprawdę trudnej sytuacji psychicznej, a rodzice nie pracują - zaznaczała Jadwiga Osuchowa.
Karolina Bajkowska słuchała decyzji sądu z zamkniętymi oczami. To ona po ogłoszeniu orzeczenia rozmawiała z dziennikarzami.
- Jestem wstrząśnięta- mówiła. - Nie wiem, co teraz robić. To bzdury, że w domu była przemoc. Nieprawda! Kochamy nasze dzieci - zaznaczała podniesionym głosem.
Bartosz Bajkowski, tata, unikał komentowania, jedynie tłumaczył, dlaczego nie zgłosili się na terapię. - Mieliśmy dwa spotkania z psychologiem z domu dziecka, gdzie są synowie. Do terapeutów zaś nie mam zaufania, a decyzję sądu odbieram jak szantaż - powiedział ojciec.
Trzy lata temu Bajkowscy sami zgłosili się na terapię rodzinną. Przerwali ją jednak, a terapeuci zawiadomili sąd o stosowaniu przemocy wobec dzieci. Ojciec tłumaczył, że chodziło o klapsy. 30 stycznia br., decyzją sądu, chłopcy trafili do domu dziecka. Orzeczenie to opatrzono klauzulą natychmiastowej wykonalności. 6 marca kurator zabrał dzieci prosto ze szkoły i umieścił je w ośrodku.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+