Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryszard Tadeusiewicz: naukowcy też wierzą w zmartwychwstanie

Redakcja
Ryszard Tadeusiewicz
Ryszard Tadeusiewicz Andrzej Banaś
Wierzy, choć jest scjentystą, chodzi do kościoła, chociaż równie dobrze mógłby się modlić na plaży. Z profesorem Ryszardem Tadeusiewiczem o nauce i cudzie zmartwychwstania rozmawiają Anna Górska i Katarzyna Kachel

Jest Pan Profesor naukowcem?
Tak, oczywiście.

Czym taki człowiek posługuje się w swojej pracy?
Przede wszystkim umysłem, bo w nauce liczą się rzeczy nowe, które wydobyć można ze swojego umysłu, wyobraźni, kreatywności. Dopiero potem naukowcowi potrzebne jest laboratorium, sprzęt, książki, żeby to zweryfikować. Najpierw jednak trzeba mieć pomysł, dopiero potem można posługiwać się narzędziami.

Logiką, metodą też?
Bez nich ani rusz.

Czytaj także:**Przetestowaliśmy świąteczne mazurki (VIDEO)**

Czyli jest Pan scjentystą?
Tak, jestem scjentystą i wierzę, że rzeczywiście na samym początku jest umysł.

Taki scjentysta potrzebuje dowodu?
Nie, nie zawsze. W wielu wypadkach przeświadczenie naukowe jest bowiem silnie oparte na intuicji. Najczęściej wpierw mamy tylko przekonanie co do słuszności tezy, a dopiero potem szukamy dowodów. Oczywiście, jeśli dowody przeczą naszej tezie, zostaje odrzucona.

I dowód ten musi być oczywiście racjonalny?
Musi.

W takim razie naukowiec musi mieć kłopot ze zmartwychwstaniem, bo przecież na to dowodów nie ma.
Dla mnie sfera nauki i wiary są rozłączne. Jest encyklika Jana Pawła II "Fides et ratio", którą długo studiowałem, bo nurtowała mnie i dręczyła kwestia tej współbieżności religii i racjonalnego rozumowania. I odnalazłem w niej, a później i w moich przekonaniach, że owszem, są to sfery rozłączne i jak linie równoległe nie mają wspólnych punktów, bo nigdy się nie przecinają. Nie widzę przeszkód, bym mógł uprawiać badania i wierzyć, bo nauka nie zachwieje mojej wiary i odwrotnie: jeśli wierzę, to nie potrzebuje na to dowodów. Jako naukowiec wymagam dowodów, jako wierzący - opieram się tylko na wewnętrznym przekonaniu.

Czyli wiara zaczyna się tam, gdzie kończy rozum.
Tak - i nie dostrzegam tu sprzeczności, choć wielu szuka naukowych potwierdzeń swojej wiary. To, moim zdaniem, jałowe, bo wiara i nauka to dwie różne strefy. Ale są szczegóły, z którymi mogę się nie zgadzać.

Z jakimi?
No na przykład z biblijną teorią powstania wszechświata w ciągu siedmiu dni. Przeczy naukowym faktom.

No nie!! Albo Pan wierzy, albo nie i koniec. Którą teorię - biblijną czy Darwina opowiedział swojej córce?
(śmiech) Religijną, bo jest prostsza i dostarcza łatwych odpowiedzi na trudne pytania. Religia jest wygodna. Ludzie od zawsze poszukiwali odpowiedzi na fundamentalne pytania, dlatego budowali ją tak, by mieć wyjaśnienie rzeczy, na które rozum nie dawał odpowiedzi. Skąd zrodził się Zeus gromowładny, który rzucał piorunami? Bo ludzie nie wiedzieli, co się dzieje podczas burzy i musieli sobie jakoś te wszystkie zjawiska wytłumaczyć. A jak mogli to zrobić, skoro nie znali ani dynamiki atmosfery, ani fizyki wyładowań elektrycznych, ani techniki wysokich napięć? Dlatego zbudowali sobie wygodną personifikację. Religia dostarczała łatwych odpowiedzi, które w inny sposób byłyby nieosiągalne.

Nie obraża Pan teraz wierzących?
Moim zdaniem - nie! Zależy w jakich obszarach ktoś potrzebuje takiej wiary. Kiedyś człowiek chciał nią wyjaśniać zjawiska przyrodnicze. A że miał wąski background naukowy, wyjaśniał zatem burzę za pośrednictwem religii, magii, metafizyki.

A teraz, kiedy ma większy?
Im głębiej drążymy naukowo problem jak powstał świat, tym bardziej dochodzimy do wniosku, że może to być wyjaśnione na dwa sposoby. Inaczej powie o tym ateista czy agnostyk, inaczej wierzący, dla którego wytłumaczenie, że był to akt woli Boga, jest kompletne. Nie ma możliwości wyboru między tymi hipotezami.

Wynika z tego, że łatwiej było wierzyć dawniej niż teraz, kiedy się wie więcej.
Tak. Wiara była czymś w życiu ludzi, co w dużej mierze porządkowało świat. Nic innego nie mieli.

A teraz?
Potrzebę tę zaspokaja nauka, ale nie w stu procentach. Są sfery, w których nauka nie dostarczyła wciąż odpowiedzi i jeszcze długo jej nie dostarczy. Choćby powstanie wszechświata, o czym wspominaliśmy, czy życia na ziemi.

Wierzy Pan zatem w zmartwychwstanie?
Jako wierzący mówię: tak, jako naukowiec: to poza zakresem mojej wiedzy.

Były jakieś naukowe próby udowodnienia tego cudu?
Tak, twierdzono, że to, co zmartwychwstało, nie było już ciałem Chrystusa-człowieka, a innym bytem, który nie podlegał prawom ziemskim. Chrystus po tych trzech dniach nie odczuwał bólu, zmęczenia, był istotą tą samą, ale fizycznie wszystkie atomy jego ciała zmieniły się w coś innego.

Czytaj także:**Jak to jest być żoną Stuhra**

Wiara przeszkadza, czy pomaga naukowcowi?
Na pewno nie przeszkadza. Raczej umacnia przekonanie, że istnieje porządek świata, a nauka jest ciągłym jego poszukiwaniem. Jeśli ja wierzę, że ten świat ma sens, że istnieje w nim organizacja ponadzmysłowa, to w tym momencie wręcz rzeczą pożyteczną jest zgłębianie praw naukowych rządzących światem. Przybliżam się w ten sposób do poznania Absolutu, który to stworzył, porządkował.

Takie zbliżanie rodzi jednak pokusy, by się w takiego Pana Boga trochę pobawić.
Rzeczywiście tak jest. Niektórzy naukowcy wierzą, że mają sprawczą moc i mogą być kreatorami świata. Wtedy przypominam sobie i im "Titanica". Statek, który miał być niezatapialnym cudem techniki i nauki, a został strącony na dno oceanu w dziewiczym rejsie. To pokazuje, że nasze przeświadczenia o wszechmocy mogą być zgubne.

Pan jest pokornym naukowcem?
Tak, jestem pokorny wobec nauki, bo jestem świadomy moich ograniczonych zdolności, wiedzy, formułowania hipotez. Ale jestem też pokorny wobec wiary, bo to strefa, której nawet nie próbuję penetrować rozumem, gdy na nią wkraczam.

Łatwo Panu Profesorowi przychodzi wiara w cuda?
To co powiem jest pewnie herezją, ale ja z dużym sceptycyzmem odnoszę się do różnych cudów, które nie stanowią o fundamencie mojej wiary. Krępującą dla mnie rzeczą jest fakt żądania cudów w procesach beatyfikacyjnych. Nie kwestionuję tego, ale to nie jest dobra droga do świętości. Moim zdaniem, świętych określamy za ich postawę, działania, czyny. W trakcie życia wiele osób dowiodło swojej świętości. Natomiast cuda po śmierci mnie nie przekonują, zwłaszcza te medyczne. Jest w medycynie wiele obszarów, w których wydarzają się rzeczy tak niespodziewane, dziwne, zaskakujące, że nie potrafiłbym się do nich ustosunkować. Ale żeby przypisać je działaniu czynników pozazmysłowych? Mam z tym duże trudności. Krótko: cuda nie satysfakcjonują mnie intelektualnie.

To jednak kategoryzuje Pan wiarę?!
Wokół wiary narosło bardzo dużo elementów. Różańce, kościoły, obrzędy to wszystko jest dla mnie tylko dodatkiem do prawdziwej wiary.

Chyba Profesor nie dostanie rozgrzeszenia za te dodatki. Czyli do kościoła Pan nie chodzi?
Chodzę i to dość regularnie. Ale ma to więcej związku z tradycją rodzinną. Nie jest zaś istotą mojej wiary. Chcę tam być razem z moimi bliskimi i przy tej okazji mogę zwierzyć się Bogu, za coś podziękować, o coś poprosić. Ale mógłbym to robić na plaży czy w swoim gabinecie. Do modlitwy kościół jest mi zbędny. Potrzebne jest mi nastawienie duchowe, a osiągnąć je mogę w dowolny sposób.

Ale koszyk Pan Profesor pójdzie święcić?
Tak, razem z wnuczką.

Pisanki też Pan pomaluje?
Jasne.

Jak?
Metodą znaną i prostą, czyli cebula i skrobanie igłą.

Czyli obrzędowość jest OK?
W sferze działań praktycznych, odświętnych i codziennych cenię sobie to, co wiąże się z zewnętrznością religii: dzwony, śpiewy, procesje, tak jak cenię to miejsce, w którym siedzimy - Collegium Maius, kolebkę nauki polskiej. Ale ta nauka i tak istniałaby, choćby Collegium Maius nie powstało nigdy. Tak samo jak religia istniałaby bez kościoła.

A bez zmartwychwstania?
Nie miałaby sensu, bo jest w dużej mierze na nim oparta. Cud ten jest nam potrzebny. Wierzymy dzięki temu, że po śmierci coś dla nas jeszcze istnieje. Inaczej nasza wiara byłaby daremna.

Strasznie to wszystko sprzeczne z sobą.
I dlatego takie fascynujące (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska