https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rowerem do Maroka, czyli wakacje strażnika [ROZMOWA]

Katarzyna Kojzar
6300 kilometrów, 57 dni wyprawy i 10 odwiedzonych krajów - tak wyglądały rowerowe wakacje strażnika miejskiego, Mirosława Dudzika.

Pan chyba nie potrafi usiedzieć na miejscu. Nie wolałby Pan wygrzać się w spokoju na plaży?
W życiu! Byłem na takich wakacjach raz i bardzo mnie zmęczyły. W dodatku nie mam z nich żadnych wspomnień. A z takiej wyprawy przywożę piękne zdjęcia i świetne doświadczenia.

Dlaczego akurat Maroko?
Ciągnie mnie do nowych miejsc, obcych kultur i religii. W zeszłym roku przejechałem rowerem do Gruzji, zwiedziłem wschód. Teraz chciałem zobaczyć drugą stronę, zachodnią. Stąd taki wybór. Zależało mi też, żeby trasa była atrakcyjna, chciałem zobaczyć miejsca nieodkryte przez turystów.

Po drodze miał Pan jakieś trudności?
Straciłem trzy dętki, ale przecież rowerzyści dętek nie liczą, jak szczęśliwi czasu. Najtudniej jechało się przez góry w Andorze - temperatura spadła wtedy do 1 stopnia i padał śnieg.

Podczas takiej wyprawy pewnie spotyka się podobnych zapaleńców.
Oczywiście, od razu widać, kiedy ktoś podróżuje na rowerze - jedzie z namiotem, śpiworem, karimatą na plecach. Śmiejemy się, że jesteśmy trochę taką rowerową sektą. Ale dzięki temu w każdym zakątku świata spotyka się fajnych ludzi z pasją.

Ma już Pan plany na kolejne wakacje?
Pomysłów mam mnóstwo, ale na razie nie planuję niczego konkretnego. Zresztą, nawet jakbym wiedział, gdzie pojadę, nie chcialbym powiedzieć. Nie lubię zapeszać, czas pokaże co się stanie za rok.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

Y
Yy
Tylko skąd wziąć 57 dni urlopu :/? chyba, że bezpłatny się weźmie.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska