- Zbliża się mecz z Cracovią, pierwszy dla Pana po odejściu z niej, a więc?
- Wraz z przyjazdem na stadion przy ul. Kałuży na pewno wrócą miłe chwile, które spędziłem w „Pasach”. Teraz już jestem w innych barwach, ale fajnie się będzie spotkać ze znajomymi ludźmi, których mam w klubie sporo. Ale mecz będzie taki, jak każdy inny.
- Ma Pan żal do trenera Jacka Zielińskiego, że łatwo z Pana zrezygnował zimą?
- Będę chciał się pokazać, bo odchodząc do Kielc odbudowałem się. Będę chciał udowodnić, że jestem dobrym zawodnikiem i powinienem dostawać więcej szans na grę. Każdy trener ma swoją jedenastkę, ja nie byłem brany pod uwagę. Życie toczy się dalej, jestem zadowolony z przeprowadzki. Gdy odchodziłem była we mnie sportowa złość i żal. Zostawiałem przecież sporo zdrowia na boisku, zżyłem się z drużyną, życie rodzinne zaczęło się układać. W Krakowie urodził się mój syn. Przeprowadzka w trakcie sezonu nie była łatwa, ale teraz muszę przyznać, że wszystko się ułożyło. Może tak miało być?
- Dobrze się Pan wprowadził do nowego zespołu. Wiosną, zaraz po transferze trochę Pan grał, ale teraz jest jeszcze lepiej. Opuścił Pan w tych rozgrywkach tylko jeden mecz.
- Fajnie, że dostaję szanse. Nieźle to wygląda, mam nadzieję, że będę grał cały czas na dobrym poziomie. Jeden mecz opuściłem, bo zmagałem się z gorączką.
-Przed każdym sezonem w ostatnich latach typuje się Koronę jako zespół do spadku, tymczasem przychodzą rozgrywki i wcale nie jest tak źle. Gdzie tkwi tajemnica?
- W sile zespołu. Nie mamy zbyt wielu indywidualności, ale tworzymy team.
- Korona z meczów w Kielcach i ta ze spotkań wyjazdowych to jakby dwa różne zespoły...
- Nie wiem z czego to wynika. Mało jest zespołów w naszej lidze, które zarówno u siebie, jak i na wyjazdach potrafią wygrywać. Musimy wyciągać wnioski, by takie wpadki jak w Lubinie, czy w Łęcznej (po 0:4 - przyp. żuk) nie przytrafiały się. Brakuje nam konsekwencji, ale pracujemy nad tym, by prezentować się podobnie.
- Cracovia trochę się zmieniła od czasu, gdy Pan w niej grał. Ten zespół jest porównywalny do tamtego?
-Trzon drużyny przecież został, na nim opiera się gra „Pasów”. System gry się nie zmienił. Przyszli inni, potrzebują czasu, by się zgrać. Wkrótce zaczną punktować, tak jak w tamtym sezonie.
- Z czyjej strony będzie groziło wam największe niebezpieczeństwo?
-Trzeba uważać na Mirka Covilo, szczególnie przy stałych fragmentach robi różnicę.
Rozmawiał Jacek Żukowski
Tu znajdziesz więcej najnowszych informacji o piłkarzach Cracovii