W Ryczowie są trzy przejazdy kolejowe. Jeden z rogatkami a dwa wyposażono w sygnalizację świetlną. Taki z samą sygnalizacją znajduje się na ul. Starowiejskiej.
Krzyżuje się tu lokalna ulica prowadząca do drogi krajowej nr 44 z dwutorową i bardzo ruchliwą linią towarową kolejową nr 94 Kraków Płaszów - Oświęcim. W ciągu godziny potrafi nią przejechać nawet 10 pociągów.Po remoncie powinien być w lepszym stanie niż przed, a nie jest.
- Dlatego cieszyliśmy się, gdy trzy lata temu zaczęto go remontować, choć bardzo się z tego powodu namęczyliśmy, bo do domu musieliśmy jeździć objazdami a ciężarówki hałasowały tu przez cały dzień. Pocieszaliśmy się że jak prowadzą prace na taką skalę, to w końcu uporają się z tym nieszczęsnym torowiskiem - opowiada mieszkaniec Ryczowa.
Tak się jednak nie stało. Choć remont zakończono, to z tym przejazdem nadal coś jest nie tak.
- Jest nawet gorzej niż było. Zrobili betonowe nakładki między torami, ale są one za wysoko w stosunku do jezdni, dlatego bardzo łatwo można rozwalić tam sobie podwozie. Ułożone są jakby w falę - mówi jeden z miejscowych kierowców, który we wtorek przed południem z trudem swoim fiatem starał się sforsować tę przeszkodę.
W największym niebezpieczeństwie są ci, którzy nie wiedzą jakie zagrożenie na nich czyha w tym miejscu i jadą drogą po raz pierwszy.
Tak właśnie najprawdopodobniej było w ubiegłym tygodniu. Jeden z kierowców nagrał, jak przez przejazd przejeżdżała karetka na sygnale, jadąca do chorego w Ryczowie. Jest tu dość dobra widoczność, więc tylko lekko zwolniła, ale nie zatrzymała się.
Mieszkańcy okolicy od kilku dni rozsyłają sobie przez internet to wideo, w którym doskonale widać, jak ambulans przejeżdżając przez tory wybija się wysoko w powietrze na betonowym progu.
- Gdyby w środku leżał poszkodowany to głową mógłby chyba wybić dach, tak rzuciło autem - komentuje jeden z internautów.
Część mieszkańców podkreśla, że karetka musiała jechać ze szybko i dlatego tak ją „wyrzuciło” w górę, a ten przejazd trzeba po prostu pokonywać bardzo wolno i ostrożnie. I patrzyć przy tym na drogę, a nie na boki sprawdzając, czy nic nie nadjeżdża.
- Powinny szybko usunąć ten bubel bo taka fuszerka doprowadzi kiedyś do nieszczęścia. Pociąg nie zaczeka, aż auto stąd zjedzie - mówi mieszkanka wsi.
- Jak się ma niskie zawieszenie, wtedy samochód można poważnie uszkodzić nawet przejeżdżając przez tory na drugim biegu - zauważa w swoim wpisie na Facebooku inny z mieszkańców.
Najwięcej komentujących domaga się jak najszybszej naprawy tego przejazdu.
To nie jedyny problem w tym rejonie. W ubiegłym roku starosta wadowicki Bartosz Kaliński był świadkiem, jak śmierci na innym z przejazdów kolejowych w Ryczowie, na ul. Sobieskiego, uniknął kierowca, który w ostatniej chwili zatrzymał się przez pociągiem.
Rogatki były wtedy w naprawie a informacja o tym ledwo widoczna. Dopiero po nagłośnieniu sprawy sygnalizację naprawiono.
Jaki przyznaje kolejowa spółka, przejazdy kolejowe w Ryczowie były zmodernizowane i oddane ponownie do eksploatacji w sierpniu 2015 r. Wymieniono tam nawierzchnię i zamontowano nowe sygnalizatory przejazdowe, zarówno świetlne jak i dźwiękowe oraz automatyczne półrogatki.
- Zwiększono poziom bezpieczeństwa zarówno w ruchu kolejowym, jak i drogowym- przekonywała nas Dorota Szalacha z biura prasowego kolejowej spółki.
Ludzie tam bezpieczniej się nie czują. Poprosiliśmy PKP o wyjaśnienia dotyczące przejazdu przez tory na ul. Starowiejskiej. Obiecano nam odpowiedź w ciągu najbliższych dni.
ZOBACZ KONIECZNIE: