https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rok na urzędzie: co im się udało, a nad czym muszą popracować?

Halina Gajda
Podsumowaliśmy pracę włodarzy naszych miast i gmin w pierwszym roku nowej kadencji. Sukces zawsze ma wielu ojców, porażka jest sierotą i do niej najtrudniej się przyznać.

Rok temu obiecywali inwestycje, snuli wizje, przekonywali, że są najlepsi. Uwierzyliśmy im, powierzając władanie gminami na kolejną kadencję. Nasi wójtowie i burmistrzowie są spokojni, bo do kolejnych wyborów jeszcze jest trochę czasu, nie zmienia to jednak faktu, że nie mogą osiąść na laurach.

Postanowiliśmy podsumować rok ich pracy. Nie po to, by kopać czy straszyć, ale być może po to, by wskazać kierunki, gdzie należałoby przyłożyć większą uwagę. Często radziliśmy się mieszkańców poszczególnych gmin. Przecież to oni najlepiej wiedzą, co jest im potrzebne.

W dwóch przypadkach - Biecza i Gorlic - obecni włodarze odziedziczyli spory kosz problemów po poprzednikach. Nie są to łatwe sprawy, z pewnością rok to za mało, by je rozwiązać, ale rozwiązania nie można odciągać w nieskończoność.
Samorządowcy mają za sobą rok pracy. Czasem lepszej, czasem gorszej. Gorlickie nie jest krainą mlekiem i miodem płynącą, problemów do rozwiązania jest wiele.

Przez ten rok coś udało się zrobić - rozbudowały się sieci kanalizacyjne i wodociągowe, co przy ostatnich problemach z suszą jest sprawą niebagatelną. Poprawia się stan gminnych dróg, choć i tu nie ma co mówić o sukcesie. Wciąż brakuje nam jednak zapowiadanych dużych inwestycji w turystykę, z której - o czym wielokrotnie słyszeliśmy - chcemy żyć.

Upadł pomysł budowy wojennej dioramy w Łużnej. Z jednej strony szkoda, bo byłoby to coś zupełnie innego, niespotykanego. Z drugiej - gminie brakuje podstawowych sieci medialnych - poza przydomowymi oczyszczalniami ścieków, do budowy regularnej, dużej sieci na razie daleko. Trudno się więc dziwić, że radni gminni na pomysł zareagowali bez entuzjazmu.

Z kolei tam, gdzie sieci są w niezłej kondycji, brakuje tych magnesów, którymi gminy przyciągałyby gości z zewnątrz. Dla Biecza takim „przyciągaczem” miały być planowane międzynarodowe targi wielobranżowe. Nie odbyły się niestety. Magnes dla inwestorów wybudowali sobie natomiast w Bobowej. Droga do strefy stanęła otworem.

Mirosław Wędrychowicz

  • Na początku swojej pracy burmistrz skarżył się na wysokie zadłużenie gminy. Mimo to udało się wykonać inwestycje za około 12 milionów złotych, w tym ważną budowę oczyszczalni ścieków. Na plus należy zaliczyć też Kromer Festiwal, dzięki któremu Biecz zaistniał na krajowej scenie muzycznej. I to dla prawdziwych melomanów.

- Hucznie zapowiadane wielobranżowe targi pozostały tylko w zapowiedziach. Zgodnie z założeniami miało to być ważne wydarzenie zarówno dla przedstawicieli ze wszystkich branż od przemysłu poprzez turystykę, na rolnictwie skończywszy, jak i setek zwiedzających, których samorząd tak mocno wypatruje. Targi ostatecznie nie odbyły się.

Wacław Ligęza

  • Budowa obwodnicy Siedlisk, dzięki której łatwiej, szybciej i bezpieczniej dotrzeć do autostrady w Tarnowie - bez niebezpiecznych zakrętów, przejazdów kolejowych, o dziurach i wybojach nie wspominając. Droga ciągnie się wzdłuż przyszłej strefy ekonomicznej w Bobowej. Są więc spore szanse, że przyciągnie inwestorów.

- Nie udało się wyegzekwować od zarządu gospodarki wodnej przeprowadzenia prac na Białej. W kilku miejscach brzegi są uszkodzone, osunęły się mocno. W tym roku natura była dla nas łaskawa i nie doszło do podtopień ani powodzi, ale jak będzie w przyszłości, tego nie wiadomo. W przypadku Białej lepiej dmuchać na zimne, bo wiemy, że rzeka ma w czasie powodzi niszczycielski charakter.

Rafał Kukla

  • Mimo krótkiego czasu, udało się przygotować obchody stulecia bitwy pod Gorlicami tak, że nie mieliśmy się czego wstydzić. Było o nas głośno nie tylko w Małopolsce, ale i w kraju. Z bardziej namacalnych spraw - wespół ze starostwem budowa północego obejścia miasta. Ryzyko, przede wszystkim to finansowe, było spore.

- W spadku po poprzedniku dostał kilka nierozwiązanych spraw, jak choćby budowa nowego cmentarza, podział działek w strefie ekonomicznej czy nieuruchomione kolektory słoneczne na basenie. Rok pracy okazał się niewystarczający na rozwiązanie tychże. Teraz trzeba będzie przyspieszyć, bo niektóre, jak choćby cmentarz, są naprawdę pilne.

Ryszard Guzik

  • Inwestycje w ekologię. Gminę coraz ciaśniej oplata sieć wodna i kanalizacyjna. Nie ma przydrożnych rowów wypełnionych ściekami. Większości mieszkańców niestraszna susza. Do zaopatrzenia w wodę i rurę na ścieki pozostały w zasadzie tylko skrawki, co nie zmienia faktu, że trzeba je zrobić jak najszybciej.

- Nowy most w Szymbarku - Łęgach. Załatwianie formalności przeciąga się w nieskończoność, a most woła o remont. Gmina mozolnie załatwia wszystkie potrzebne zgody - od zarządu gospodarki wodnej począwszy, na wędkarzach skończywszy. Ponoć w przyszłym roku wszystko ma być dopięte na ostatni guzik, a drogowcy wyjdą wreszcie w teren.

Czesław Rakoczy

  • Budowa części sieci kanalizacyjnej w Rozdzielu i Krygu wraz ze stacjami uzdatniania wody. Tegoroczna susza to dowód, że sprawa jest ważna dla mieszkańców. Mimo opadów w wielu studniach wciąż jest sucho. Ważna jest także sieć hydrantów - ci, do których nie dotarła sieć, mogą się poratować, napełniając zbiorniki czy kontenery na wodę. Nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie, ale jak mówią, lepszy rydz niż nic.

- W Lipinkach wciąż nie ma stadionu lekkoatletycznego, takiego z prawdziwego zdarzenia. A gmina ma się czym pochwalić w tej dziedzinie, ma piękną tradycję. Wciąż jest coś nie tak - brakuje terenu, koszty są zbyt duże, dofinansowania brakuje. Wszystko tłumaczy się obawą przed nadmiernym zadłużeniem.

Kazimierz Krok

  • Niewątpliwie odbudowa gontyny na cmentarzu wojennym na Pustkach. Kaplicę widać z drogi wojewódzkiej, Jest jak magnes, zwłaszcza gdy widzi się oświetloną. Zaciekawia, a to już dużo, by ściągnąć turystów. Poza tym Łużna zaczęła być widoczna na turystycznym szlaku frontu wschodniego i kartach historii I wojny światowej.

- Wciąż nie tknięta gospodarka wodno-ściekowa. Łużna to jedyna gmina w powiecie, która poza przydomowymi oczyszczalniami nie ma sieci kanalizacyjnej. Wójt tłumaczy się brakiem zainteresowania ze strony mieszkańców. Brakuje stanowczości w egzekwowaniu przepisów o ochronie środowiska w stosunku do mieszkańców.

Jerzy Wałęga

  • Solary na osiemdziesięciu bydynkach w gminie. Choć mamy późną jesień, to ci, którzy dzięki dotacji pozyskanej przez gminę korzystają z instalacji, nie muszą się martwić o ciepłą wodę na kąpiel czy mycie naczyń. Inwestycja kosztowała milion złotych, mieszkańcy dopłacali jedynie niewielkie kwoty. Teraz gmina szykuje się do inwestowania w fotowoltaikę.

- Nie udało się przekonać mieszkańców Staszkówki do zreformowania działającej tam od lat siedemdziesiątych spółki wodociągowej. Choć woda na razie płynie i zaopatrza około 20 gospodarstw, to sieć nie ma żadnego zarządcy ani nikogo, kto dbałby o jest stan sanitarny i techniczny. Nie ma też pieniędzy na jakiekolwiek inwestycje czy modernizację.

Jan Morańda

  • Wziął byka za rogi i nie spacyfikował pomysłu zagospodarowania Klimkówki, choć to jemu - w razie sukcesu projektu - przyjdzie się borykać z niezadowolonymi przebiegiem prac czy to mieszkańcami, czy przyjezdnymi. Wiadomo - każda budowa to nie tylko bałagan w terenie, ale i ludzie, którzy miewają swoje wizje dotyczące realizacji prac.

- Gminie trudno ogarnąć sprawy związane z czystością. Nie chodzi o ulice czy rowy, ale te mniej widoczne miejsca, choćby nad wspomnianą Klimkówką, gdzie dzikich wysypisk nie brakuje. Szpecą obraz gminy, bo wiadomo, że do jednego rzuconego papierka ktoś szybko dorzuci drugi, za chwilę kolejny. Robi się stos, który gmina nie zawsze sprząta na czas.

Małgorzata Małuch

  • Sukcesem są niewątpliwe inwestycje w odnawialne źródła energii. Gdy jedzie się przez Sękową, w zasadzie na co czwartym dachu widać solary albo panele fotowoltaiczne. Są też pompy ciepła. To jedyna gmina z takim zasobem eko-energii. Wielu mieszkańcom dzięki temu spadły koszty ogrzewania wody, a więc w portfelach zostało trochę pieniędzy.

- Geotermia. Temat ma już brodę. Po pierwszym zachłyśnięciu się zaległa cisza. Wciąż nie wiemy, czy tak naprawdę jest o co walczyć - czy mamy złoża ciepłej wody, jaki byłby koszt jej wydobycia i zagospodarowania w basenach termalnych. Czas na męską, konkretną decyzję: czy warto podjąć rękawicę czy temat po prostu odpuścić, bo na przykład gminy nie stać.

Dymitr Rydzanicz

  • Modernizacja oczyszczalni ścieków w Uściu Gorlickim. O tym, że urządzenia sprawiają niejaki kłopot, grzmieli niejeden raz wędkarze i strażnicy rybaccy. Dla gminy to ważne, bo przecież na turystyce chce opierać swój byt, tym bardziej że tereny te lubią miłośnicy „moczenia kija” . Dobrze więc, by mieli po co przesiadywać nad brzegami.

- Ostry Wierch. Wizje stacji narciarskiej są na razie w sferze planów. I tak od lat. Co jakiś czas pojawiają się plotki o potencjalnych inwestorach z wielką kasą. I tyle. Ostry Wierch porasta krzakami i drzewami, a inwestorów jak nie było, tak nie ma. Tymczasem stacja z prawdziwego zdarzenia mogłaby być niezłą lokomotywą dla gminy.

Karol Górski

  • Budowa północnego obejścia miasta. Podjęcie inwestycji było trochę jak skok na bungee i to bez pewności, że lina jest w całości. Chyba niepotrzebnie, bo jak na razie budowa idzie do przodu i wszystko wskazuje, że będzie dobrze. Gdybyśmy nie podjęli tematu, o komunikacyjnej pętli, która choć trochę uwolni miasto od korków, moglibyśmy zapomnieć na długie kolejne lata.

- Sprawa szkół ponadgimzjalnych jest jak trup w szafie, który od czasu do czasu wypada. Temat reformy powiatowego szkolnictwa podjęty na początku tego roku, został szybko wygaszony. Tymczasem pieniędzy na szkoły nie przybywa, dzieci w nich też, a kasa powiatu nie jest bez dna. Zamknięty w szafie problem zacznie w końcu śmierdzieć.

Gazeta Gorlicka

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska