Już teraz wiadomo jednak, że do walki o kolejki na pewno stanęła zakopiańska firma Polskie Koleje Górskie i konsorcjum ze słowacką firmą Tatry Mountain Resort.
Zaczęło się. Dziś w nocy prywatyzacyjna karuzela poszła w ruch. O ile bowiem o sprzedaży Polskich Kolei Linowych mówiło się od niemal dwóch lat, to jeszcze niedawno w sprawie formalnie nic się nie działo. - Wszystko zmieniło się, kiedy przed świętami Bożego Narodzenia oficjalnie ogłosiliśmy, że osoby lub firmy zainteresowane kupnem PKL mogą już składać oferty - mówi Mirosław Kuk, rzecznik prasowy PKP, obecnego właściciela PKL. - Termin składania deklaracji minął w piątek i teraz rozpoczną się biznesowe negocjacje. Nie wiem jeszcze, ile propozycji od ewentualnych kupców dostaliśmy.
Wstępne zainteresowanie PKL-em zgłosiły 24 podmioty. Wiadomo to, bo każda firma, która chciała złożyć ofertę, musiała wpierw pobrać od PKP memorandum prywatyzacyjne (dokument z opisem spółki, z którego kupcy mogą się dowiedzieć o jej bilansie finansowym i posiadanym majątku). Wydawanie tego dokumentu zakończono w czwartek 24 stycznia. Nawet najwięksi spóźnialscy mieli więc jeszcze jeden dzień na skonstruowanie i wysłanie kolejarzom wstępnej oferty.
Postanowiliśmy sprawdzić, czy któraś z osób lub firm, które wcześniej deklarowały chęć zakupu PKL w ostatniej chwili nie zmieniły zdania. - Właśnie wysłaliśmy ofertę - powiedział nam w piątek Łukasz Chmielowski, prezes Polskich Kolei Górskich, firmy, którą specjalnie przed prywatyzacją powołało Zakopane, Bukowina Tatrzańska, Kościelisko i Poronin. Mężczyzna nie chciał jednak zdradzić, kto jest partnerem jego firmy (PKG na zakup samodzielny nie stać - przyp. red.). - Mamy źródło finansowania. Więcej zdradzić nie mogę - dodaje Chmielowski.
Równo o godz. 14 swoją propozycje dla PKP złożyło też konsorcjum stworzone przez Słowaków z Tatry Mountain Resorts i polskich gmin Zawoja, Krynica i Czernichów. - Ofertę wysłaliśmy z wielka przyjemnością - mówi Bohus Hlavaty, prezes TMR. - Jest ona naprawdę konkretna. Powinna się spodobać.
Bardziej tajemnicze są Lasy Państwowe, rządowa agenda, która choć o planach zakupu PKL poinformowała stosunkowo niedawno, przez ekspertów wymieniana jest jako jeden z głównych pretendentów do przejęcia górskich kolejek. - Nie mogę komentować tego czy złożyliśmy ofertę - mówi Anna Malinowska, rzecznik prasowy LP. - To okaże się wkrótce.
Ostatnia osoba, która publicznie deklarowała chęć kupna PKL, jest były burmistrz Zakopanego i jeden z najbogatszych Polaków Adam Bachleda Curuś (chce przejąć kolejki razem z właścicielami Uzdrowiska Szczawnica, rodziną Mańkowskich). Nie udało nam się zapytać go jednak, czy z pomysłu nie zrezygnował.
Główni kandydaci do przejęcia kolejek na Kasprowy Wierch, na Gubałówkę i innych instalacji PKL są więc gotowi. Specjaliści uważają jednak, że w poniedziałek może się okazać, iż na "czarnego konia" wyścigu wyrósł ktoś inny. - Nie zdziwiłbym się, gdyby w walce o PKL pojawiła się nowa firma. Ktoś, kto dotychczas siedział cicho - mówi dr Janusz Raganiewicz, ekonomista z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. - W takich biznesowych podchodach potencjalni kupcy często do ostatniej chwili trzymają swoje zamiary w tajemnicy. Dzięki temu nie tworzy się wokół nich szum, który nigdy nie sprzyja biznesowi.
Lód pokrył Kraków [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
