Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rugby. Dreszczowiec ze szczęśliwym finałem dla Juvenii

Pawel Panus
Pawel Panus
Krakowianie (bnieło-niebieskie stroje) są na piątym miejscu w Ekstralidze
Krakowianie (bnieło-niebieskie stroje) są na piątym miejscu w Ekstralidze Pawel Lacheta/ Polska Press/ Express Ilustrowany
Pierwszy mecz wiosennej rundy Ekstraligi rugby rozegrany w Krakowie nie mógł zawieść żadnego z kibiców. Po mocnym początku, Juvenia nieco straciła impet i oddała inicjatywę rywalom, którzy skrzętnie punktowali wszystkie błędy gospodarzy. Końcówka należała jednak do Smoków, które dokonały rzeczy wydawać by się mogło niemożliwej. Z wyniku 7:27, w zaledwie 10 minut wyszły na prowadzenie, by wraz z końcowym gwizdkiem świętować zwycięstwo 35:27.

Juvenia niedzielny pojedynek rozpoczęła zdeterminowana i skoncentrowana. Od pierwszych minut postawiła przed rywalami prawdziwy mur obronny, a jednocześnie konstruowała groźne akcje ofensywne. Jedna z nich była popisem dwóch krakowskich skrzydłowych. Usaia Navia zostawił za sobą kilku przeciwników, a następnie zagrał płynnie do Andreia Cebotari. Reprezentant Mołdawii dokończył dzieła, w drodze na pole punktowe pokonując jeszcze trzech oponentów.

Ucza Mczedliszwili podwyższył na 7:0 i choć nie wykorzystał dwóch rzutów karnych, krakowianie wydawali się kontrolować sytuację. Ta pewność nieco uśpiła gospodarzy. Po prostym błędzie na pole punktowe krakowian przedarł się Marcin Sądelski, a Kamil Brzozowski nie tylko podwyższył, ale również zamienił na punkty dwie próby kopu, podyktowane przez sędziego za przewinienia Smoków. Tym samym goście schodzili do szatni prowadząc 13:7.

W drugiej odsłonie wcale nie było lepiej. Najpierw Brzozowski, kopiąc pod wiatr z dużej odległości, wykorzystał trzy rzuty karne. Co więcej, na kwadrans przed końcem, Radosław Kozłowski z Budowlanych przebił się na pole punktowe. Przy stanie 27:7 mogło się wydawać, że łodzianie mają zwycięstwo w kieszeni. I właśnie w tym momencie mecz zaczął się na nowo…

Po wprowadzeniu kilku zmian Juvenia wyraźnie odżyła. W zawodników, którzy grali już na mocnym, choć wiosennym słońcu również wstąpiła nowa moc. Choć do końca meczu pozostał kwadrans Smoki przeszły do kontry, a sygnał do szturmu dał Artur Fursenko kładąc piłkę między słupami. Nie minęło pięć minut, a krakowski łącznik młyna wylądował z „jajem” w tym samym miejscu. Ucza Mczedliszwili zmniejszył stratę do zaledwie sześciu oczek. Czas się kurczył, ale drużyna uwierzyła, że stać ją na odwrócenie losów spotkania.

Decydujący cios zadał Andrei Cebotari, zdobywając swoje drugie przyłożenie w biało-niebieskich barwach i gwarantując zespołowi punkt bonusowy za cztery przyłożenia. Tymczasem gruziński łącznik ataku wytrzymał presję i podwyższył, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie 28:27. To nie był jednak ostatni akord tej batalii. Krótko potem krakowski młyn wtargnął na pole punktowe rywala, a pięć punktów powędrowało na konto Jerzego Głowackiego. Kopacz znów się nie pomylił, pozbawiając tym samym gości defensywnego punktu bonusowego, przysługującego za porażkę mniejszą różnicą niż siedem punktów.

- Jak to mówią, wróciliśmy z dalekiej podróży. To co przeżywałem przez cały mecz, a potem w końcówce prawie przyprawiło mnie o zawał serca. Cieszę się, że mamy rezerwowych, którzy potrafią ożywić grę. Do tej pory pierwsza piętnastka podejmowała walkę, a zmiennicy nie dorównywali im zaangażowaniem i umiejętnościami. Dziś przekonaliśmy się, że nastał czas pozytywnych zmian – komentował trener Juvenii Marek Odoliński.

- Patrząc dziś na grę Juvenii czułem się tak, jakbym oglądał dwa zupełnie inne mecze. Jakby ktoś zmienił kanał i pokazał mi dwie różne ekipy – śmiał się trener ataku Łukasz Kościelniak. – Widać, że procentuje obóz przygotowawczy w Spale. To dzięki wykonanej tam pracy, dziś starczyło pary, by podkręcić tempo w końcówce i odzyskać prowadzenie – dodał.

Juvenia Kraków zajmuje obecnie piąte miejsce w tabeli Ekstraligi i zostanie na nim przez najbliższe dwa tygodnie. W sobotę 8 kwietnia reprezentacja Polski zagra z Holandią w Łodzi, a już tydzień później, w Wielką Sobotę, Smoki czeka trudna, wyjazdowa przeprawa z Ogniwem Sopot.

Juvenia Kraków – KS Budowlani Łódź 35:27 (7:13)
Juvenia:
Andrei Cobotari 10, Artur Fursenko 10, Ucza Mczedliszwili 10, Jerzy Głowacki 5
Budowlani: Kamil Brzozowski 17, Radosław Kozłowski 5, Marcin Sądelski 5
Juvenia: Piotr Zemła, Jerzy Głowacki, Adam Grabski, Jan Krawiec, Tomasz Świadek, Szymon Szczepański, Mateusz Ingarden, Kostantyn Bezverhyi, Artur Fursenko, Ucza Mczedliszwili, Usaia Navia, Mariusz Tumiel, Maciej Dorywalski, Andrei Cebotari, Marcin Sokołowski. Rezerwa: Radosław Gajda, Maciej Bielawski, Tomasz Zagrajek, Marcin Siemaszko, Grzegorz Zawojski, Bartłomiej Sierant, Ion Chitic, Kamil Trzos.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rugby. Dreszczowiec ze szczęśliwym finałem dla Juvenii - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska