Ksiądz Jerzy Gondek, proboszcz parafii pw. świętej Jadwigi Królowej w Gorlicach, lokalny koordynator ogólnopolskiego programu pomocy żywnościowej, chciałby, żeby pomoc dotarła do wszystkich potrzebujących. Pierwsze paczki już zostały rozdysponowane. Ci, którzy chcieliby skorzystać z pomocy, mogą się wciąż zgłaszać.
Masz niskie dochody, nie zostawią Cię samego
Nie wiedziałam, że jest możliwość załapania się na taki program - mówi Małgorzata Masłowska. - Byłabym szczęśliwa, gdybym mogła otrzymać takie wsparcie, bo ja muszę się liczyć z każdym groszem.
Pani Małgorzata jest schorowana, a jej jedyne dochody to zasiłek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w wysokości 604 złotych. - Z tych pieniędzy głównie opłacam czynsz za mieszkanie, to jest 500 złotych, więc na życie i inne opłaty nie mam prawie nic - podkreśla pani Masłowska. - Problemem jest również to, że nie jestem nigdzie zameldowana.
Helena Gogola, kierownik sekcji pracy socjalnej MOPS w Gorlicach, twierdzi, że brak meldunku nie jest żadną przeszkodą. - Każdy, kto otrzymuje świadczenia socjalne, może się ubiegać o tę formę pomocy. Dostanie ją również ten, kto nie korzysta z naszego wsparcia, ale ma niskie dochody - dodaje Helena Gogola.
By dostać paczkę, trzeba mieć naprawdę niskie dochody. Obecnie jest to 951 złotych dla osoby samotnie gospodarującej i 771 złotych dla osoby w rodzinie. Małgorzata Masłowska zapowiada, że poprosi opiekującego się nią pracownika socjalnego, by pomógł jej przygotować odpowiedni wniosek, tak aby jak najszybciej mogła skorzystać z pomocy.
Żywność jedzie z Krakowa
Pod opieką proboszcza Gondka znajdują się potrzebujący z całego powiatu gorlickiego. - W roku 2014 postanowiłem, że zajmę się tą akcją w gminach naszego powiatu, które są w diecezji rzeszowskiej - mówi ksiądz. - W poprzednim roku pod swoje skrzydła wziąłem również te gminy, które są w diecezji tarnowskiej, a nie miał się nimi kto zająć. Ja już zdobyłem doświadczenie, więc było mi łatwiej.
By skorzystać z pomocy i dostać paczkę z żywnością, trzeba mieć skierowanie z ośrodka pomocy społecznej w gminie, w której się mieszka. - Współpraca z samorządami układa się wspaniale - komentuje Jerzy Gondek. - Ośrodki pomocy społecznej mogą robić to, do czego ja nie mam prawa, weryfikują prawdziwość i zasadność wniosków.
Współpraca z samorządami ma również inny, bardziej praktyczny wymiar. To dzięki niej możliwe jest choćby przywiezienie żywności z magazynów regionalnych, które znajdują się w Krakowie. - To niby wydaje się proste, wziąć samochód, przywieźć towar i rozdać - stwierdza z uśmiechem proboszcz. - Ale taki transport kosztuje, a w programie precyzyjnie zapisano, czym można go przewozić, jak składować. Tylko dzięki współpracy wszystkich gmin jest to możliwe, sam nigdy nie byłbym w stanie temu podołać.
Ponad 20 ton miesięcznie
W 2015 roku w pomieszczeniach parafii zapakowano 20 tysięcy paczek. Każda z nich ważyła od 10 do 13 kilogramów. W pierwszej tegorocznej edycji programu wydano aż 25 tysięcy paczek, a liczba wniosków ciągle rośnie. Trafiły one do 4300 domów. - Nasze paczki wydawane są na każdego członka rodziny - wyjaśnia proboszcz. - W rodzinach wielodzietnych może to być kilkadziesiąt kilogramów żywności miesięcznie. Paczki pakują wolontariusze. Jest ich 150 z terenu całego powiatu.
Uczą gotować i oszczędzać
Obok pomocy żywnościowej w programie prowadzone są również szkolenia. - Mają one dwa aspekty, ekonomiczny i kulinarny - mówi ksiądz. - Uczymy na nich zarówno racjonalnego gospodarowania budżetem domowym, jak i sposobów przygotowania smacznych posiłków z tego, co znajduje się w naszych paczkach.
W zajęciach, jakie odbywały się w każdej gminie powiatu gorlickiego, wzięło udział ponad 500 osób. W Gorlicach odbywały się w „Barze na Piekarskiej”, prowadzonym przez Caritas.
- W zajęciach, obok dorosłych uczestniczyły też dzieci - mówi Helena Honkowicz, kierowniczka baru. - W paczkach są podstawowe produkty spożywcze, więc szukaliśmy takich możliwości ich wykorzystania, by udało się z nich przygotować smaczne i ciepłe posiłki.
Przeglądając segregatory z wnioskami o pomoc dostarczonymi przez mieszkańców powiatu, ksiądz Gondek mówi: - Robię to wszystko z radością, choć chciałbym, aby to nie było konieczne. Najlepiej, by każdy miał jedzenia pod dostatkiem.