Mężczyzna zaniepokojony tym, że rodzice długo nie odbierają telefonu, pośpiesznie pojechał na działkę, gdzie pani Maria i jej mąż wybrali się, by nazbierać winogron. Dramatyczne sceny rozegrały się właśnie przy jednym z krzaków na odludnej działce w Radlnej koło Tarnowa.
Doszło do sprzeczki?
- Zgłoszenie o tej tragedii nasz dyżurny przyjął w poniedziałek około godziny 18.30 - mówi Olga Żabińska, rzecznik prasowy tarnowskiej policji. - Błyskawicznie wysłaliśmy na miejsce patrol. Zgon małżeństwa potwierdzili medycy z dwóch wezwanych na działkę karetek pogotowia.
Wszystko wskazuje na to, że pomiędzy małżonkami doszło do sprzeczki, podczas której 52-latek zaatakował żonę nożem i zadał jej cios w klatkę piersiową, w okolice serca oraz rozciął gardło. Według wstępnej wersji śledczych, Wiesław W. zostawił broczącą krwią żonę i chwycił za sznur. Przeszedł kilkadziesiąt metrów, owinął szyję liną i powiesił się na gałęzi niewielkiego drzewa.
- Po przeprowadzeniu wstępnych czynności wygląda na to, że mamy do czynienia z zabójstwem oraz samobójstwem - mówi Arkadiusz Bara, zastępca prokuratora rejonowego w Tarnowie. - Obecnie nie posiadamy żadnych informacji wskazujących na to, by ktoś inny dokonał zabójstwa- dodał.
Wzorowa rodzina
Maria i Wiesław W. mieszkali od prawie 25 lat w jednym z bloków w Tarnowcu koło Tarnowa. Mieli dwóch synów (19 i 21 lat). W sąsiedztwie mieszka młodszy brat pana Wiesława. W okolicy znali ich praktycznie wszyscy, bo małżonkowie wspólnie prowadzili sklepik w miejscowej szkole. - To była naprawdę wzorowa rodzina. Wiadomość o tym, co się stało, jest przerażająca. Trudno mi nawet o tym rozmawiać - wzdycha Anna Chmura, dyrektor Zespołu Szkół w Tarnowcu.
Co pchnęło Wiesława W. do tej zbrodni? To wciąż zagadka dla znajomych i śledczych. - Często ich widywałam, zwykle razem z dwoma synami chodzili do kościoła, siadali w jednej ławce. Byli spokojni i sympatyczni - mówi Małgorzata Buś. - Z tego jednak, co słyszałam, pani Maria poważnie chorowała. Jej mąż podobno wyjeżdżał pracować za granicę. Nic nie wskazywało, żeby w rodzinie coś złego się działo. To, co się stało jest wręcz nie do pomyślenia - kręci głową.
Może był chory?
Zrozumieć tego, co się wydarzyło w Radlnej, nie potrafi też pani Teresa, sąsiadka rodziny W. - Jeszcze w poniedziałek rano widziałam przez okno pana Wiesława. Rozmawiał z kimś obok garażu, zachowywał się zupełnie normalnie - opowiada kobieta, która znała małżonków jeszcze zanim ci zamieszkali w bloku. - Był może był trochę osowiały, no i jakby schudł. Może chory był? - zastanawia się.
Wypowiedzi mieszkańców o dobrej opinii rodziny W. potwierdzają policyjne ustalenia. Funkcjonariusze nie odnotowali jakichkolwiek zgłoszeń dotyczących Wiesława W. i jego żony. Nikt też nie zauważył ostatnio niczego nadzwyczajnego w zachowaniu 54-letniej kobiety i 52-letniego mężczyzny.
Śledczy czekają teraz na wyniki sekcji zwłok.
Źródło: Tarnowska.tv, X-news
Co wiesz o Krakowie? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!