Rozmowy w sprawie Turowa zostały przerwane o godzinie 1 w nocy ze środy na czwartek, jednak maja zostać wznowione w czwartek rano. Minister klimatu Michał Kurtyka powiedział dziennikarzom, że "liczy się każde słowo, to są kwestie trudne, złożone, wymagające bardzo dużej uwagi".
Polska delegacja liczy na to, że w czwartek uda się osiągnąć porozumienie, które będzie zgodne z interesem lokalnych społeczności. Jednak minister Kurtyka nie chciał komentować ani przebiegu rozmów ani uszczegółowić, czy porozumienie zostało już osiągnięte i w jakich aspektach.
– Na pierwszy rzut oka wydaje się, że chodzi o detale techniczne, ale są one bardzo ważne dla obu stron. Podejmowaliśmy decyzje od słowa do słowa – powiedział natomiast minister środowiska Richard Brabec.
Brabec dodał, że umowa, które jest opracowywana, będzie obowiązywać przez lata i chodzi o to, by w przyszłości taki problem się już nie pojawił.
Negocjacje od czerwca
Negocjacje z Czechami w sprawie kopalni w Turowie ciągną się już od czerwca. Chodzi o wypracowanie kompromisu i powstania umowy międzyrządowej, na podstawie której Czechy wycofają z TSUE skargę na działalność kopalni, którą wnieśli pod koniec lutego wraz z wnioskiem o zastosowanie tzw. środków tymczasowych, czyli o nakazu wstrzymania wydobycia.
Trybunał Sprawiedliwości UE 21 maja przychylił się do wniosku Czech i nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów do czasu rozstrzygnięcia sprawy. Polska jednak nie zastosowała się do decyzji TSUE i ten w poniedziałek zobowiązał Polskę do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej okresowej kary pieniężnej w wysokości 500 tys. euro dziennie.
Polska jednak nie zamierza płacić kar ani zamykać kopalni. - Polska nie może się zgodzić na to, by zamknąć kopalnię Turów i spowodować kryzys energetyczny dla setek tysięcy, a nawet milionów polskich obywateli i dziesiątek tysięcy polskich przedsiębiorstw – mówił rzecznik rządu Piotr Müller.
